Hejka, siostrzeńcy dalej siedzą, więc mam mało czasu. Dlatego w tym tygodniu będzie tylko wpis o Satoshi Tajiri twórcy pokemonów.
Simeon
Simeon nie wiedział kompletnie co z tobą zrobić po tym jak zemdlałaś. Już chciał użyć mocy, ale przypomniał sobie, co sobie obiecał i zrezygnował. Najpierw cię kilka razy lekko spoliczkował, ale wciąż leżałaś jak kamień. Niestety musiał spróbować radykalnych metod. Pobiegł do kuchni po szklankę wody, niczym pewien dziennikarz dużej stacji telewizyjnej. I chlusną nią tobie w twarz.
Wzięłaś nerwowy oddech i w następnej sekundzie już siedziałaś na podłodze.
– Dlaczego mnie oblałeś? – Skakałaś wzrokiem po całym pokoju.
– I to jest twój najważniejszy problem? – zapytał, załamując ręce. – Ja ci tłumaczę, że jestem osobą z przyszłości, że jestem seryjnym mordercą, że posiadam nadludzkie moce, a ty do mnie coś o jakiejś wodzie. Kobieto miej ty jakieś priorytety w życiu, a nie się skupiasz na pierdołach.
– Nie obrażaj mnie – odkrzyknęłaś, a po chwili znowu ci coś przeskoczyło w głowie. – To ty mówiłeś na serio. – Twój głos znowu zaczął się łamać.
– Nie, mdlej mi tu znowu. – Chwycił cię za dłoń i zaczął lekko ją klepać, ale świadomość znowu zaczęła cię opuszczać. – I zemdlała. Dobra, muszę użyć mocy.
Po kilku sekundach znowu odzyskałaś przytomność, a jego oczy świeciły się zielonym światłem. Z wrażenia znowu położyłaś się nieprzytomna na podłodze. I tak to wyglądało jeszcze kilkanaście razy. Aż w końcu zrozumiałaś, że mówi serio i to zaakceptowałaś.
– Zawsze wiedziałam, że jesteś nienormalny. – Chwyciłaś go za barki i przyciągnęłaś do siebie. – Jesteś kochany i niesamowity. – Zaczęłaś go całować po twarzy.
– Dobra, wystarczy, wystarczy. – Wybuchnął śmiechem. – Przestań, bo cie nie zabiorę w fajne miejsce. – Ta groźba podziałała na ciebie jak magiczne zaklęcie i się cofnęłaś.
– No to co mi pokażesz? – zapytałaś możliwie przesłodzonym głosikiem, żeby go nieco zmiękczyć.
– Równo miesiąc od początku naszego związku zapraszam cię na wycieczkę po Włochach jakie ja znałem.
– Ale super – krzyknęłaś. – Zawsze marzyłam o czymś takim. – Znowu rzuciłaś mu się na szyję. – Teraz zwiedzę nie tylko cały świat, ale i całą historię. – Uśmiechnął się do ciebie.
Nathan
To był ten okres w sezonie, kiedy dostaliście trochę więcej luzu. Co prawda zbliżały się kolejne turnieje, ale raczej te mniejszej rangi, na których nikomu nie zależało. A raczej prawie nikomu, bo ty jak zawsze celowałaś w zwycięstwo. Dlatego nie zwalniałaś nawet na chwilę kroku.
Nathan kwitował twoje wysiłki lekkim uśmieszkiem, ale nie próbował cię powstrzymać. Po pierwsze, bo wiedział, że nic mu to nie da, a po drugie sam też cierpiał na przypadłość ambitnego sportowca. I chyba tylko dla tego wciąż byliście razem... nie no żarcik, łączyło was znacznie więcej rzeczy.
– Kolejny dzień ciężkich treningów? – Nagle pojawił się w klubie lekkoatletycznym, czego nie robił od bardzo dawna. Wszyscy chłopacy ze starszych lat stanęli przed nim niemal na baczność, a on powitał ich serdecznym uśmiechem. – Dobrze odwiedzić swój matecznik – oznajmił, przeciągając się. – Widzę, że wciąż trzymacie niezłą formę.
CZYTASZ
Scenariusze inazuma eleven go (fabularyzowane)
RomanceNowy rozdział co wtorek. Co rozumiem przez te tajemnicze „fabularyzowane" otóż wszystkie pomysły na rozdziały podzieliłem na mini podgrupy. Takie jak poznanie, wstęp do związku, sam związek, koniec pierwszego zauroczenia i prawdziwy kryzys. W każd...