Hejo, zapraszam na kolejny rozdział oraz na wpisy na bloga. W tym tygodniu był wpis o Yo-kai Watch oraz o Woriors of Hope z danganronpy. Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Jak również od następnego tygodnia będę przed wami odsłaniał kto pojawi się w czwartej części scenariuszy. Mam nadzieję, że się wam spodobają.
Simeon
Siedziałaś razem z Simeon'em w jednym pokoju, bo przecież skoro jesteście parą to musicie zawsze wszystko dzielić. Co nie? No właśnie nie za bardzo, szczególnie jak nie możecie na siebie nawzajem patrzeć.
Usiadłaś na swoim łóżku i ostentacyjnie spojrzałaś w okno. Simeon może chciał coś powiedzieć albo zrobić cokolwiek, ale ty i tak nie chciałaś zwracać na to uwagi. W końcu czasami musi poczuć się odrzucony podobnie jak ty. Więc żeby sobie nie myślał, to zaczęłaś go ignorować.
– Długo jeszcze zamierzasz się tak boczyć? – prychnął i przekręcił głową, a ty dalej twardo obserwowałaś wydarzenia za oknem. Co prawda nie działo się tam nic szczególnie intersującego. Ale przynajmniej nie musiałaś patrzeć na niego i słuchać tego co tam sobie opowiada. – Serio, zachowujesz się już jak duże dziecko.
– Nie jesteś w stanie mnie w żaden sposób obrazić. Jestem silna, niezależna i nie obchodzi mnie co tam sobie opowiadasz pod nosem. Zresztą po co ja się do ciebie w ogóle odzywam, to tak samo jakbym rozmawiała z kamieniem.
– Uspokój się proszę, naprawdę nie wiem, czym cię tak rozzłościłem, ale obiecuję, że mogę coś z tym zrobić, przeprosić albo inaczej odpracować szkody. – Simeon spuścił głowę i zacisnął pięści. – Ja cię naprawdę kocham. – Zachlipał, a twoje serce zmiękło. Już chciałaś otworzyć usta, kiedy nagle.
– Dowódco. – W waszym pokoju powstało jakieś zielone koło i z niego wyłonił się chłopak mniej więcej w waszym wieku. Miał pomarańczowy kubrak jak Simeon, ale wydawał się nieco grubszy.
– Czyli mnie znalazłeś. Sytuacja musi być sporo gorsza niż podejrzewałem.
– El dorado zaatakowało centralę, ledwo ich odparliśmy. Większość z nas jest ciężko ranna, nie wiemy, ile wytrzymamy.
– Co tu się dzieje? – Zapytałaś, osuwając się bardziej na łóżku. W końcu nie co dzień ktoś tak wpada do twojego pokoju i oznajmia niemal koniec świata.
– To bardzo długa historia – jęknął Simeon. – Wybacz, ale muszę z nim pójść. Przyszłość mojego świata zależy w tej chwili od tej decyzji.
– Czekaj, idę z tobą też chcę się jakoś przydać.
– Nie, to zbyt niebezpieczne.
– Idę. – Spojrzałaś na niego wyzywająco, a on spuścił głowę.
– No dobrze, chodź. Ale robisz to na własną odpowiedzialność. – Przeskoczyliście przez magiczny pierścień.
Nathan
Szczerze na łódce nie było wcale tak źle. Nathan najpierw odpalił silnik, a później mogliście sobie posiedzieć, woda w przyjemny sposób kołysała łódką. Chociaż nie chciałaś tego przyznać, to było w tym coś przyjemnego. Lubiłaś te delikatne kołysanie, które przypominało ci trochę kołysanie dziecka przez mamę. Było w tym coś słodkiego.
CZYTASZ
Scenariusze inazuma eleven go (fabularyzowane)
RomanceNowy rozdział co wtorek. Co rozumiem przez te tajemnicze „fabularyzowane" otóż wszystkie pomysły na rozdziały podzieliłem na mini podgrupy. Takie jak poznanie, wstęp do związku, sam związek, koniec pierwszego zauroczenia i prawdziwy kryzys. W każd...