Co was łączy sezon 2

211 6 1
                                    

Endou

Od meczu minęło już kilka dni, a Ty z niewiadomych dla siebie przyczyn zmieniłaś trasę do domu. Teraz nadkładałaś trochę drogi, żeby zobaczyć, jak chłopcy grają. Nogi same niosły Cię w tym kierunku, choć nie przeszkadzało Ci to, bo nawet polubiłaś rzucać okiem na ich starania.

Endou zauważył cię kilka razy i nawet Ci pomachał. Za pierwszym razem zrobiło ci się głupio, ale z każdym kolejnym czułaś większą sympatię do tego chłopaka.

Czasami też zabierałaś swojego brata na treningi młodzieżówki i tam oczywiście też zawsze był Endou. Pewnego razu postanowiłaś zostać trochę dłużej na treningu dzieci.

– Dobrze, to teraz zagracie mecz – krzyknął, a kilka małych piąstek uniosło się w górę. Podzielił ich na drużyny. I co gorsza usiadł koło Ciebie.

Poczułaś się okropnie, ale jak długo nie chciał z Tobą gadać tak było dobrze. Na Twoje szczęście nie spuszczał wzroku z piłki i cały czas krzyczał jakieś hasła motywacyjne.

– Twój brat jest dobry. – Nie wiedziałaś jakiej odpowiedzi oczekuje, więc mruknęłaś z aprobatą. – Nie jesteś zbyt rozmowna.

– Możesz mówić za nas dwoje. – Wzruszyłaś ramionami, a on zaśmiał się szczerze, czym kompletnie Cię zaskoczył.

– Mogę to prawda, ale co to za zabawa. Jedyną rzeczą fajniejszą od grania w piłkę jest oglądanie, ile radości ten sport daje innym. Zawsze, kiedy widzę kogoś uśmiechniętego czuję się, jakby to cały świat się uśmiechał.

– Optymista – burknęłaś i skrzyżowałaś dłonie na piersi.

– A ty dlaczego tu przychodzisz?

– Jeżeli nie odpowiada ci moje towarzystwo, to mogę odejść. – Pierwszy raz od początku waszej rozmowy spojrzał na Ciebie.

– Przepraszam nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało. Chodzi mi tylko o to, że... wydaje mi się, że piłka nie daje ci tyle radości co nam wszystkim. I tak się zastanawiam, dlaczego tu przychodzisz?

– To chyba oczywiste. – Twoje ręce powędrowały na ławkę. – Robię to dla brata. Jest jeszcze taki mały, ktoś musi z nim chodzić na treningi.

– Gdyby tak było, to nie siedziałabyś tutaj teraz. Nie wierzę, że żadna koleżanka nie chciałaby się z Tobą spotkać podczas treningu.

– To uwierz – burknęłaś pod nosem, ale chyba cię nie usłyszał.

– Wydaje mi się, że jesteśmy podobni. – Spojrzał na odbicie Słońca w rzece. – Oboje lubimy widzieć śmiejące się dzieci.

– Tak..., chyba masz rację. – Spojrzałaś na twarze wszystkich grających. – Dzieci są niesamowite. Mają w sobie taki luz i czar, o którym my nie potrafimy nawet pomarzyć. Im starszy człowiek, tym z reguły jest gorszy. – Zacisnęłaś dłonie na ławce.

– Możesz być taka jak te dzieci. – Teraz to ty zaśmiałaś się jak wariatka.

– Chyba żartujesz. Przecież gdyby ktoś z nas zachowywał się jak one, to dorosłe problemy, by nas zjadły w kilka sekund.

– A ja uważam, że ucieczka w takie dziecinne zabawy, to najlepsze wyjście. Musisz kiedyś spróbować.

– Ta jasne.

– Nie żartuję. – Wstał i stanął przed Tobą. – Spróbuj tak chociaż przez tydzień, a zobaczysz, że później nie zrezygnujesz.

– No... – Twój wewnętrzny głos kazał ci go zlać, ale Twoje usta cię zdradziły. – Dobrze, spróbuję. – Wyciągnął do ciebie dłoń.

Scenariusze inazuma eleven go (fabularyzowane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz