Lila poczuła jak serce staje jej na pewien moment a wszystkie mięśnie odmawiają jej posłuszeństwa.
Na podłodze w nie wielkiej kałuży krwi leżała jej nie przytomna babcia. Kiedy tylko się opamiętała biegiem rzuciła się w kierunku staruszki od razu sprawdzając jej puls.
Odetchnęła nieco z ulga czując pod palcami lekkie pulsowanie co oznaczało że kobieta żyje, jednak mimo cały czas drżącymi rękoma sprawdzała ranę, która powstała na głowie kobiety prawdopodobnie od upadku.
-Mamo! Tato!-zaczęła krzyczeć, łamiącym się głosem, jednak nikt jej nie odpowiedział.
Szybko wyjrzała za okno i zobaczyła, że nie ma samochodu jej rodziców co oznaczało że prawdopodobnie pojechali do sklepu.
-Kurwa-przełknęła cicho i z powrotem uklęknęła przy kobiecie-Babciu-zaczęła delikatnie szturchnąć kobietę.
Powtórzyła ową czynność jeszcze kilka razy jednak bez skutecznie, i kiedy już łapała za telefon aby zadzwonić po pogotowie kobieta nagle się ocknęła.
-Boże babciu-powiedział ponownie skupiając cała swoją uwagę na staruszce.
-Lilusia-powiedziała słabo próbując wstać, jednak dziewczyna od razu ja powstrzymała.
-Nawet nie próbuj mi tu wstawać-odparła-Leż tu, ja muszę wziąć coś żeby zatamować krwawienie-wstała i szybko wzięła do ręki jedna ze szmatek która wisiała na piekarniku.
Podniosła lekko głowę kobiety i przyłożyła do niej szmatkę, która powoli nasiąkała krwią.
-Dobra babciu, teraz daj mi ręce a ja cię powoli podniosę-powiedziała i podała kobiecie jedna rękę, gdyż druga cały czas podtrzymywała jej głowę.
Gdy staruszka znalazła się już w pozycji siedzącej, Lila dokładnie obejrzała ranę na głowie i stwierdziła, że nie jest ona poważna i obejdzie się bez szwów.
-Masz jakieś bandaże i gazy?-zapytała kiedy posadziła kobietę na krześle.
-Oh Lila słońce daj spokój, samo się zagoi, zaraz przestanie mi lecieć krew i obejdzie się bez bandaży-kobieta machnęła lekceważąco ręką.
-Tu coś mam-powiedziała biorąc do ręki opakowanie bandaży, ignorując słowa swoje babci-Dobra zaraz ci to opatrzę, ale najpierw zrobię herbaty-odłożyła przedmioty na stół i podeszła do kuchenki.
-Lila daj spokój już, przecież nic mi nie jest-powiedziała kobieta wstając z krzesła jednak od razu po tym ponownie na nim siadając czując, że ma zawroty głowy.
-Właśnie widzę-mruknęła przyglądając się brunetce-Czasem na prawdę się zastanawiam czy tylko ja w tej rodzinie umiem sensownie myśleć-westchnęła podchodząc do kobiety z zamiarem opatrzenia jej rany.
Odgarnęła na boki każde pasmo włosów które się dało, i dokładnie zaczęła przemywać ranę. Kiedy upewniła się, że wszystko jest odpowiednio odkażone przyłożyła do rozcięcia gazę, a następnie owinęła bandażem.
-Nie wygląda to profesjonalnie, ale najważniejsze że nie będziesz już krwawić-odparła kiedy skończyła.
-Nie potrzebnie tylko marnowałaś opatrunek-powiedziała kobieta.
-Tak właściwie to co się stało?-zapytała siadając obok brunetki.
-No jak to co się stało? Nic. Zakręciło mi się w głowie i upadłam tyle-wyjaśniła pani Bielińska.
Nie do końca wierząc babci, Lila tylko pokiwała głowa i poszła zaparzyć herbatę. W tym czasie do domu weszli jej rodzice, którzy widząc opatrunek na głowie kobiety przerazili się pytając co się stało.
CZYTASZ
Bukiet papierosów||Mata
Fanfiction-Dlaczego nigdy mnie nie lubiłaś?-zapytał. -Zawsze myślałam, że wolisz zadawać się z laskami, które mają kilka zer na koncie, a nie pracują w Nero-powiedziała opierając się o barierkę. -Przynajmniej zadając się z tobą dostaje darmowe kanapki z ogórk...