11

6.4K 193 294
                                    

Lila poczuła jak serce staje jej na pewien moment a wszystkie mięśnie odmawiają jej posłuszeństwa.

Na podłodze w nie wielkiej kałuży krwi leżała jej nie przytomna babcia. Kiedy tylko się opamiętała biegiem rzuciła się w kierunku staruszki od razu sprawdzając jej puls.

Odetchnęła nieco z ulga czując pod palcami lekkie pulsowanie co oznaczało że kobieta żyje, jednak mimo cały czas drżącymi rękoma sprawdzała ranę, która powstała na głowie kobiety prawdopodobnie od upadku.

-Mamo! Tato!-zaczęła krzyczeć, łamiącym się głosem, jednak nikt jej nie odpowiedział.

Szybko wyjrzała za okno i zobaczyła, że nie ma samochodu jej rodziców co oznaczało że prawdopodobnie pojechali do sklepu.

-Kurwa-przełknęła cicho i z powrotem uklęknęła przy kobiecie-Babciu-zaczęła delikatnie szturchnąć kobietę.

Powtórzyła ową czynność jeszcze kilka razy jednak bez skutecznie, i kiedy już łapała za telefon aby zadzwonić po pogotowie kobieta nagle się ocknęła.

-Boże babciu-powiedział ponownie skupiając cała swoją uwagę na staruszce.

-Lilusia-powiedziała słabo próbując wstać, jednak dziewczyna od razu ja powstrzymała.

-Nawet nie próbuj mi tu wstawać-odparła-Leż tu, ja muszę wziąć coś żeby zatamować krwawienie-wstała i szybko wzięła do ręki jedna ze szmatek która wisiała na piekarniku.

Podniosła lekko głowę kobiety i przyłożyła do niej szmatkę, która powoli nasiąkała krwią.

-Dobra babciu, teraz daj mi ręce a ja cię powoli podniosę-powiedziała i podała kobiecie jedna rękę, gdyż druga cały czas podtrzymywała jej głowę.

Gdy staruszka znalazła się już w pozycji siedzącej, Lila dokładnie obejrzała ranę na głowie i stwierdziła, że nie jest ona poważna i obejdzie się bez szwów.

-Masz jakieś bandaże i gazy?-zapytała kiedy posadziła kobietę na krześle.

-Oh Lila słońce daj spokój, samo się zagoi, zaraz przestanie mi lecieć krew i obejdzie się bez bandaży-kobieta machnęła lekceważąco ręką.

-Tu coś mam-powiedziała biorąc do ręki opakowanie bandaży, ignorując słowa swoje babci-Dobra zaraz ci to opatrzę, ale najpierw zrobię herbaty-odłożyła przedmioty na stół i podeszła do kuchenki.

-Lila daj spokój już, przecież nic mi nie jest-powiedziała kobieta wstając z krzesła jednak od razu po tym ponownie na nim siadając czując, że ma zawroty głowy.

-Właśnie widzę-mruknęła przyglądając się brunetce-Czasem na prawdę się zastanawiam czy tylko ja w tej rodzinie umiem sensownie myśleć-westchnęła podchodząc do kobiety z zamiarem opatrzenia jej rany.

Odgarnęła na boki każde pasmo włosów które się dało, i dokładnie zaczęła przemywać ranę. Kiedy upewniła się, że wszystko jest odpowiednio odkażone przyłożyła do rozcięcia gazę, a następnie owinęła bandażem.

-Nie wygląda to profesjonalnie, ale najważniejsze że nie będziesz już krwawić-odparła kiedy skończyła.

-Nie potrzebnie tylko marnowałaś opatrunek-powiedziała kobieta.

-Tak właściwie to co się stało?-zapytała siadając obok brunetki.

-No jak to co się stało? Nic. Zakręciło mi się w głowie i upadłam tyle-wyjaśniła pani Bielińska.

Nie do końca wierząc babci, Lila tylko pokiwała głowa i poszła zaparzyć herbatę. W tym czasie do domu weszli jej rodzice, którzy widząc opatrunek na głowie kobiety przerazili się pytając co się  stało.

Bukiet papierosów||MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz