Spał na plastikowym nie wygodnym krześle, podobnie jak reszta jego przyjaciół. Od momentu kiedy przyjechali za Lilą do szpitala minęło kilka godzin, podczas których nie otrzymywali żadnych informacji pomimo dosadnych próśb i błagań rodziców dziewczyny.
Małżeństwo przejechało od razu, kiedy tylko dowiedzieli się o tym co się stało z ich córką od razu wsiedli w samochód nie przejmując się nawet swoim ubiorem przez co pan Bieliński miał na sobie spodnie od piżamy i białą koszulkę, natomiast pani Bielińska miała zarzucony na ramionach szary szlafrok.
Michał nie mógł nawet patrzeć na to w jakim byli oni stanie. On sam był przerażony i roztrzęsiony obawiając sie najgorszego, a co dopiero małżeństwo, które musiało przechodzić drugi raz przez podobną sytuacje.
Nagle na korytarzu pojawił się lekarz, przez co wszyscy tam obecni pomimo dużego zmęczenia jak najszybciej poderwali się z siedzeń i podeszli do niego.
- Będę z państwem szczery - westchnął - Ledwo ją odratowaliśmy - powiedział ze stoickim spokojem - Wszystko wskazuje na przedawkowanie opiatów.
- Opiatów? - nie dowierzała kobieta - Ale ona nie bierze...Nic, kompletnie.
- Nie pozwolilibyśmy jej nic wziąć - powiedziała od razu Michalina - Nie chcemy żeby znowu się pakowała w to.
- W takim razie musiał jej ktoś jej dosypać do drinka w bardzo dużych ilościach - wyjaśnił lekarz - Najprawdopodniej ktoś chciał ją odurzyć, a następnie wykorzystać.
- Kurwa - złapał się za głowę Michał - Przepraszam - spojrzał na lekarza, który kiwnął głowa dając znak ze rozumie - Ten dziwny typ przy barze, on jej cały czas stawiał drinki. Ja pierdole jak tylko go kurwa znajdę.
- Michał spokojnie - powiedział pan Bieliński kładąc mu rękę na ramieniu, pomimo iż w nim również buzowała krew - No ale co z nią teraz? - zapytał zaniepokojony.
Mężczyzna na jego pytanie lekko zbladł i mina mu zrzedła jeszcze bardziej. Nie dbale poprawił swoje okulary i westchnął ciężko.
- Jest bardzo osłabiona, przez co musieliśmy ją wprowadzić w stan śpiączki - powiedział - Nie wiemy na jak długo może to być kilka dni a nawet i tygodni - odparł a po jego głośnie dało się wyczuć, że ciężko było mu to tłumaczyć - Też nie do końca mamy pewność czy usunęliśmy cały narkotyk z krwi.
Cała grupka patrzyła tępym wzrokiem na lekarza nie mogąc uwierzyć, w to co mówi. To wszystko było dla nich jak sen, a raczej jak koszmar jednak dopiero głośny szloch matki dziewczyny utwierdził ich w przekonaniami, że to wszystko działo się naprawdę.
- Dobry Boże - powiedziała przez płacz wtulając się w swojego męża.
Michał słysząc to dosłownie poczuł jakby świat mu się zawalił. Nogi zrobiły mu się jak z waty, że mało brakowało aby upadł na podłogę. Opadł na krzesło i schował twarz w dłoniach czując dosłownie pustkę. Zwykłą pustkę. Żadnej złości czy smutku. Po prostu pustkę.
- A możemy ją zobaczyć? - zapytała Michalina.
- Tak, oczywiście - odparł lekarz - Tylko nie wszyscy na raz, i najpierw poprosiłbym rodziców - powiedział otwierając drzwi do sali w której leżała Lila.
- To moja wina - powiedziała cicho Marcelina.
- Co ty gadasz Marcysia - odparł od razu Tadek - To nie jest wina żadnego z nas tylko tego chuja z klubu - położył jej ręce na ramionach.
- Gdybym nie nalegała tak na ten klub teraz byśmy tu nie siedzieli - powiedziała podłamana opierając czoło o jego klatkę piersiową.
- Marcysia, skarbie nie obwiniaj się - powiedział zamykając ją w szczelnym uścisku.
CZYTASZ
Bukiet papierosów||Mata
Fanfiction-Dlaczego nigdy mnie nie lubiłaś?-zapytał. -Zawsze myślałam, że wolisz zadawać się z laskami, które mają kilka zer na koncie, a nie pracują w Nero-powiedziała opierając się o barierkę. -Przynajmniej zadając się z tobą dostaje darmowe kanapki z ogórk...