Stała na białym korytarzu przed drzwiami w kolorze jasnego dębu z plakietką na środku z numerem 133. Oczy miała czerwone od łez a policzki opuchnięte tak jakby dostała jakiegoś uczulenia.
Nerwowo bawiła się skrawkiem swojej białej koszulki czekając na lekarza, który przebywał w pokoju przed nią.
-Lila-usłyszała za sobą głos Michaliny-Matko, jak ty wyglądasz-powiedziała zmartwiona widząc stan przyjaciółki.
Po tych słowach brunetka podeszła bliżej do dziewczyny i mocno ja przytuliła. Lila natomiast w tamtym momencie ponownie wybuchła płaczem a po jej policzkach zaczęły spływać gorzkie łzy.
-Już, spokojnie-gładziła ją po włosach-Chłopaki zaraz wpadną z jedzeniem i kawą.
Blondynka w odpowiedzi pociągnęła nosem nie będąc w stanie nic powiedzieć.
Dziewczyny stały tak przytulone do siebie parę minut, dopóki nie usłyszały za sobą dźwięku kroków.
-Mamy jedzenie i ubrania, które dała Michalina-powiedział Krzysiek podnosząc do góry dwie siatki.
-No i kawę, żeby ci poprawić humor-odparł Franek-Chcieliśmy ci kupić jakiś alkohol,ale Misia powiedziała, że nas pojebało i ma racje ale to już dawno się stało.
Lila słysząc wypowiedz Wygańskiego parsknęła słabo śmiechem.
-O proszę, Wygi ty jesteś jakimś cudotwórcą, tylko się pojawiłeś i już się śmieje-zaśmiał się Tadek widząc reakcje blondynki.
-Dziękuje chłopaki-odparła w końcu Lila mocno zachrypniętym głosem i odebrała od nich owe rzeczy.
-Jak się czujesz?-zapytał Michał.
Bielińska wzięła głęboki wdech aby ponownie się nie rozpłakać i bezsilnie opadła na podłogę.
-Jak mam być z wami szczera to okropnie-przetarła dłońmi twarz-Nie śpię już drugi dzień, jeść też nie jem bo nie jestem w stanie, i cały czas nie kontrolowanie wybucham płaczem-oparła głowę o ścianę za nią.
Spojrzała na swoich znajomych, którzy cały czas stojąc patrzyli na nią zmartwionym wzrokiem. U każdego mogła zobaczyć przerażenie, współczucie i zmartwienie.
-Ale wiesz, wszystko może być jeszcze dobrze-odparła Michalina siadając obok blondynki-Szpital nie zawsze oznacza najgorsze.
-Michalina proszę cię-pokręciła głową-Nie jestem małym dzieckiem, żeby mi takie brednie wciskać-prychnęła-Z resztą ona jest w takim stanie, że jak wczoraj u niej byłam to pytała jak tam na lekcjach gry na pianinie, a chodziłam na nie w podstawówce, więc nie mów mi że będzie dobrze.
-Nie możesz być taką pesymistka Lilka-odparł Wyguś, także przy niej siadając-Patrz na takiego Szczepana, on jest optymistą i zawsze wszystko idzie po jego myśli, a patrz jaki przystojny.
Lila ponownie zaśmiała się cicho.
-Co ty w sobie masz Franek?-zapytała.
-No wiesz takim to już trzeba się urodzić, po prostu jestem zajebisty-objął ją ramieniem-To takie połączenie seksapilu i optymizmu.
-Dobra Wygi nie podrywaj nam tutaj Lilki i chodźmy jeść bo jestem w chuj głodny-odparł Tadek aby zmienić temat i podał rękę chłopakowi aby ten wstał.
Bielińska pokręciła głową z niedowierzaniem i także wstała biorąc do ręki siatkę z jedzeniem.
Poszli do szpitalnej stołówki, gdzie na ich szczęście znajdowało się bardzo mało osób. Zajęli pierwszy lepszy wolny stolik i zaczęli wyjmować jedzenie.
CZYTASZ
Bukiet papierosów||Mata
Fanfiction-Dlaczego nigdy mnie nie lubiłaś?-zapytał. -Zawsze myślałam, że wolisz zadawać się z laskami, które mają kilka zer na koncie, a nie pracują w Nero-powiedziała opierając się o barierkę. -Przynajmniej zadając się z tobą dostaje darmowe kanapki z ogórk...