Kontynuacja

117 7 0
                                    


Endou


Endou przez resztę dnia wciąż marudził coś pod nosem, potwornie się garbił i patrzył na innych spod byka. Nawet zaczęłaś się zastanawiać, czy go ktoś nie podmienił. Ale dalej świetnie bronił więc, musiał być sobą. Jego zachowanie irytowało cię do tego stopnia, że postanowiłaś porozmawiać z Kidou.

– Wiesz co mu odwaliło? – zapytałaś.

– Coś musiało się wydarzyć poza boiskiem – odparł. – Ale nie znam szczegółów.

– A masz chociaż jakiś trop? – Kidou uśmiechnął się pod nosem.

– Chyba jako jego dziewczyna powinnaś być najlepiej poinformowana.

– Skoro nie chcesz pomóc, to zajmę się wszystkim sama.

Od razu poszłaś do Endou, który zajadał kanapkę, choć lepiej powiedzieć żarł ją jak świnia, bo okruchy walały się po trawie, a sok z pomidora dumnie spływał z jego brody.

– Co jest? – zapytał obcesowo.

– Ja chciałam cię o to zapytać. – Pomimo narastającej frustracji starałaś się zabrzmieć spokojnie.

– O czym ty gadasz? Ja zachowuję się normalnie, to was coś ugryzło.

– Normalnie? – zadrwiłaś. – Twoje zachowanie może jest normalne dla jakiegoś bieda wkurzanego emo nastolatka, ale nie dla Endou Mamoru, którego znam.

– Zajmij się sobą. Przyszedłem grać w piłkę, a nie słuchać twoich skarg i zażaleń.

– Jesteś bezczelny. – Endou nic nie odpowiedział, tylko wrzucił w siebie resztki kanapki, wytarł ręce w spodenki i pobiegł. – Hej jeszcze z tobą nie skończyłam.


Sakuma


Sakuma oparł się plecami o ścianę, zakrył dłońmi twarz, żeby ukryć łzy, ale te i tak przebijały się przez zaciśnięte palce.

Musiałeś znowu rozjebać nam życie? – przeklinał ojca w duchu.

– Sakuma... – Mama złapała go za przedramię. – Proszę, uspokój się. Wiem, że to trudne, ale...

– Przestań go bronić. Przestań kłamać, że to dobry człowiek, tylko się zagubił. – Oderwał ręce od twarzy. – Spieprszył każdą szansę od losu.

– Sakuma... – powtórzyła drżącym głosem. Chłopak wyrwał się z jej uścisku.

– Odwal się. Mam was wszystkich w dupie. – Zarzucił bluzę na grzbiet i wybiegł.

Ona rozejrzała się po pokoju, a w jej oczach powstawały kolejne łzy. Pierwszy raz od kiedy sięgała pamięcią została kompletnie sama, nie słyszała awantur, w powietrzu nie unosił się smród alkoholu, nie bała się, że ktoś ją uderzy. Czuła się jakby straciła część siebie.

Sakuma w tym czasie biegał w parku, próbował zrzucić z siebie cały ciężar, jednak pomimo blisko dziesięciokilometrowego biegu, złość wciąż przepełniała każdy atom jego ciała. W końcu stanął przy ławce, zachwiał się lekko i postał chwilę na drżących nogach. Przetarł pot z twarzy i legł na trawę. Złapał się za serce, próbując ustabilizować oddech.

– Sakuma? – zapytałaś.

– Co tutaj robisz? – krzyknął, zaciskając pięści. Pierwszy raz widziałaś go tak sfrustrowanego.

Scenariusze inazuma eleven go (fabularyzowane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz