Ktoś go podrywa v3

102 4 1
                                    


Hejka kochani. Dzisiaj zapraszam was na ten wpis oraz na wpis o tym jak oceniam poszczególnych zawodników Raimona z pierwszego sezonu. Nie jest to jakiś ranking per se, a bardziej luźna opinia. Tak czy inaczej gorąco zapraszam.


Simeon


Simeon wybiegł z szatni niczym gazela uciekająca przed amerykańskim miliarderem na safari. Po drodze staranował kilka osób, ale się tym nie przejął i zatrzymał dopiero na statku. Chwycił się za serce i złapał kilka oddechów. Dopiero po kilku minutach zaczął się cieszyć z sukcesu.

– Wystarczy, żeby zadzwonić. – Spojrzał jeszcze raz na malutki element twojego wisiorka. – Może nawet na coś więcej. – Uśmiechnął się do swoich myśli i zaczął coś dłubać w maszynie.

Nigdy wcześniej nie musiał sprawdzać podsystemów, które wywodziły się z dwudziestego wieku, więc lekko się wzdrygnął i znowu zwątpił w misję, ale podobno cel uświęca środki i zaczął dłubać.

Galimatias śrubek i kabli wydawał się narastać z każdą sekundą. Ilekroć podnosił jakąś klapę, tylekroć labirynt się powiększał. W pewnym momencie nawet nie odróżniał kolorów, bo wszystkie mu się ze sobą mieszały. Przez ułamek sekundy chciał rzucić to wszystko w cholerę i wyjechać w Bieszczady.

Ale sekundę później znowu zapragnął jakoś skontaktować się ze swoimi czasami i brnął dalej. Pchany bardziej rozpaczą niż nadzieją na lepsze rozwiązanie.

W końcu po wielu godzinach dłubania, połączył się ze swoimi czasami.

Telefon wydał z siebie dziwny dźwięk, a po sekundzie rozbrzmiał głos jednej z jego podwładnych.

– Dlaczego tyle cię nie było? Wiesz jak się wszyscy strasznie martwiliśmy?

– Domyślam się. – Po ususzeniu jej krzyków stracił niemal cały entuzjazm. – Wystąpiła pewna komplikacja i wylądowałem w dwudziestym pierwszym wieku.

– Przecież to jakaś prehistoria. Zaraz tam u ciebie będę.

– Czekaj... nie... – Nie zdążył dokończyć, a dziewczyna już zmaterializowała się w jego statku.

– To jak teraz się wydostaniemy? – zapytała.

– Sam chciałbym to wiedzieć.


Nathan


Po meczu podeszłaś do kolegi i nawet podałaś mu wodę. Co w waszym biegackim świecie oznaczało najwyższe uznanie. Trochę pogadaliście. Z tyłu głowy przeszła ci myśl, żeby zapytać go, kiedy wróci, ale widząc jego uśmiech, wolałaś zostawić to na później. Więc tylko rozmawialiście o pierdołach.

Następnego dnia w szkole zachowywałaś się normalnie. Najpierw musiałaś przeżyć irytującą nauczycielkę matematyki, później nudzącego historyka, a na koniec uniknąć odpytek na lekcji literatury. Ale to wszystko były tylko przeszkody w drodze do tego co liczyło się najbardziej. Czyli treningu lekkoatletycznego.

Dzisiaj zmieniłaś trasę, żeby zerknąć na boisko piłkarskie. Co prawda wciąż nie rozumiałaś o co chodzi w tym całym sporcie, ale pierwszy raz od dawna czułaś, że mogłabyś być jedną z nich. Chyba powoli zaczęłaś dostrzegać, że grupa, w której nie ma, aż tak otwartej rywalizacji jak w biega, ma swoje zalety.

W końcu choć w nieco lepszym humorze niż zwykle stanęłaś przed kanciapą. Trener coś tam wam tłumaczył, ale od dawna wiedziałaś, że to zwykły pozer i że niczego cię nie nauczy.

Scenariusze inazuma eleven go (fabularyzowane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz