Ktoś odnosi sukces sezon 3

118 6 1
                                    


Hejka mam nadzieję, że dobrze spędziliście święta. Ja nie próżnowałem i przygotowałem dla Was wpis wspominkowy o regionie Hoenn z pokemonów. Zapraszam.


Simeon


Simeon długo walczył z myślami. Pragnął skontaktować się ze „starym" światem, ale do tego też potrzebował energii, a kradzież twojego wisiorka nie wchodziła w grę. Choć sam nie wiedział dlaczego. Chyba bał się wyrzutów sumienia albo innych zabobonów.

– Dobra, potrzebuje tylko troszkę siły tego naszyjnika. – Wałęsał się po statku i mamrotał do siebie. – Przecież to absurd, kradzież nic mi nie da. Skradziona rzecz traci większość energii. Gdyby T/I dała mi, choć trochę materiału z łańcuszka. – W tej chwili rozbrzmiał jego telefon.

Wiedział, że to ty pisałaś, bo tylko tobie podał numer. Nie przeczytał wiadomości, z grubsza domyślał się, że chcesz znowu zapytać co u niego. Simeon w milczeniu wpatrywał się w twoje zdjęcie.

Nie chcę cię krzywdzić, ale to jedyne rozwiązanie – pomyślał w duchu. – Już u mnie wszystko dobrze, trochę odpocząłem po locie i śmigam jak rydwan.

– To super, pamiętaj, jak coś, to wal śmiało. Przyjaciele sobie pomagają. – Simeon poczuł ukucie w sercu, bo pierwszy raz nazwałaś go przyjacielem.

– Oczywiście.

Popisaliście przez chwilę, a później Simeon wrócił do rozmyślań. Jednak wciąż tkwił w pomyśle kradzieży. Miotał się pomiędzy różnymi opcjami. Ale chęć kontaktu z kamratami zwyciężyła.

Kolejnego dnia w szkole Simeon był jakiś nieobecny i praktycznie się do ciebie nie odzywał. Ostatnią lekcją był wf, więc schowałaś wisiorek do plecaka. Nie wiedziałaś, że Simeon użył mocy i zakradł się do was, żeby go ukraść. W ostatniej chwili zmienił zdanie. I odłupał od niego fragmencik.


Nathan


Szybko zaczęłaś żałować decyzji, ale nie chciałaś urazić Nathana. A problemy piętrzyły się z każdą kolejną minutą. Nie dość, że grali z jakimś dzikim gimnazjum, czyli szkole, o której usłyszałaś pierwszy raz w życiu. A podobno ich uczniowie dbali, żeby tytuł dzikiej szkoły nie był kompletnie przypadkowy. Ale wasz przeciwnik był jednym z problemów i to nawet nie największym.

Okazało się, że oprócz ciebie i młodszego brata jednego z zawodników nikt więcej nie chciał jechać, więc stanowiliście całą reprezentację fanów klubu piłkarskiego Raimon'a. Przynajmniej spakowali was razem z nimi do autobusu, więc odpadł problem dojazdu. Ale i tego zaczęłaś żałować.

Ta banda okazał się kompletnie zdziczała. Cały czas się darli, wyrywali sobie nawzajem komiksy i łazili po autobusie. A najgorszy z nich wszystkich był ten ich cały bramkarz.

No nie mogłaś zdzierżyć typa. Wszystko cię w nim wkurzało. Od krzykliwego głosu, którego pianie mogło pobudzić zmarłych, po aparycję zwykłego konusa, a kończąc na tych bredniach, które wygadywał.

Jakoś udało wam się dojechać do dzikiego gimnazjum, które w myślach nazwałaś „co najwyżej drugim najdzikszym gimnazjum w Japonii, zaraz po gimnazjum Raimon'a.

Później chłopacy zaczęli się rozgrzewać, a ty nie wiedziałaś co ze sobą zrobić. Na pewno nie chciałaś się zadawać z tą grupką smarkaczy, którzy przyjechali z wami, ale nie mogłaś też jakby nic dołączyć do rozgrzewki, bo przecież nie grałaś. Dlatego postanowiłaś wykorzystać sytuację, że Nathan trenuje z dala od innych i coś go zagadnąć.

Scenariusze inazuma eleven go (fabularyzowane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz