Już na wstępie - jak Wam się podoba poprawiona wersja książki? 💋💋💋
- Cześć kochanie! - śmieję się uradowana.
- Mama! - podbiega do mnie mały szkrab i od razu przytula.
- Byłeś grzeczny? - biorę go na ręce.
- Tak!
- To super!
- Co u taty? Kiedy tata przyjedzie? - zadaje pytania.
- Wszystko dobrze - tłumaczę - przyjedzie chyba w następny weekend.
- Mamo - przedłuża - a ile to jest dni?
- Myślę, że już za pięć będzie u nas - oznajmiam.
- Nie mogę się doczekać!
- Zdaję sobie z tego sprawę - zaczynam się śmiać - to co, jedziemy do domku?
- Tak! Chcę już do mojego łóżeczka! - chichocze.
- Dobrze, idź po plecaczek i jedziemy - stawiam chłopczyka na ziemi, a potem kieruję się do salonu.
Vicky, Cody oraz ich oczko w głowie, Mia. Razem są tacy uroczy, że uśmiech sam ciśnie się na twarz! Marzę o tym, żeby obraz mój, Nate'a, Pata i może naszego wspólnego dziecka wyglądał tak słodko.
Nie chcąc przerywać im wspólnego czasu, wracam na korytarz, gdzie po chwili pojawia się Patrick. Wspólnie wracamy do mieszkania, a około 21 kładziemy się spać.
————————
- Pójdę otworzyć - zatrzymuję bajkę, którą oglądamy razem z Patem.Wstaję z kanapy, kierując się do drzwi, a za sobą słyszę małe kroki. Uśmiecham się pod nosem i otwieram. Zamieram.
- Ktoś zamawiał pizzę? - w drzwiach stoi Nate.
- Tata! - mała kopia Garnera przepycha się do ojca. Zabieram od niego pizzę, po czym idę odłożyć ją do kuchni.
- Ale za tobą tęskniłem! - mówi narzeczony.
- A za mną nie? - uśmiecham się z cwaniackim uśmieszkiem.
- Nie aż tak - droczy się ze mną - no chodź tu - rozkłada ramiona, a ja od razu go przytulam. Zaciągam się zapachem jego perfum, jakbym już nigdy miała ich nie poczuć.
- Tato - mały zwraca na siebie uwagę - a zostajesz już u nas?
- Niestety nie, tylko na kilka dni - klęka przez synkiem, gdy ten wyraźnie posmutniał - ale szybko zleci, obiecuję!
- Na pewno nie - fuka i krzyżuje ręce.
- Co za buntownik - komentuję - chodźcie na pizzę! - zmieniam temat.
Razem siadamy do stołu, po czym zaczynamy jeść. Kolacja mija nam w śmiechu, dzięki czemu wszystkim polepszył się humor.
- Zasnął - Nate wchodzi do salonu i upada na kanapę, przysuwa się do mnie, po czym kładzie wygodnie na cyckach.
- Okej.
- Musimy pogadać - prostuje się.
- O czym?
- O mamie...
- Coś się stało? - pytam, a następnie wyłączam telewizor.
- Lia - zaczyna - j-ja muszę wyjechać do Nowego Jorku na stałe - kończy.
- A-ale - marszczę brwi.
- Mama potrzebuje ciągłej opieki...
Dopiero teraz, w tej chwili...po tak długim czasie, zdaję sobie sprawę z tego, w co ja się wpakowałam.
Co będzie z Patrickiem?
Zostanę z nim sama?
Nie tak wyobrażałam sobie nasze wspólne życie...
- Co z Patrickiem?!
- Daj mi dokończyć - prosi - są dwa powody, dla których muszę wyjechać. Patricka biorę ze sobą...
- Co ty mówisz? Nate?!
- Ja, j-ja kogoś mam Lia - mówi po przerwie, a moje serce łamie się na tysiąc małych kawałeczków.
Rozdział pisany na szybko, ale mam nadzieję, że nie jest zły ❣️❣️
P.S. Dziękuję za dwa miliony wyświetleń, jesteście najlepsi pod słońcem 😭❤️
CZYTASZ
New neighbour, old love 1&2&3 ✔️
Fanfiction#1 w Fanfiction - dużo razy! Przyjaźnili się, On traktował ją jak siostrę, Ona go kochała, On wyjechał, Ona w końcu zapomniała, On powrócił, Ona sobie przypomniała. Do czego dojdzie między uroczą siedemnastolatką, a nieziemsko przystojnym chłopakiem...