07

67.4K 3.5K 606
                                    


- Podwieść cię? - pyta Vicky po skończonych lekcjach. Tak na prawdę chodzi jej tylko o to, by mieć okazję pogadać z Cody'im.

- Jasne, przy okazji u mnie posiedzisz - przewróciłam oczami, a dziewczyna zachichotała.

Wyszłyśmy na boisko i znowu pełno osób się na mnie gapiło.

- Vicky?

- No?

- Czemu ludzie się tak na mnie dzisiaj gapią?

- Widzisz jakie cuda działa makijaż i modne ubrania - parsknęła śmiechem - dziewczyno przecież tak zajebiście wyglądasz, to co się dziwisz.

Po niecałej minucie siedziałyśmy w aucie.

Pewnie dziwi was, czemu nie mam prawa jazdy? Dla mnie to za duża odpowiedzialność, pewnie nie raz bym wypadek spowodowała.

Całą drogę śpiewałyśmy piosenki i rozmawiałyśmy. Vicky w końcu się przyznała, że podoba jej się Cody.

- A jak z Cameronem? - zapytała.

- Normalnie, a co ma być? - wywróciłam oczami.

- No wiesz - zrobiła przerwę, jakby chciała odpowiednio dobrać słowa - twoje dawne uczucia i w ogóle.

- Oh, to chyba już nie aktualne - posłałam jej uśmiech - już bym coś poczuła przez ten czas.

- Okay.

Chwilę później jesteśmy u mnie. Jestem przekonana, że w domu jest tylko Suzie, a jednak mój brat też już był i to nie sam.

Z salonu usłyszałam kobiecy chichot. Vicks wysłała mi pytające spojrzenie, ale odpowiedziałam tym samym. Nie chciałam, żeby brunetka zobaczyła czasami Cody'iego z jakąś pustą lalą.

Ulżyło mi, gdy brat wyszedł z kuchni, a dźwięki z salonu cały czas było słychać.

- Mamy gościa? - pytam.

- Cam wpadł z koleżanką - brunet spuszcza głowę.

- Cody, jest okej - mówię zgodnie z prawdą, bo wiem, że chodzi o przeszłość.

Razem kierujemy się do salonu. Zamieram, gdy widzę Anę.
Dosłownie nie znoszę laski. Całe liceum uprzyksza mi życie.

Cholerny plastik.

- Hej - uśmiecham się mimo wszystko.

- Cześć - odpowiada przesłodzonym głosem. Cam wstaje, by mnie przytulić, a suka morduje mnie wzrokiem.

W dupie mam tą zdzirę.

- Co robicie? - pytam uprzejmie.

- Siedzimy, nie widzisz? - prycha białowłosa (dosłownie), a ja kolejny raz w ciągu dnia wywracam oczami.

- Wybacz, twoja tapeta aż promieniuje, nic nie widzę - uśmiecham się zwycięsko i kątem oka widzę, jak pozostali duszą w sobie śmiech.

Łapię przyjaciółkę za rękę i ciągnę do swojego pokoju. Siadamy na łóżko, po chwili dzwoni mój telefon.

- Hej, tu Blake. Co robisz?

- Hej, nic ciekawego a co?

- Przyjedź na plażę, proszę.

- Coś się stało? Blake?

Zakończono połączenie.

Szybko wytłumaczyłam wszystko Vicks i ruszyłyśmy na plażę.

Wczesniej oczywiście ubrałam strój i podjechałyśmy do dziewczyny, by też mogła się przebrać.

***

- Blake? - pukam do budki i po chwili wychodzi chłopak.

- Myślałem, że nie przyjedziesz.

- A coś się stało? - pytam.

- Stało się - przerwał - chcę wypełnić obietnicę - mówi i wyjmuje deskę do surfowania.

- O jaaa - piszczę i zasłaniam buzie dłońmi.

- Chodź - Blake łapie mnie za rękę.

Odwracam się w stronę Vicky, a ona posyła mi spojrzenie typu "idź". Odpowiadam uśmiechem.

Gdy dochodzimy do wody, oswajam się z jej temperaturą i zaczynamy naukę surfowania.

New neighbour, old love 1&2&3 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz