3.12

22.1K 1.2K 324
                                    

⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐
Komentujcie ile wlezie, nabijamy aktywność 😁
⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐



*KILKA TYGODNI PÓŹNIEJ*

- Jeszcze tylko kilka ozdób i pokój gotowy - klaszczę w dłonie.

- Wyszło zajebiście - przytula mnie Nate - zdolną mam panią architekt. Dziękuję.

- Za co? - droczę się.

- Za wszystko. Za to, że mnie nie zostawiłaś i bardzo mi pomagasz - przyciąga mnie do siebie, po czym namiętnie całuje.

Patrick zamieszka z nami już za trzy dni, oboje nie możemy się doczekać. Moja mama proponowała żeby zrobić mu jakąś imprezę powitalną ale stwierdziliśmy, że może go to zawstydzić, czy coś w tym stylu. Poza tym za niecały miesiąc będzie miał urodziny.

Jest uroczym dzieckiem. Ma ciemnobrązowe oczy i jaśniejsze włosy. Długie rzęsy oraz ładne brwi, jak malowany. [W obsadzie dodałam, zobaczcie jaki słodziutki]

Marzę o tym, żeby nie było z małym większych kłopotów oraz żebym się z nim dogadała, wtedy będzie super. Potem mnie i Nate'a czeka ślub, będziemy prawdziwą rodzinką.

Gdy zostaję sama w pokoju dokładam ostatnie elementy dekoracji, rozglądam się po pomieszczeniu zadowolona.

Jak już wspominałam, Patrick lubi piratów. W takim właśnie klimacie zrobiliśmy pokój. Na wprost wejścia stoi łóżko, które jest adaptacją pirackiego statku, wchodzi się na nie po schodkach. Cały mebel ma przyczepiony maszt z typowymi flagami piratów. Obok łóżka stoi "skrzynia skarbów".

Z kolei przy ścianie z oknem widnieją dwie, sztuczne palmy, a między nimi jest biurko oraz duża szafa na ubrania.
Meble są w kolorze ciemnego drewna. Dziecięcego​ charakteru dodają lampy sufitowe w kształcie chmur. Na ścianach przyklejona jest tapeta z wizerunkiem morza, a także plaży. Podłoga, na której stoją trzy pufy imituje piasek. [Media]

Co do mojej pracy, to budowa już ruszyła. Byłam w Sacramento i wszystko załatwiłam. Teraz tylko trzeba czekać na koniec oraz tą całą konstrukcję kontrolować. Zakończenie przewidują na końcówkę przyszłego roku.

Z tych wszystkich zamyśleń wyrywa mnie dzwonek telefonu.

- Halo? - nawet nie patrzę kto to.

- Dzień dobry Lia - mój szef.

- Dzień dobry, coś się stało?

- Mogłabyś przyjechać do biura?

- Tak, oczywiście. Postaram się jak najszybciej - kończę połączenie, po czym idę do sypialni.

Szybko przebieram się z legginsów w czarne rurki, a na górę zakładam zwiewną koszulę.

- Dzwonił szef, muszę jechać do biura - oznajmiam narzeczonemu.

- Okej, a o której będziesz? - pyta.

- Nie mam pojęcia o co chodzi więc...

- To zadzwoń jak będziesz wracać - daje mi buziaka, następnie opuszczam mieszkanie i jadę prosto do biura.

Dzięki temu, że pojechałam najkrótszą drogą jestem w pracy już po kilku minutach. Kieruję się prosto do windy, wjeżdżam na piętro szefa.

Standardowo pukam do drzwi, po czym wchodzę do środka, gdzie zastaję nie tylko szefa ale dwóch innych mężczyzn.

- O, już jest - mówi do pozostałych.

- Witam - uśmiecham się. Faceci - na moje oko - po czterdziestce przywitali się ze mną, następnie zajęłam jeden z wolnych foteli.

- Więc panowie przyjechali z powodu budowy - zaczyna szef.

- Coś poważnego się stało? - spinam się.

- Wiemy, że budowa już ruszyła ale nie zbyt pasuje nam miejsce - zaczyna jeden z nich.

- Chcielibyśmy bliżej lotniska, żeby drużyna nie miała tak długiej drogi - kończy drugi.

Nastała cisza, wszyscy czekali na moją reakcję i to co powiem, więc zebrałam się na odważną i pewną siebie wypowiedź.

- Przepraszam panów nasza firma i pracownicy są na tyle kompetentni, że nie dadzą się przestawiać z miejsca na miejsce - zaczynam - najlepsza firma budowlana z Los Angeles została zatrudniona do tego projektu. Z całym szacunkiem ale nie mamy czasu, by czekać w nieskończoność na decyzję od zarządu. Prace budowlane już się zaczęły i jeżeli nasza współpraca ma tak dalej wyglądać to lepiej będzie jak się rozstaniemy, a ja poczekam na odpowiedzialnego klienta - kończę swoją wypowiedź. Spoglądam na szefa, który dosłownie morduje mnie wzrokiem. Chyba przesadziłam.

- Cóż - zaczyna facet po krótkiej rozmowie z tym drugim - ma pani rację. Nie pomyśleliśmy w ten sposób - kamień spada mi z serca.

- Nie szkodzi. Ważne, że wszystko wyjaśniliśmy - uśmiecham się.

- Także przepraszamy za najście, to było nieprofesjonalne z naszej strony - wstają i żegnają mnie oraz właściciela firmy - do zobaczenia w Sacramento pani Decker.

- Do zobaczenia!

Gdy stoją już przy drzwiach jeden z nich odwraca się.

- Pracownik godny zlecenia panie Malik - mówi do szefa - niejeden by panu pozazdrościł.

Opadam na fotel z ulgą, gdy zostaję z panem Malikiem sama.

- Czyli jednak się myliłem i nie muszę się na ciebie złościć, bo zadziałało. Dziękuję ci bardzo, że przyjechałaś i to załatwiłaś!

- Nie ma za co - uśmiecham się pogodnie. Chwilkę jeszcze rozmawiałam z szefem, po czym opuściłam budynek biura.

Wsiadam do auta pisząc do narzeczonego, że już wracam. Wyjeżdżam z podziemnego parkingu, następnie kieruję się prosto do domu.

Gdy po kilku minutach jazdy zatrzymuję się w korku zamieram, spoglądając na pobliską kawiarenkę. Przez okno widzę swoją matkę w towarzystwie chłopaka i to nie byle jakiego chłopaka.

Moja rodzicielka, Kylie Decker siedzi przy jednym stoliku z tym draniem, którego poznam nawet w nocy. Blake Grier - mój ex, mój niedoszły gwałciciel, a także mój prześladowca. Gdy jestem zmuszona przez ruch uliczny aby jechać, dzwonię szybko do mamy przez zestaw głośnomówiący.

- Mamo?

- Cześć córeczko, co tam? - odbiera.

- A dobrze, co robisz?

- Jestem w pracy, akurat mam przerwę.

- Oki, to pa - rozłączam się.

Rozmowa życia. Przynajmniej wiem, że to nie była ona ale za to on na tysiąc procent.

Co sądzicie? 😏

New neighbour, old love 1&2&3 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz