2.37

41.5K 2K 1K
                                    

Komentujcie :*

Cami:
Co? O czym ty mówisz?!

Cami:
Lia!

Cami:
My nic nie robiliśmy!

Cami:
Kochanie....

Cami:
Odpisz mi

Cami:
Proszę....

Cami:
Mam nadzieję, że mi wierzysz :'(

Cami:
Dobranoc ❤

Te wszystkie sms-y czekały na mnie po przebudzeniu. Z jednej strony mu wierzę, że do niczego tam nie doszło, ale z drugiej - na czym innym miałoby Anie zależeć? I jeszcze to "mam nadzieję, że to powtórzymy".

Czytam jeszcze raz te wiadomości i orientuję się, że jest już trzynasta. Aż tak długo spałam? Nie podobne do mnie, chociaż po takim męczącym dniu jak wczorajszy...

Nagle ktoś puka do drzwi.

- Proszę - jęczę.

- W końcu się obudziłaś - wchodzi Et i przewraca oczami.

- Ta.

- Jak było?

- Pojechaliśmy do parku rozrywki, zajebiście - uśmiecham się.

- No to ok - odpowiada - co tam u Cama?

- Weź nic nie mów - wzdycham - nie dość, że się z nim lekko pokłóciłam, to jeszcze Ana u niego wczoraj była. Ciekawe co tam robili.

- Jeżeli nawet była, Cameron by cię nigdy nie zdradził.

- Skąd ty to możesz wiedzieć - prycham.

- Kocha cię - mówi - i to bardzo.

- Kocha mnie - wyśmiewam słowa Ethana - nawet tego nigdy nie słyszałam z jego ust, przynajmniej jak był trzeźwy..

- A dlaczego nie słyszałaś? Przypomnij sobie jego przeszłość - komentuje.

- Ugh - jęczę znowu - idę coś zjeść.

Nie czekając na odpowiedź zeszłam na dół, gdzie byli rodzice, babcia, Susie oraz Cody.

- No proszę, kto tu się w końcu raczył pokazać - babcia oczywiście musi coś powiedzieć. Ignorując ten komentarz witam się z Kylie i Cody'im, a następnie zmierzam do Susan.

- Dzień dobry Susie - uśmiecham się wesoło, przytulam kobietę.

- Dzień dobry - odwzajemnia moje gesty - zrobić ci coś do jedzenia?

- Chodź zrobimy razem - łapię ją za rękę i ciągnę do kuchni.

- Twoja babcia jest naprawdę nieznośna - chichocze Sus.

- Czemu ty nie możesz być moją babcią - mruczę pod nosem.

- Omlet, czy tosty?

- Oczywiście, że tosty - śmiejemy się.

- Dzisiaj jest ta wasza kolacja?

- Niestety - wzdycham.

- Dasz radę - przytula mnie - z takim chłopakiem jakiego masz, to na sto procent.

- No nie wiem, pokłóciłam się z nim troszkę - wyznaję.

- Opowiadaj - zachęca mnie.

* Półtorej godziny przed 18 zaczęłam się przygotowywać. Cały dzień nie miałam kontaktu z Dallasem, więc raczej nie przyjdzie na kolację, a ja będę musiała wysłuchiwać jak moja babcia go wyśmiewa.

Zajebiście.

Zrobiłam dosyć mocny, ciemny makijaż i wyprostowałam włosy. Z szafy wyjęłam pierwszą lepszą, czarną sukienkę, do której następnie dobrałam biżuterię.

Na nogi ubrałam wysokie, wiązane obcasy, w tym samym kolorze co sukienka.

O 17.30 byłam w pełni gotowa, zabrałam tylko małą torebkę i zeszłam na dół, gdzie czekali już wszyscy oprócz Cama.

Wiedziałam....

Uśmiechnęłam się smutno do Eta, Cody'iego i Vicky.

- Gdzie Cameron? - pyta Kylie.

- Nie będzie go - mówię krótko i posyłam mamie spojrzenie "nie rozwijaj tematu, proszę", które na szczęście zrozumiała.

- No to jedziemy, bądźcie na 18! - rodzice z babcią wychodzą, a my zostajemy. Idę do kuchni, Vicks za mną.

- Mała - przytula mnie - ślicznie wyglądasz, Cam na pewno przyjedzie.

- Wątpię - mruczę i wypijam szklankę wody.

* Po jakiś dziesięciu minutach Cody parkuje auto przy restauracji. Rozglądam się po parkingu. Na mojej twarzy automatycznie ląduje szeroki uśmiech, gdy zauważam pojazd Cama.

Bez czekania na przyjaciół idę w stronę wejścia. Przy drzwiach informuję pracownika o rezerwacji, po chwili wpuszcza mnie do środka. Przemierzam wielki korytarz, na końcu dostrzegam bruneta z bukietem różowych róż. Ubrany elegancko wygląda mega pociągająco.

Chłopak od razu gdy mnie zauważa, zaczyna iść w moją stronę. To jest jak jakaś scena z filmu, serio.

- Lia, przepraszam - mówi, a ja rzucam mu się na szyję - powinienem nigdy nie dopuścić do takiej sytuacji, że nie wiesz na czym stoisz. Musimy poważnie porozmawiać.

- Dobrze - całuję go w policzek - mamy widownię, co nie?

- Oj tak - śmieje się cicho - chodź - prowadzi mnie na balkon, z którego rozciąga się śliczny widok.

- No to mów - wzdycham i patrzę prosto w jego brązowe oczy, chłopak robi to samo.

- Wiesz dlaczego nigdy nie zapytałem cię o chodzenie?

- Oświeć mnie - wywracam oczami.

- Bo za miesiąc wyjeżdżam na studia, Lia.

- No tak - załamuję się - gdzie w końcu?

- Do Anglii - spuszcza głowę.

- Oh.

- Decyzja należy do ciebie. Chcesz być w związku na odległość?

- A ty chcesz?

- Chcę, zależy mi na tobie. W każde wolne byłbym u ciebie - uśmiecha się sztucznie.

- Damy radę, Cami.

- W takim razie - wzdycha i wyciąga z marynarki pudełeczko, następnie skupia się na moich oczach - zostaniesz moją dziewczyną?

- No oczywiście, że tak - piszczę i wpijam się w jego usta. Całujemy się długo, namiętnie, agresywnie.

- Lia, to dla nas - wyciąga pudełko w moją stronę. Biorę je i otwieram.

- Ale śliczne - zachwycam się - załóżmy.

- Już - śmieje się.

Gdy każde z nas ma swój wisiorek na szyi, a mój stary jest schowany, wracamy do rozmowy. Do bardzo krótkiej rozmowy, lecz takiej, która wyraża więcej niż tysiąc słów.

- Kocham cię - mówi Cameron, a ja wariuję w środku.

- Kocham cię - odpowiadam zgodnie z prawdą. Zaczynamy się całować, a na balkonie słychać brawa.

To był zdecydowanie najlepszy dzień, Cam zapytał o oficjalny związek, a tata mnie przeprosił.

Robimy grupowe Awww za 3...2...1...

Awww

+ dobra wiadomość - może będzie więcej niż 40 rozdziałów drugiej części, ale nie obiecuję :)

New neighbour, old love 1&2&3 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz