2.07

48.8K 2.3K 547
                                    

Miłego czytania :*
Gwiazdkujcie :)

- Wszystko masz? - pyta mnie po raz etny Cameron.

- Tak, możemy jechać - uśmiecham się - serio chciało ci się tu jechać swoim autem?

- No?

- Ugh - wywracam oczami.

- Gotowa na powrót?

- Gotowa - oznajmiam. Cam zabiera moje walizki, a ja idę się pożegnać z Dagmarą, Patrickiem i niestety Alice. Szczerze im dziękuję za cały ten czas spędzony razem.

Po około dziesięciu minutach odjeżdżamy z Camem czarnym Maserati.

Powiem szczerze, że ciężko było mi się rozstać z Lią, a co dopiero z Ethanem. Po prostu byłam do niego przywiązana, w końcu to on był przy mnie, gdy moje życie obróciło się o 180 stopni. Obiecaliśmy dzwonić do siebie i pisać, ale wiadomo, że prędzej czy później zerwie nam się kontakt.

Zdecydowanie za szybko przywiązuję się do ludzi.

Po naszym intymnym zbliżeniu z Camem, żadne nie miało odwagi o tym wspomnieć.

- Przed nami 38 godzin jazdy, ale na noc zatrzymamy się w jakimś hotelu - oznajmia.

- Okej.

Pierwsze dwie i pół godziny jazdy przespałam. Obudził mnie Cam, bo zatrzymał się na jakiejś stacji benzynowej, żeby kupić coś do jedzenia. Przeciągnęłam się i wyszłam na zewnątrz.

- Moje nogi - jęczę i ziewam.

- Spokojnie, jeszcze tylko dziesięć godzin jazdy i jesteśmy w hotelu - mówi brunet.

- To mnie pocieszyłeś - parskam.

- Zawsze do usług - porusza śmiesznie brwiami.

Po wejściu do sklepu, wybieramy przekąski i ruszamy w kierunku kas.

- Ja zapłacę - odzywa się Cam.

- Daj spokój, mam pieniądze - wywracam oczami.

- Przestań - popycha mnie lekko biodrami, przez co odsuwam się od lady.

Ze skrzyżowanymi rękoma czekam na tego jakże dorosłego mężczyznę.

- Możesz już iść do auta - podaje mi kawę.

- Okay.

Zrobiłam jak polecił i po jakiś dwóch minutach opuścił sklep. Truchtem dotarł do auta, wsiadł męcząc się z zakupami i rzucił na deskę rozdzielczą paczkę prezerwatyw. Jako, że akurat brałam łyka kawy, zakrztusiłam się.

Ten idiota zaczął się śmiać, zamiast chociaż poklepać mnie po plecach. Gdy po chwili przestałam kaszleć, ponownie spojrzałam na małe opakowanie i natychmiast zapłonęłam rumieńcem.

- Spokojnie, nie wykorzystamy ich razem - cały czas się śmieje.

- Ta...okej? Chyba.

Potem zaczęliśmy jeść, śpiewać, rozmawiać na różne tematy, a ja zrobiłam sobie jeszcze jedną drzemkę.

Obudziłam się, bo samochód nie jechał i było mi dziwnie. Przetarłam oczy i zobaczyłam, że na dworzu jest już ciemno, a na dodatek Cama nie ma w aucie. W pierwszym momencie się wystraszyłam, ale ulżyło mi, gdy zobaczyłam bruneta idącego w moim kierunku.

Szybko wyskakuję z auta i rozglądam się dookoła.

Oh, czyli już jesteśmy w hotelu.

- Chodź, zaniosłem już walizki - chłopak wyciąga rękę w moim kierunku, a ja ją ujmuję.

Wnętrze hotelu urządzone było na styl prowansalski, który uwielbiam. Od razu się zaklimatyzowałam.

Windą dojechaliśmy na szóste piętro i podeszliśmy do drzwi numer 111. Cameron wyciągnął kartę i przejechał nią przez specjalne miejsce w drzwiach, po czym ustąpiły.

Puścił mnie pierwszą, a przed oczami pojawił mi się pokój, również urządzony w stylu prowansalskim.

Jedno łóżko, oh ironio.

- Ślicznie tutaj.

- Pokój jak pokój - mówi obojętnie - idziemy na kolację?

- Tak!

Do sto jedenastki wróciliśmy czterdzieści minut później. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam moją piżamę, składającą się z majtek oraz długiej koszulki Cody'iego, którą kiedyś wzięłam.

Oczywiście mój brat nie musi o tym wiedzieć.

Wychodzę z łazienki i zastaję Cama, leżącego na łóżku bez koszulki.

- Gapisz się - przerywa ciszę.

Jest na co...

- Nie pochlebiaj sobie - parskam.

Chłopak wstaje i kieruje się pod prysznic, a ja zajmuję jedno miejsce w łóżku, po czym zaczynam przeglądać telefon. O, Vicks napisała.

Vicky :* : Hej, jak droga?

Lia: Nawet dobrze, jesteśmy w hotelu na noc.

Vicky :* : Uuuu *zboczona emoji*

Lia: Proszę cię.........

Vicky :* : Jestem pewna, że coś się wydarzy. A pamiętasz jeszcze piątkową imprezę? Zauważ, że mi opowiedziałaś!

Lia: *ziewa*

Vicky :* : No to...miłej i pełnej wrażeń nocy.

Lia: Dobranoooc! <3

Odkładam urządzenie na stolik obok łóżka i zamykam oczy.

Prawie zasypiam, gdy Dallas wychodzi w samych bokserkach od Calvina Kleina.

Nie zwracając na niego większej uwagi, ponownie zamykam oczy. Z tego co słyszę, to gasi światło i z tego co czuję, to kładzie się obok mnie.

Oczywiście musiał przypadkowo przejechać ręką blisko mojego tyłka, jakżeby inaczej.

Nie mogąc zasnąć, zmieniam pozycję i kładę się na plecach, po czym zaczynam oglądać niezwykle interesujący w tej chwili sufit.

- Nie możesz spać? - odzywa się z seksowną chrypką.

- Nie - szepczę.

- Pamiętasz jak powiedziałem, że nie wykorzystamy tej paczuszki razem? - rumienię się.

- Trudno zapomnieć - parskam.

- To może jedna...

- Śmieszny jesteś - wywracam oczami.

- Tylko żartowałem.

- No to dob...

- Na dzisiaj mam inne plany - kontynuuje i w tej samej chwili czuję jego rękę na mojej kobiecości, automatycznie się odprężam.

Ten dotyk...

New neighbour, old love 1&2&3 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz