To co najbardziej zachwycało Lile na całym tym wyjeździe to śnieg. Najzwyklejsza rzecz, a jednak to ona najbardziej ją cieszyła. Patrząc na zaśnieżony krajobraz Tatr czuła spokój i szczęście. Miała wrażenie, że patrzy na coś czystego i niewinnego co sprawiało, że ona sama czuła się jak bezbronna dziewczynka zachwycająca się światem.
-Co ty się tak patrzysz?-szturchnęła ją Michalina- Nie pogłębiaj się w myślach bo zaraz skończysz połamana na samym dole.
-Nie odważyłabyś się mnie zepchnąć- odparła mocniej łapiąc kijki narciarskie.
-Ja nie- przyznała- Ale tamci idioci są nieźle wstawieni, więc na nich bym uważała- wskazała na chłopaków, którzy właśnie schodzili z kolejki.
-To co Lilka- podjechał do niej Szczepan- Ścigamy się?
-Nie wiem czy to odpowiedzialne patrząc na twój stan- spojrzała na niego od góry do dołu.
-Boisz się porażki po prostu- prychnął zakładając na oczy okulary narciarskie.
-Oczywiście- mruknęła do siebie- Dobrze, skoro tak bardzo chcesz to proszę bardzo- odarła- Stanisławski będziesz sędzią!- krzyknęła do chłopaka i również założyła okulary narciarskie.
Jeszcze mocniej ścisnęła kijki i lekko ugięła nogi czekając na znak, że mogą ruszyć. Spojrzała na Szczepana, który szeroko się do niej uśmiechnął i również się wyszczerzyła, a kiedy usłyszała Start mocno odepchnęła się kijkami i ruszyła.
Szło jej całkiem dobrze( zważając, że dopiero zaczynała swoją przygodę z jazdą na nartach), jednak i tak wiedziała, że nie wygra ze względu, że nie czuła się na tyle pewnie aby osiągnąć maksymalną prędkość. Mimo to zdziwiła się, że odległośc która dzieliła ją od Szczepańskiego była bardzo niewielka i chłopak cały czas pozostawał w jej polu widzenia.
Kiedy już docierała do końca trasy, zaczęła hamować wiedząc, że już przegrała, jednak nagle zobaczyła jak Szczepan hamuje dość gwałtownie i szybko przez co Lila nie zdążyła wyhamować i uderzyła w chłopaka, sprawiając że oboje wylądowali na ziemi.
-Boże!- podniosła się od razu do siadu- Nic ci nie jest?- zapytała, jednak nie uzyskała odpowiedzi- Matko Krzysiek, słyszysz mnie?- zapytała ponownie i tym razem także nie dostała odpowiedzi.
Szybko wstała i podeszła bliżej do chłopaka klękając przy nim. Zdjęła mu okulary i kominiarkę, chąc zobaczyć, czy nie ma żadnych obrażeń.
-Kurwa, Szczepański, nawet sobie nie żartuj- szturchnęła go- Kurwa no, błagam cię nie każ mi robić sztucznego oddychania- powiedziała przystawając głowe do jego klatki pierwsiowej.
Rozejrzała się wokół, i na jej nie szczęście mało kto wtedy zjeżdżał z tamtej trasy. Przeklęła pod nosem i zaczęła się modlić w duchu, aby zaraz pojawił się tu ktoś znajomy.
Zbliżyła swoją twarz do twarzy chłopaka i westchnęła cicho. I kiedy już miała złączyć ich usta ze sobą, Szczepan nagle wybuchł śmiechem podnosząc się do siadu.
Lila spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami i czuła jak z każdą sekundą coraz bardziej zbiera się w niej gniew.
-Pojebało cię?!- krzyknęła wstając na nogi.
-Szkoda, że nie widziałaś swojej miny- zaśmiał się- Ale się przejęłaś- nie mógł przestać się śmiać.
-Ale ty kurwa zjebany jesteś!- krzyknęła- Myślałam kurwa, że coś ci się stało! A ty sobie kurwa żarty robisz.
-O matko- westchnął chcąc złapać powietrze nic sobie nie robiąc z rekacji blondynki- Cieszy mnie, że się o mnie martwisz.
-Nie no kurwa nie wierze- powiedziała bez silnie i złapała za swoje narty, które jej się odpięły w czasie upadku- Jesteś kurwa nienormalny, nawet się do mnie nie odzywaj- odaparła ponwnie zakłądając narty.
CZYTASZ
Bukiet papierosów||Mata
Fanfiction-Dlaczego nigdy mnie nie lubiłaś?-zapytał. -Zawsze myślałam, że wolisz zadawać się z laskami, które mają kilka zer na koncie, a nie pracują w Nero-powiedziała opierając się o barierkę. -Przynajmniej zadając się z tobą dostaje darmowe kanapki z ogórk...