Stali po środku dużego jasnego salonu. Jego ściany były białe, a podłoga wyłożona jasnobrązowym parkietem. Przez duże okno balkonowe wpadało mnóstwo światła, przez co pomieszczenie było bardzo dobrze oświetlone. Na parapecie jak i na większości półek znajdowało się mnóstwo zielonych roślin i świec co było sprawką Lily, gdyż ta nie wyobrażała sobie aby miało ich nie być w ich wspólnym mieszkaniu
- Ale to ty będziesz podlewała te badyle - powiedział Szczepan patrząc na Monstere, która stała w rogu pokoju.
- No tak - odparła - Przecież wy byście o nich zapomnieli - spojrzała na nich.
- Dobrze, że masz tego świadomość - powiedział Tadek - Ja albo bym je ususzył, albo niechcący podał alkoholem - odparł na co Lila się zaśmiała.
- Dlatego bardzo cię proszę Tadek, nie dotykaj się do tych kwiatów - zwróciła się do chłopaka, ręce składając jak do modlitwy.
- Załatwione - wyszczerzył się.
To był dopiero ich drugi dzień w nowym mieszkaniu, a już każdy czuł ciepłą i domową atmosferę, którą głownie zawdzięczali Lily, która już pierwszego dnia ozdobiła mieszkanie różnymi, kocami poduszkami i innymi pierdołami, na które chłopaki nawet nie zwróciliby uwagi.
- Dobrze, że jednak ogarnęliśmy większe to mieszkanie - odparł Michał leżąc na łóżku w ich wspólnym pokoju.
- Też tak sądzę - powiedziała Lila, która rozpakowywała swoje ubrania - Mimo wszystko byłoby dziwnie, jeżeli Tadek spałby w salonie - odparła, na co Michał przytaknął - Masz wszystko wyprane? - zapytała.
- Chyba ta - wzruszył ramionami - W sumie to nawet nie wiem, pakowałem do walizki wszystko co mi wpadło w ręce - oznajmił na co Lila westchnęła ciężko i wywróciła oczami.
- Z tobą to jak z dzieckiem - powiedziała, po czym podeszła do walizki chłopaka i zaczęła sprawdzać co spakował - Naprawdę czuję się jak twoja matka.
- Ale ty jesteś bardziej w moim typie - odparł podnosząc głowę, aby na nią spojrzeć.
- Ta - mruknęła, kręcąc głową - Powiedz mi chociaż, że masz paszport.
- To akurat mam - wyszczerzył się.
- Chociaż tyle - mruknęła - Kiedy wracacie?
- A co będziesz tęsknić? - zaśmiał się, na co ta wywróciła oczami - Za tydzień - oznajmił - A co?
- W pierwszym tygodniu września przyjeżdża moja rodzina - odparła składając jego koszulkę.
- Ale przecież twój tata nie ma rodzeństwa - zmarszczył brwi - Czekaj... Ta z Francji? - zapytał, przypominając sobie o rodzeństwie jej mamy.
- Mhm - mruknęła - Nie jestem z tego powodu zachwycona - przyznała - Ale przypomnieli sobie, że skończyłam 18 lat, więc wypadałoby mnie odwiedzić - wyjaśniła - Normalnie rodzina roku.
- Wyczuwam w twoim głosie sarkazm - powiedział przekręcając się na bok i podpierając swoją głowę ręką.
- Nie bez powodu prawie w ogóle ci o nich nie opowiadałam - odparła - Oni są... Dość specyficzni... Za dużo by opowiadać, ale po prostu nie przepadamy za sobą.
- Mamy dużo czasu - powiedział, będąc szczerze zainteresowany tą historią.
- W swoim czasie się dowiesz - westchnęła - Ale wracając, pewnie będą chcieli cię poznać, to weź sobie zarezerwuj jakiś wolny dzień wtedy.
- Dobrze wiesz, że ty mi ustawiasz wolne, no i w sumie ja też - powiedział, na co dziewczyna przytaknęła.
- W sumie to racja - odparła wstając z podłogi - Spakowałam cię - oznajmiła podnosząc z ziemi kupkę ubrań - A to idzie do prania - wskazała na ubrania i wyszła z pokoju.
CZYTASZ
Bukiet papierosów||Mata
Fanfiction-Dlaczego nigdy mnie nie lubiłaś?-zapytał. -Zawsze myślałam, że wolisz zadawać się z laskami, które mają kilka zer na koncie, a nie pracują w Nero-powiedziała opierając się o barierkę. -Przynajmniej zadając się z tobą dostaje darmowe kanapki z ogórk...