Komentujcie :*
Cami:
Co? O czym ty mówisz?!Cami:
Lia!Cami:
My nic nie robiliśmy!Cami:
Kochanie....Cami:
Odpisz miCami:
Proszę....Cami:
Mam nadzieję, że mi wierzysz :'(Cami:
Dobranoc ❤Te wszystkie sms-y czekały na mnie po przebudzeniu. Z jednej strony mu wierzę, że do niczego tam nie doszło, ale z drugiej - na czym innym miałoby Anie zależeć? I jeszcze to "mam nadzieję, że to powtórzymy".
Czytam jeszcze raz te wiadomości i orientuję się, że jest już trzynasta. Aż tak długo spałam? Nie podobne do mnie, chociaż po takim męczącym dniu jak wczorajszy...
Nagle ktoś puka do drzwi.
- Proszę - jęczę.
- W końcu się obudziłaś - wchodzi Et i przewraca oczami.
- Ta.
- Jak było?
- Pojechaliśmy do parku rozrywki, zajebiście - uśmiecham się.
- No to ok - odpowiada - co tam u Cama?
- Weź nic nie mów - wzdycham - nie dość, że się z nim lekko pokłóciłam, to jeszcze Ana u niego wczoraj była. Ciekawe co tam robili.
- Jeżeli nawet była, Cameron by cię nigdy nie zdradził.
- Skąd ty to możesz wiedzieć - prycham.
- Kocha cię - mówi - i to bardzo.
- Kocha mnie - wyśmiewam słowa Ethana - nawet tego nigdy nie słyszałam z jego ust, przynajmniej jak był trzeźwy..
- A dlaczego nie słyszałaś? Przypomnij sobie jego przeszłość - komentuje.
- Ugh - jęczę znowu - idę coś zjeść.
Nie czekając na odpowiedź zeszłam na dół, gdzie byli rodzice, babcia, Susie oraz Cody.
- No proszę, kto tu się w końcu raczył pokazać - babcia oczywiście musi coś powiedzieć. Ignorując ten komentarz witam się z Kylie i Cody'im, a następnie zmierzam do Susan.
- Dzień dobry Susie - uśmiecham się wesoło, przytulam kobietę.
- Dzień dobry - odwzajemnia moje gesty - zrobić ci coś do jedzenia?
- Chodź zrobimy razem - łapię ją za rękę i ciągnę do kuchni.
- Twoja babcia jest naprawdę nieznośna - chichocze Sus.
- Czemu ty nie możesz być moją babcią - mruczę pod nosem.
- Omlet, czy tosty?
- Oczywiście, że tosty - śmiejemy się.
- Dzisiaj jest ta wasza kolacja?
- Niestety - wzdycham.
- Dasz radę - przytula mnie - z takim chłopakiem jakiego masz, to na sto procent.
- No nie wiem, pokłóciłam się z nim troszkę - wyznaję.
- Opowiadaj - zachęca mnie.
* Półtorej godziny przed 18 zaczęłam się przygotowywać. Cały dzień nie miałam kontaktu z Dallasem, więc raczej nie przyjdzie na kolację, a ja będę musiała wysłuchiwać jak moja babcia go wyśmiewa.
Zajebiście.
Zrobiłam dosyć mocny, ciemny makijaż i wyprostowałam włosy. Z szafy wyjęłam pierwszą lepszą, czarną sukienkę, do której następnie dobrałam biżuterię.
Na nogi ubrałam wysokie, wiązane obcasy, w tym samym kolorze co sukienka.
O 17.30 byłam w pełni gotowa, zabrałam tylko małą torebkę i zeszłam na dół, gdzie czekali już wszyscy oprócz Cama.
Wiedziałam....
Uśmiechnęłam się smutno do Eta, Cody'iego i Vicky.
- Gdzie Cameron? - pyta Kylie.
- Nie będzie go - mówię krótko i posyłam mamie spojrzenie "nie rozwijaj tematu, proszę", które na szczęście zrozumiała.
- No to jedziemy, bądźcie na 18! - rodzice z babcią wychodzą, a my zostajemy. Idę do kuchni, Vicks za mną.
- Mała - przytula mnie - ślicznie wyglądasz, Cam na pewno przyjedzie.
- Wątpię - mruczę i wypijam szklankę wody.
* Po jakiś dziesięciu minutach Cody parkuje auto przy restauracji. Rozglądam się po parkingu. Na mojej twarzy automatycznie ląduje szeroki uśmiech, gdy zauważam pojazd Cama.
Bez czekania na przyjaciół idę w stronę wejścia. Przy drzwiach informuję pracownika o rezerwacji, po chwili wpuszcza mnie do środka. Przemierzam wielki korytarz, na końcu dostrzegam bruneta z bukietem różowych róż. Ubrany elegancko wygląda mega pociągająco.
Chłopak od razu gdy mnie zauważa, zaczyna iść w moją stronę. To jest jak jakaś scena z filmu, serio.
- Lia, przepraszam - mówi, a ja rzucam mu się na szyję - powinienem nigdy nie dopuścić do takiej sytuacji, że nie wiesz na czym stoisz. Musimy poważnie porozmawiać.
- Dobrze - całuję go w policzek - mamy widownię, co nie?
- Oj tak - śmieje się cicho - chodź - prowadzi mnie na balkon, z którego rozciąga się śliczny widok.
- No to mów - wzdycham i patrzę prosto w jego brązowe oczy, chłopak robi to samo.
- Wiesz dlaczego nigdy nie zapytałem cię o chodzenie?
- Oświeć mnie - wywracam oczami.
- Bo za miesiąc wyjeżdżam na studia, Lia.
- No tak - załamuję się - gdzie w końcu?
- Do Anglii - spuszcza głowę.
- Oh.
- Decyzja należy do ciebie. Chcesz być w związku na odległość?
- A ty chcesz?
- Chcę, zależy mi na tobie. W każde wolne byłbym u ciebie - uśmiecha się sztucznie.
- Damy radę, Cami.
- W takim razie - wzdycha i wyciąga z marynarki pudełeczko, następnie skupia się na moich oczach - zostaniesz moją dziewczyną?
- No oczywiście, że tak - piszczę i wpijam się w jego usta. Całujemy się długo, namiętnie, agresywnie.
- Lia, to dla nas - wyciąga pudełko w moją stronę. Biorę je i otwieram.
- Ale śliczne - zachwycam się - załóżmy.
- Już - śmieje się.
Gdy każde z nas ma swój wisiorek na szyi, a mój stary jest schowany, wracamy do rozmowy. Do bardzo krótkiej rozmowy, lecz takiej, która wyraża więcej niż tysiąc słów.
- Kocham cię - mówi Cameron, a ja wariuję w środku.
- Kocham cię - odpowiadam zgodnie z prawdą. Zaczynamy się całować, a na balkonie słychać brawa.
To był zdecydowanie najlepszy dzień, Cam zapytał o oficjalny związek, a tata mnie przeprosił.
Robimy grupowe Awww za 3...2...1...
Awww
+ dobra wiadomość - może będzie więcej niż 40 rozdziałów drugiej części, ale nie obiecuję :)
CZYTASZ
New neighbour, old love 1&2&3 ✔️
Fanfiction#1 w Fanfiction - dużo razy! Przyjaźnili się, On traktował ją jak siostrę, Ona go kochała, On wyjechał, Ona w końcu zapomniała, On powrócił, Ona sobie przypomniała. Do czego dojdzie między uroczą siedemnastolatką, a nieziemsko przystojnym chłopakiem...