Chwile na obecności/ sezon drugi

226 10 0
                                    

Endou

– Ty się zaciąłeś w tej toalecie? – krzyczałaś z zza drzwi.

– Momencik, nie sięgam do kranu.

– Co proszę? – zapytałaś, uderzając w drzwi.

– Możesz wejść i mi pomóc? – Czułaś, jak zażenowanie zaczyna wypełniać twoje ciało.

– Ty żartujesz? Przecież to męska łazienka, nie wejdę tam.

– Oj no proszę, siedzę tutaj sam, a muszę umyć ręce. – Rozejrzałaś się po korytarzu. Na szczęście nikt nie szedł. Wzięłaś głęboki oddech, bo słyszałaś, że męskie toalety nie pachną za ładnie i weszłaś.

Kiedy wychodziliście akurat napatoczył się jakiś facet w koszuli i okularach. Bałaś się, że to ktoś z samorządu, ale on tylko poklepał cię po ramieniu i powiedział.

– Każdy ma swoje potrzeby. – Zaśmiał się jak kretyn, a ciebie znowu wzięło zażenowanie.

– Idziemy? – Braciszek pociągnął cię za dłoń.

Nikt z was nie przypuszczał co zobaczy na boisku. Nie było was zaledwie kilka minut, a wszyscy piłkarze Raimon'a leżeli pobijani na ziemi.

– Co do... – Znowu w ostatniej chwili ugryzłaś się w język. Spojrzałaś na brata. Jego oczy spowiła gęsta ściana wody.

– Przecież tak nie można. – Wychlipał, a ty na spokojnie w duchu miotałaś wszystkie przekleństwa jakie przychodziły ci na myśl, choć żadne nie wydawało się wystarczające.

Widzieliście jak wszyscy chłopcy leżą twarzami skierowanymi do ziemi, całe boisko roiło się od kraterów. A zawodnicy Teikoku śmiali się w nienaturalny sposób. Sędzia zmierzył wzrokiem wszystkich piłkarzy, przyłożył gwizdek do ust i jego nos lekko zadrżał.

– To... jeszcze nie koniec. – Endou tytanicznym wysiłkiem woli podniósł się z ziemi. – Możemy grać. – Pomimo drżenia jego głos wydawał się silny.

– Ma chłopak psyche, że jeszcze próbuje – powiedziałaś.

– Tak, to cały Endou, dlatego wszystkie dzieci w podstawówce tak go lubią. – Bramkarz splunął na murawę, klasnął w dłonie i rozstawił ręce jakby dalej chciał bronić.

– Niczego się nie uczysz. – Kapitan Teikoku podbił piłkę w górę i później kopnął nią idealnie w twarz Mamoru.

– Ał... – jęknął Twój brat. – Za mocno ściskasz. – Dopiero wtedy przypomniałaś sobie, że wciąż trzymasz go za rękę.

– Wybacz. – Nie spojrzałaś na niego, bo widok bramkarza podnoszącego się po kolejnych ciosach, był zbyt zajmujący.

Później jakiś chłopak wszedł na boisko i strzelił gola. Niby fajnie, ale Ciebie to nie obchodziło. Teikoku poddało mecz walkowerem i podbiegłaś do dziewczyny, która zajmowała się piłkarzami.

– Mogę jakoś pomóc?

– Zabierz go do pielęgniarki, jeśli możesz. – Wskazał palcem na Endou.

– Minoru, zaczekaj tutaj. – Chłopczyk skinął głową.

Podeszłaś do bramkarza, który właśnie przerzucił się na bok.

– Wygraliśmy. Ocaliłem klub. – Pomimo wszystkich ran jego twarz zdradzała wręcz nieopisaną radość. – Wygraliśmy.

– Ta, ta. Tylko teraz musisz iści do szpitala. – Starałaś się go podnieść, a był niesamowicie ciężki. Przerzuciłaś jego ramię przez plecy i tak doczłapaliście do gabinetu pielęgniarki. Problemem nawet nie było te dodatkowe kilkadziesiąt kilogramów na twoich plecach, bo najgorszy był paskudny odór potu wymieszany z ziemią.

Scenariusze inazuma eleven go (fabularyzowane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz