Już prawie

188 5 0
                                    


Najpierw małe ogłoszenie, zacząłem serię z one shotów. Na razie jest tylko wpis informacyjny. Piszę o tym, bo nie wiem, dlaczego ale ta seria przyanjmniej mi się nie wyświetla pod tagami, więc siłą rzeczy o niej wspominam.


Endou


Endou okazał się naprawdę okropnym surferem. Przegrywał z niemal każdą falą wyższą niż pół metra, a przy tym zawsze palił paskudnego buraka, ale się nie poddawał. Po każdej porażce chwytał za deskę, wypluwał resztki słonej wody z ust i wracał do wody.

– Dajesz Endou. – Zaczęłaś krzyczeć na całe gardło. W końcu za to go najbardziej lubiłaś. Endou pokazywał, że można być zawsze silnym. Że zawsze można zmierzyć się z przeciwnościami losu. – Uda ci się.

Dopingowałaś go, aż do późnego wieczoru.

– Chyba czas wracać do hotelu. – Podałaś mu butelkę z wodą. – Nie jadłeś nic od śniadania. – W tej chwili zaburczało mu w brzuchu i znowu spalił się rumieńcem.

– Dziękuję. – Wziął butelkę i opróżnił jej zawartość jednym łykiem.

– Gościu jeszcze nigdy nie widziałem, żeby ktoś tak szybko wypił półtora litra wody – odezwał się Tsunami. – To może być nawet rekord świata.

– Na serio tak myślisz? – Niby zapytał Tsuanmiego, ale patrzył na ciebie.

– Nie znam się jakoś specjalnie na tym, ale warto zmierzyć czas. Czegoś takiego.

– No może... – Zamyślił się.

– Nie ważne co zrobisz, ja będę cię zawsze wspierała. – Poklepałaś go po ramieniu, uśmiechając się. – Znaczy jako przyjaciółka. Będę cię wspierała jako przyjaciółka. Tylko tyle, czy też aż tyle. Zależy, jak na to spojrzysz. – Wyplułaś z siebie na jednym wydechu, żeby zmyć jakoś tę niezręczną sytuację.

– Z takim wsparciem na pewno ci się uda. – Tsunami uśmiechnął się jakoś dziwnie do ciebie.

– Dzięki za radę. – Endou lekko musnął jego brzuch butelką. – Możesz to wyrzucić? W końcu nie wiem, gdzie tutaj są kosze.

– Hej... – Tsunami chciał coś powiedzieć, ale ugryzł się w język. – Dobrze pójdę do kosza, a wy sobie tutaj róbcie, co chcecie. – Wziął butelkę i pomachał w ze sporej odległości.

Wy dwoje staliście na plaży. Byliście na niej już prawie tylko wy, bo większość plażowiczów poszła się bawić do klubów. Wiatr muskał waszą skórę, a szum oceanu skutecznie rozbijał ciszę między wami.

– To Endou... chcesz się trochę przejść? – zapytałaś.

– Z chęcią – Zmrużył oczy i rozdziawił trochę usta. – Muszę do łazienki. – Pobiegł, a ty roześmiana poszłaś za nim.

Na jego szczęście wbiegł akurat do klubu z darmową łazienką. Weszłaś za nim do klubu i szybko wychaczyłaś członków drużyny Raimon'a. Nie było wszystkich. Zresztą nawet ciężko ci było wyobrazić sobie Kidou bawiącego się w takim miejscu. Sama taka myśl wymusiła na tobie uśmiech.

– Dzięki, że poczekałaś. – Endou pojawił się za Twoimi plecami. – Teraz możemy iść.

– Nie tak szybko – odezwał się Kazemaru. – Endou musisz z nami iść na karaoke. Bo brakuje nam osoby do kwartetu. – Reszta pokiwała głowami.

– Wybaczysz mi na momencik? – Teraz to ty przytaknęłaś.

Chłopcy przez całą piosenkę nie zaśpiewali nawet jednego czystego dźwięku, ale z niewiadomych przyczyn publiczność ciągle prosiła ich o bisy. Mijały kolejne piosenki, aż wreszcie po piętnastej dali sobie na spokój.

Scenariusze inazuma eleven go (fabularyzowane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz