Koniec sezonu 2

191 9 0
                                    


Endou

Siedziałaś całą przerwę obok tego pożal się boże nowo narodzonego metro seksualnego mężczyzny i brała cię naj prawdziwsza cholera. Zazdrość mieszała się z nienawiścią i goryczą. Cały czas zastanawiałaś się, dlaczego dla ciebie się tak nie starał, a teraz jak się pojawiła ta pinda, to zaczął robić wszystko.

– Hej. – Pomachał ci dłonią przed twarzą. – Coś cię gryzie, bo wydajesz się jakaś markotna? – zapytał, a w niewiadomy dla ciebie sposób znaleźliście się na stołówce.

– Nie, jestem po prostu trochę zmęczona. No wiesz egzaminy, presja i tak dalej. A co tam słychać u ciebie?

– A wiesz stara bieda. Nic się nie zmieniło.

– A jesteś zadowolony z korków? – Zawahał się przez chwilę, a ty niemal czułaś rodzący się w nim strach.

– Tak, jestem nawet więcej niż zadowolony, jeżeli mam być z tobą szczery, a dlaczego pytasz?

– A tak przy okazji. No wiesz bardzo się cieszę, że poprawiłeś wyniki, a dzisiaj też tam idziesz?

– Tak, nie chcę tracić rozpędu przed egzaminami, chcę je dobrze zdać, żebyśmy mogli pójść do jednej szkoły.

Już chciałaś powiedzieć coś jeszcze, ale zabrzmiał dzwonek i musieliście iść na zajęcia. Wtedy też sobie uświadomiłaś, że nie jadłaś nic od wyjścia z domu, więc oprócz martwienia się o Endou musiałaś też się martwić czy twój rządek nie zacznie zjadać sam siebie.

Tym razem zmieniłaś strategię i zamiast śledzić Endou, zaczęłaś śledzić ją. Jakoś się wymigałaś z siedzenia na trybunach i zamiast tego obserwowałaś poczynienia największego bananka w szkole.

W sumie nie robiła nic i to dosłownie nie robiła nic, tylko siedział w gabinecie ojca i czekała, aż Endou przyjdzie. I faktycznie przyszedł, zamknął za sobą drzwi. A ty podeszłaś bliżej, żeby zapuścić żurawia.

O dziwo były to najzwyczajniejsze korepetycje przynajmniej przez półtora godziny, a później zaczęła mu tłumaczyć, a później zaczęli gadać o tobie. Endou opowiadał, że bardzo mu na tobie zależy. Zrobiło ci się naprawdę przykro, że go podejrzewałaś i obiecałaś sobie, że już nigdy w niego nie zwątpisz.

Sakuma

Kiedy ty spałaś w swoim wygodnym łóżku, on leżał na bruku, a z jego ust spływała krew. Najpierw była czerwona, ale z każdą kolejną sekundą stawała się bardziej czarna. Nikt mu nie pomagał. Parę osób widziało z daleka, że ktoś leży, ale myśleli, że to tylko jakiś pijak znowu wypił za dużo i teraz liczy na przypływ atencji, więc nie reagowali. Mijali go nawet nie próbując zrozumieć jego losu, nawet się nad nim nie pochylając. W nocy temperatura spadała o kilkanaście stopni, a w okolicy północy zaczął padać deszcz.

Obudziłaś się kolejnego dnia i zrobiło ci się głupio, że tak na niego nakrzyczałaś, więc chciałaś go przeprosić. Zadzwoniłaś, ale nie odebrał. Co było dziwne, bo od ciebie zawsze odbierał i to nawet przed końcem pierwszego sygnału. Pomyślałaś, że to nic takiego i pewnie coś akurat robił. Brał pryszcz nic albo wyszedł gdzieś bez telefonu. Co też czasami mu się zdawało. Pomyślałaś, że kiedyś pewnie oddzwoni, więc zajęłaś się swoimi sprawami.

Jednak minęło południe, a on dalej milczał. Co gorsza nawet nie logował się na żadne media od wczorajszego wieczoru, więc zaczęłaś się martwić. Zadzwoniłaś do jego mamy i kobieta odebrała od razu.

Płakała, więc w pierwszej chwili kompletnie nie rozumiałaś co do ciebie mówi, ale przeczuwałaś najgorsze. W końcu się uspokoiła i powiedziała, że Sakuma został pobity i zmarł w nocy.

Scenariusze inazuma eleven go (fabularyzowane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz