23

51.5K 2.4K 370
                                    


No i co ja mam teraz ze sobą zrobić?

Nikogo tutaj nie mam, ani nie znam.

No oprócz Ethana.

Do Los Angeles nie wrócę....teraz nie mogę.

Czyli pozostaje tylko jedno rozwiązanie.

Opuszczam pokój, ruszam w stronę mieszkania chłopaka. Stoję chwilę przed drzwiami i waham się, czy zapukać, czy dać mu spokój.

Dobra pukam.

- Boże Lia, chodź tu do mnie - przytula mnie Ethan.

- Ja t-tylko na chwilę.

- Na chwilę? - patrzy na mnie, a ja spuszczam wzrok.

- Pójdę zaraz do siebie...

- W tym stanie, to ja cię nigdzie nie puszczę - mówi i idziemy w głąb mieszkania. W salonie siadamy na dużej sofie i kontynuujemy rozmowę.

- Wiesz - zaczynam - B-Blake ostatnio za często mi mówił "kocham cię". Może to trwa dłużej?

- Nie mam pojęcia...

- Dziwne jest to, że nie mam do niego żalu, czy pretensji za tą zdradę. Teraz przynajmniej wiem, że to było kolejne zauroczenie do kolekcji.

- Czyli mam rozumieć, że masz do niego żal za coś innego?

- Właśnie przed chwilą mnie szantażował - od razu spuszczam głowę - zagroził mi moim nagim zdjęciem, o którym nie miałam pojęcia, zrobił je jak spałam.

- O Jezu, Li - przyciąga mnie na swoje kolana.

- Nie potrzebuję twojego współczucia, Et.

- Zaraz wracam - sadza mnie z powrotem na kanapie i po prostu wychodzi.

Ethan

- Ty idioto - wchodzę do domu Alice, łapię Blake'a i popycham go na ścianę - jesteś aż takim sukinsynem, żeby robić Lii nagie zdjęcia, bez jej zgody?! Matka cię nie potrafiła wychować?

- Już do ciebie przyleciała, tak? - prycha.

- Nie twoja, pieprzona sprawa - uderzam go pięścią - w tej chwili usuwasz to zdjęcie, albo wylądujesz w szpitalu, jak nie na cmentarzu.

- Dobra już, kurwa.

Lia

- Gdzie ty byłeś? - od razu pytam, gdy Ethan wchodzi do salonu.

- U twojego ex.

- C-co?

- Pożegnał się ze zdjęciem, długo nie musiałem mu powtarzać. Dostał w mordę i był posłuszny jak pies.

- Boże, dziękuje - rzucam się na szyję chłopaka.

- Wystarczy Ethan - chichocze - dla ciebie wszystko.

- Dobra, to ja się będę zbierała - uśmiecham się sztucznie - jeszcze raz dziękuje....um...za wszystko Ethan.

- Jesteś pewna, że chcesz iść? - łapie mój nadgarstek, gdy chcę wychodzić z mieszkania.

- Tak, chcę być sama.

- Niech ci będzie....ale jak coś, to od razu dzwoń - całuje mnie w policzek.

- Dobrze, mamo - przewracam oczami i chichoczę.

Nie zwracając uwagi na obecność Blake'a oraz Alice w domu, uciekam do swojego pokoju. Zakluczam drzwi, po czym rzucam się na łóżko.

Rozdział pisany "na szybkiego" c:
Mam nadzieję, że jest ok.
Dajcie znać w komentarzu!

Lajkujcie, komentujcie, kocham ❤❤❤

P.S. Jak podoba Wam się postawa Ethana? :)))

New neighbour, old love 1&2&3 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz