23

6.2K 189 82
                                    




Dym jak i charakterystyczny zapach marihuany rozprzestrzeniał się po całym pokoju Lily. Dziewczyna z zamkniętymi oczami leżała na łóżku, w prawej dłoni trzymając jointa.

Była sobota wieczór, a ona zamiast szykować się na imprezę u Michała delektowała się skrętem nie przejmując się niczym, co było skutkiem zażycia owej substancji.

Kiedy wypaliła całego skręta, z trudem wstała z łóżka i podeszła do lusterka. Oczy miała lekko zaczerwienione, a i sama ona wyglądała na mocno zjaraną, jednak w tamtej chwili mało ją to obchodziło. Czuła się mocno zrelaksowana i beztrosko, tak jakby problemy i całe zło na świecie nie istniały.

Powoli zaczęła się ubierać w skórzane luźne spodnie i brązowy top z długim rękawem. Włosy zostawiła pofalowane, a makijaż zrobiła jak na co dzień. Cały ten proces nie zajął jej więcej niż 30 minut, przez co miała jeszcze dużo czasu do rozpoczęcia imprezy.

Wyszła z pokoju od razu kierując się do kuchni, gdzie otworzyła jedną z szafek i wyjęła z niej dużą butelkę wódki. Nie wiele myśląc otworzyła ją i wzięła duży łyk. Gorzki smak trunku rozprzestrzenił się w jej ustach i gardle, jednak to nie zniechęciło ją do wzięcia kolejnego łyku.

-Nie patrz tak na mnie-powiedziała do kota, który bacznie ją obserwował-To tylko taki mały before-pogłaskała zwierzaka, na co ten cicho za miałczał.

od Pysia:

Za ile będziesz?

Spojrzała na wiadomość i cicho westchnęła. Pierwszy raz dziewczyny szły oddzielnie na jedną imprezę. Jednak to nie przeszkadzało blondynce, wręcz przeciwnie, cieszyła się z tego, gdyż przez to miała możliwość napicia się i zajarania blanta przed wyjściem bez obaw, że Michalina coś od niej wyczuje.

do Pysia:

Już wychodzę

do Pysia:

Za jakieś 20 minut powinnam być

od Pysia:

Ruszaj dupę, bo Szczepan się już nie cierpliwi XD

od Szczepański:

Nie wierz w słowa tej zjaruski

od Szczepański:

Ale fakt możesz się pośpieszyć

Zaśmiała się cicho czytając wiadomości od swoich znajomych.

Złapała za klucze i lekko chwiejnym krokiem wyszła z mieszkania. Na jej szczęście nie musiała długo czekać na autobus oraz nie stała w korkach przez co  20 minut później stała pod już dobrze znanym jej domem.

Weszła do środka nie pukając ani nawet nie czekając, aż ktoś po nią wyjdzie. Twierdziła, że prawdopodobnie każdy kto znajdował się w pomieszczeniu był już na tyle pijany, że nawet nie zauważyłby jakby ktoś wszedł do środka.

Kiedy weszła do salonu, ku jej zdziwieniu zobaczyła bardzo małą grupkę osób z jej szkoły, przez co zastanawiała się czy przyszła za wcześnie, czy po prostu taka mała ilość osób została zaproszona.

-Lila, no w końcu-objął ją Szczepan na powitanie-Co ty jarałaś? Czy to ode mnie czuć?-zaśmiał się głupio, przez co Lila wiedziała, że jest już mocno wstawiony.

-Od ciebie Szczepański, ja nie pale-poklepała go po ramieniu-Co tak mało ludzi?-zapytała rozglądając się po pokoju.

-Spookojnie Lilka, to dopiero początek-wskazał na ludzi za sobą-Nie nawet jeszcze Tonleya, ani Harveyego, także skład jeszcze nie pełny-wyszczerzył się.

Bukiet papierosów||MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz