123

4.6K 159 317
                                    

Ogólny opis koncertu jest moim pomysłem, gdyż niestety nie wiem jak wyglądał ten prawdziwy, przez co bardzo trudno było mi się trzymać prawdziwych wydarzeń ( więc mam nadzieje, że nie będziecie mieć mi za złe, że to co jest tu zawarte, nie jest zgodne z rzeczywistością). Miłego czytania <3.

Koncert trwał już dobre pół godziny i do tej pory wszystko szło zgodnie z planem. Nic się nie psuło, a fani chłopaka bardzo dobrze się bawili na co wskazywały głośne wiwaty, brawa i okrzyki. Lila także bawiła się bardzo dobrze, nawet nie wiedząc jak bardzo dobrze czuje się na scenie wśród tylu ludzi. 

Stała przy Szczepanie i razem z chłopakiem oraz Wygusiem i Tadkiem piła drinka kiedy Michał razem z Walczukiem śpiewał NBCT FREESTYLE 2.

- A jak będę prosił o rękę to dam jej drugie LP, bo gówno będzie diamentowe - śpiewając ten wers, chłopak odwrócił się w jej stronę i jak gdyby nic podbiegł do niej wręczając jej podwójnie platynową drugą LP - Na razie musisz zadowolić się tym - zaśmiał się do mikrofonu.

Blondynka również się zaśmiała odbierając od chłopaka płytę i spojrzała zaskoczonym wzrokiem na swoich przyjaciół, którzy patrzyli na siebie wymownie.

- Coś wiecie - stwierdziła patrząc na nich podejrzanie - Co on kombinuje?

- Nic - wzruszył ramionami Wyguś - Nic, czego ty nie wiesz, nie planuje.

- O wszystkim wiesz - dodał Tadek.

- Jesteście chujowymi kłamcami - odparła krzyżując ręce na piersi.

- Wiesz co, chyba teraz masz do zaśpiewania z Michałem Szafir - odparł Szczepan, patrząc na swojego laptopa.

Dziewczyna wywróciła oczami po czym odłożyła kubek na miejsce i zaczęła kierować się w stronę Michała, który wyciągał w jej stronę ręce szeroko się uśmiechając, a gdy tylko do niego podeszłą zamknął ją w szczelnym uścisku.

- Jest zajebiście - szepnął.

- To twoja zasługa - zaśmiała się cicho odsuwając się od niego - Ogólnie Szafir, żeby nie myliła was nazwa nie nawiązuje do kamieni szlachetnych tylko do alkoholu, więc nie myślcie sobie, że Mata to taki cudowny romantyk - powiedziała patrząc na widownie, która parsknęła głośnym śmiechem, a chwilę później Michał zaczął śpiewać pierwsze wersy piosenki.

Nie ukrywała, że było to dla niej bardzo trudnym zadaniem, gdyż niemalże od razu w jej oczach pojawiły się łzy wzruszenia przez co bardzo trudno było jej śpiewać. Jednak mimo to starała się jak najlepiej spełniać swoje zadanie.

- Gdzieś jak Daphne i Fred albo jak Fred i Daphne, gdy nie ma Ciebie obok nie wiem czy w spokoju zasnę, pachniesz jak tysiąc pięćset sto dziewięćset ciastek, a ja zjem je wszystkie i będę chciał dokładkę - zaczęła drugą zwrotkę, którą dokończyć miał Michał.

- Wiem że czasem humor w kratkę mam jak mój kapelusz, ale nie martw się już, zaraz go zdejmę tylko nic nie mów nikomu, chcę do domu kiedy Cię nie ma w pobliżu, wyznałem Ci miłość do mikrofonu więc nie pytaj czy to na zawsze, bo te słowa twardsze są nawet od spiżu, przynajmniej tak mówił Pankracy...

- Biżuterii nie chce nie chce twojej kasy...

- Całe szczęście.

- W sumie po co biżuteria jak mam oczy Bombaj...

Przez całą piosenkę nie spuszczała z niego wzroku. Była w niego wpatrzona jakby był jakimś ósmym cudem świata. Na czas tej piosenki wszyscy ci ludzie pod sceną i na backstage'u przestali dla nich istnieć. Byli tylko oni i ich miłość, którą z resztą bez problemu dało się wyczuć i zobaczyć. 

Bukiet papierosów||MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz