2.34

42.1K 2K 234
                                    

- Cześć babciu - uśmiecham się sztucznie.

- Eh, cześć - mruczy pod nosem.

Co ja ci takiego kobieto zrobiłam?!

Dlatego właśnie jest to nie miła niespodzianka. Ta kobieta nienawidzi mnie od zawsze. Co jej zrobiłam? No właśnie nic!

Tak samo jak mnie, nie znosi także Cody'iego i mojej mamy. Kylie opowiadała mi, że babcia Karen nigdy jej nie akceptowała, wszelkimi sposobami próbowała zniechęcić tatę do ślubu. Gdy dowiedziała się, że mama jest w ciąży, namawiała ojca, żeby ją zostawił.

Podsumowując - kobieta nie ma równo pod sufitem. Jakie szczęście, że odwiedza nas tylko kilka razy w roku.

- Chodź, Cam - ciągnę chłopaka.

- Tak szybko idziecie? Nie przedstawisz mi swojego chłopaka? - dziwi się staruszka.

- Nie - odpowiadam oschle.

- Lia! - widzę oburzenie ojca.

- No sory, nie będę z nią rozmawiać, jak gdyby nigdy nic! - wybucham.

- Spokojnie - zostaję przyciągnięta do boku chłopaka, przez co trochę się powstrzymuję.

- Cameron proszę cię, idź do domu - zwraca się do bruneta William - a ty Lia marsz do pokoju.

- Chyba sobie żartujesz! Mam 18 lat, nie będziesz mi rozkazywać - wybucham.

- Dopóki mieszkasz pod moim dachem uwierz, że będę! - krzyczy.

- Sugerujesz, że mam się wyprowadzić? - prycham.

- Droga wolna! - odpowiada patrząc mi prosto w oczy. Zabolało.

- Proszę babciu, masz czego od zawsze chciałaś! - wrzeszczę i biegnę na górę, nie przejmując się Camem. Zamykam się w pokoju, siadam pod drzwiami i daję upust emocjom.

Nie wierzę, jak mógł tak powiedzieć. Mój ojciec. Czyli tak na prawdę nie zależy mu na mnie, nie obchodzi go gdzie pójdę, co ze sobą zrobię.

W stosunku do ojca cały czas udaję, że wszystko jest świetnie, bo dla niego to Cody był, jest i zawsze będzie tym lepszym. Moja mama w porównaniu do ojca traktuje nas równo.

Wszyscy uważają nas za taką szczęśliwą rodzinkę, podczas gdy każdy - nie tylko ja - robi dobrą minę do złej gry. Rodzice cały czas pracują, rozumiem chcą dla nas dobrej przyszłości, ale bez przesady! Mieszkam z nimi, a widzę ich tylko kilka razy w ciągu dnia.

Z zamyśleń wyrywa mnie pukanie do drzwi. Szybko podnoszę się z podłogi i otwieram.

- Kochanie - Dallas wchodzi i od razu mnie przytula.

- Nie chcę rozmawiać - oznajmiam.

- Dobrze - bierze mnie na ręce, po czym kładzie na łóżku. Wtulam się w jego ciepłe ciało i nawet nie wiem kiedy zasypiam.

*CAMERON*

To dzisiejsze wydarzenie bardzo mnie zdziwiło. Nigdy bym się nie spodziewał tego, po ojcu Lii i Cody'iego. Musiało to mocno dziewczyną wstrząsnąć, bo gdy do niej przyszedłem była cała zapłakana. Przez ten widok, aż mi się serce kraje.
Nie pozwolę, żeby moja księżniczka była w takim stanie.

Ułożyłem ją delikatnie na łóżku, po czym sam położyłem obok, blondynka od razu się we mnie wtuliła i zasnęła po kilku minutach.

Leżałem jeszcze chwilę, skanując jej twarz. Jasne włosy opadały na jej bladą buzię, oczy miała podkrążone i wilgotne od łez.

Upewniam się, że ma mocny sen, po czym udaję do pokoju przyjaciela.

- Stary - wzdycham i opadam na krzesło - słyszałeś tą kłótnię?

- Trochę, pod koniec - odpowiada.

- Nie wyobrażasz sobie, jak ona to przeżywa - przecieram oczy.

- Jutro się pogodzą, jak zawsze.

- Jak zawsze? - dziwię się.

- Ta, Lia już ma niejedną taką kłótnię za sobą.

- Oh - tylko tyle jestem w stanie wydusić.

- Nie martw się - klepie mnie po plecach - a jak tam między wami?

- Okej - wzruszam ramionami.

- Jesteście już razem?

- No chyba od balu, co nie? - wywracam oczami.

- A pytałeś ją o chodzenie? - unosi jedną brew.

- Kurwa - przeklinam - ale ona chyba wie, no nie?

- Nie byłbym pewien, Vicky powiedziała, że nie jesteście razem "tak oficjalnie", czy coś.

- Eh - wzdycham już któryś raz.

- Mówiłeś jej o studiach? - pyta.

- Jeszcze nie.

- To będzie radość jak się dowie - śmieje się Cody.

- No nie wiem - wstaję - idę do niej, do jutra.

Wychodzę z pomieszczenia i idę do pokoju mojego jednorożca. Śpi jak zabita.

- Dobranoc kochanie - szepczę.

New neighbour, old love 1&2&3 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz