2.36

37.7K 1.9K 358
                                    

*LIA*

Po dwudziestu minutach wychodzę z łazienki, w pokoju jest pusto i nie ma już rzeczy Cama. No super. Kładę się na łóżko, sięgam po telefon.

Nate:
Hej, masz dzisiaj czas?

Ja:
Hej, mam :3

Nate:
W takim razie przyjadę po ciebie za godzinę, ok?

Ja:
Czemu nie :D Do zobaczenia xx

Nate:
Pa ;*

Jeżeli mam wybierać między mile spędzonym dniem z kolegą, a nudnym dniem przed telewizorem, to wybieram opcję numer jeden. Szybko wysyłam chłopakowi adres.

Wstaję po jakiś dwudziestu minutach, następnie kieruję się ponownie do łazienki. Robię makijaż - eyeliner, rzęsy, brwi, pomadka. Ubieram błękitną sukienkę na ramiączkach oraz jasne vansy. Biorę małą torebkę i idę do Ethana.

- Hej - kładę się obok niego.

- No elo, co tam? Idziesz gdzieś?

- Wychodzę z Nate'em.

- Co? - śmieje się.

- Nie wiem co cię śmieszy - wywracam oczami.

- Wychodzisz z kolesiem, który jest w tobie zakochany, podczas gdy twój chłopak siedzi w domu i się nudzi?

- Oficjalnie nie jesteśmy parą - wzruszam ramionami - narazie - schodzę na dół, bo Nate już przyjechał.

Na podjeździe stoi nowe, czarne BMW. Podchodzę do drzwi, które otwieram i wsiadam.

- Hej - posyłam Garnerowi uśmiech.

- Cześć - odwzajemnia mój gest - gotowa na najlepszy dzień w twoim życiu? Mam nadzieję, że lubisz adrenalinę.

- O Jezu, tak! Gdzie jedziemy?

- Park rozrywki - mówi i odjeżdża spod domu.

- Super - piszczę, co wywołuje u niego śmiech.

Cała droga mija nam na rozmowach, śmiechu i śpiewaniu, czuje się przy nim świetnie, nigdy nie brakuje nam tematów. Po prawie godzinie dojeżdżamy na miejsce i zaczynamy zabawę od największej kolejki górskiej.

*CAMERON*

Gdy ogarnąłem już dom, poszedłem do domu mojej księżniczki. Drzwi otworzył mi przyjaciel, poszliśmy do jego pokoju, gdzie był także Ethan.

- Siema - witam go.

- Siema - przybijamy sobie piątki.

- Długo jej już nie ma - zajmuję miejsce na fotelu.

- To ty wiesz? - dziwi się Et.

- Widziałem ich przez okno - prycham.

- Chyba nie jestem w temacie - krzywi się Decker.

- Lia pojechała gdzieś z Nate'em - tłumaczy Cole.

- Co?

- No - wzdycham - musicie mi pomóc.

- Dawaj - mówią równo.

- Jutro na kolacji chciałem się jej zapytać tak oficjalnie czy będziemy parą, ale przypomniało mi się o studiach, a wyjeżdżam na nie do Londynu, więc bardzo daleko. Zranię ją znowu czy tego chcę, czy nie. Jest sens żeby być oficjalnie razem?

- O stary - Et otwiera buzie z wrażenia - nasza księżniczka będzie znowu cierpiała.

- Nic nie mów - chowam twarz w dłoniach.

- Cholera - komentuje brat Lii.

- Myślę, że najlepiej gdy ją zapytasz o chodzenie, ale przed tym powiesz jej jakie masz wątpliwości - po kilku minutach odzywa się przyjaciel blondynki.

- Chyba masz rację - podnoszę głowę do góry - dzięki.

- Spoko.

- Nie mówcie jej nic, najlepiej nawet, że będę na kolacji - krzyczę wybiegając z willi.

Wbiegam na swoją posesję niczym torpeda, zabieram klucze od domu i auta, po chwili jestem w drodze do jubilera.

- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - do lady podchodzi kobieta.

- Dzień dobry, szukam jakiś bransoletek dla par - mówię.

- Akurat mieliśmy wczoraj dostawę, już pokazuje - sięga do szafki. Ekspedientka prezentuje wszystkie, ale żadne mi sie nie podobają - mamy jeszcze takie naszyjniki.

- W sumie też mogłyby być - uśmiecham się pod nosem.

- Chyba znalazłam coś idealnego - też się uśmiecha i podaje mi dwa naszyjniki, jeden z sercem, drugi z kluczem.

- Świetne - zachwycam się - biorę je.

*LIA*

Nate odwiózł mnie do domu około osiemnastej. W parku bawiłam się jak małe dziecko, było zajebiście. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się jeszcze w jakimś barze, gdzie jedzenie było nieziemskie.

- Dzięki jeszcze raz - uśmiecham się w stronę Nate'a - było super.

- Cieszę się - odpowiada i w aucie następuje cisza.

- Um, to pa - całuję go w policzek, wychodzę z pojazdu.

Patrzę jak odjeżdża, po czym dostrzegam - jak mi się zdaję - samochód Any, na podjeździe Cama. Iść tam czy nie? Wylane, mam do niego zaufanie.

Zaczynam panikować, gdy drzwi jego domu się otwierają, a moje przypuszczenia się sprawdzają. Szybko biegnę za ścianę domu, żeby mnie nie zauważyli.

- Mam nadzieję, że to powtórzymy - słyszę chichot tlenionej blondyny.

- Ja też, pa - Cam cmoka ją w policzek i znika w ogrodzie.

Gdy teren jest czysty wracam do domu, od razu zamykam się w pokoju i rzucam na łóżko hamując łzy.

Co jeśli oni to robili?

Myślałam, że chociaż w jakimś stopniu jesteśmy razem.

Z drugiej strony - ona daje mu to, na co ja nie jestem jeszcze gotowa.

Kilka minut później mój telefon wibruje.

Cami:
Mam nadzieję, że dobrze się dzisiaj bawiłaś xx

Ja:
Tobie raczej też nie brakowało rozrywki xx
Mam nadzieję, że Ana doszła :')

Po wysłaniu ostatniej wiadomości wyłączyłam telefon, poszłam się przebrać w piżamę i zasnęłam.

New neighbour, old love 1&2&3 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz