*DZIEŃ WYLOTU*Pożegnałam się z rodziną i pojechaliśmy do domu Blake'a. Zabraliśmy jego walizki, po czym ruszyliśmy na lotnisko.
***
Po lądowaniu idziemy odebrać bagaże razem z pozostałymi uczestnikami wymiany. Jesteśmy najlepszymi uczniami - spośród drugich klas - w szkole, więc mamy pierwszeństwo do takich wyjazdów. Cieszę się, że Blake jest tak dobrym uczniem, bo możemy tu być razem.
Sześcioosobową grupą idziemy w wyznaczone miejsce, gdzie mają na nas czekać rodziny, do których trafimy. Już z daleka widzę sporo osób, które trzymają przed sobą kartki - zapewne z naszymi nazwiskami.
- Moi są tam - mówi Blake i wskazuje ruchem głowy.
- Moi zaraz obok - uśmiecham się szeroko - gadają ze sobą, może jest nadzieja, że nie wylądujemy daleko od siebie.
- Oby - puszcza mi oczko, po czym kierujemy się do rodzin.
- Dzień dobry - odzywamy się równo, a dorośli odpowiadają tym samym.
- Mam nadzieję, że będzie wam się u nas podobało! - mówi ochoczo moja ‚mama'.
- Na pewno będzie - mówię szczęśliwa.
- Czyli - zaczyna Blake - będziemy mieszkać razem? - wskazuje raz na mnie, raz na siebie.
- Mieszkamy obok siebie, w bliźniaku - tłumaczy ‚tata' Blake'a. Kątem oka zauważam jego zadowolenie.
- To co, możemy jechać? - pytają.
- Tak - oznajmiamy razem.
Przez całą drogę podziwiałam piękne widoki Miami i rozmawiałam z pozostałymi. Dowiedziałam się podstawowych informacji o mojej tymczasowej rodzinie, w której skład wchodzą - tata Patrick, córka Alice, mama Dagmara.
Alice jest w moim wieku, a przez najbliższy czas będę chodzić z nią do szkoły. Nie mogę się doczekać, aż ją poznam!
Najbardziej zaciekawiło mnie imię Dagmary. Opowiedziała mi, że pochodzi z Polski, ale Stany Zjednoczone od małego były jej marzeniem. Szczerze mówiąc zawsze w jakimś stopniu interesowałam się historią związaną z tym krajem. Czuję, że będziemy miały dużo tematów do rozmów!
- Już jesteśmy - z zamyśleń wyrywa mnie głos Dagmary. Razem z Patrickiem stwierdzili, że lepiej będzie nam na ty.
- Ale macie piękny dom! - podziwiam budynek.
- Dziękujemy - uśmiecha się - mieszkamy tutaj zaledwie od roku, wcześniej mieszkaliśmy w Chicago.
- Super - podsumowuję - pięknie tam jest.
- Prawda - wtrąca Patrick - zapraszamy do środka.
Z uśmiechem na twarzy idę za mężczyzną, który ciągnie moje walizki.
- Mogę jedną zabrać - proponuję.
- Spokojnie, nie trzeba - zapewnia - widzisz te mięśnie? - zaczyna się śmiać.
- Lepiej zdejmij okulary - dogryza mu żona, a ja również zaczynam się śmiać. Uwielbiam ludzi z takim poczuciem humoru.
Po wejściu do środka czuję zapach pizzy. Chwilę później staje przed nami rudowłosa nastolatka, a za nią czarny kot.
- Dobrze, że już jesteście - mówi z entuzjazmem - ty musisz być Lia!
- Tak, a ty Alice!
- Ale super, że będziesz u nas mieszkać - dziewczyna przytula mnie - poznaj oczko w głowie mojej mamy - wskazuje na kota - ma na imię Gustav, nie pytaj - robi zniesmaczoną minę, przez co zaczynam się śmiać.
- Mówiłam, że się od razu dogadają - odzywa się Dagmara - wisisz mi dwie dychy.
- A niech to - mruczy pod nosem Patrick. Razem z Alice zaczynamy się śmiać.
- Czas na pizzę! Chodźcie!
--------
Lajkujcie, komentujcie, kocham❤
xwercziix
CZYTASZ
New neighbour, old love 1&2&3 ✔️
Fanfiction#1 w Fanfiction - dużo razy! Przyjaźnili się, On traktował ją jak siostrę, Ona go kochała, On wyjechał, Ona w końcu zapomniała, On powrócił, Ona sobie przypomniała. Do czego dojdzie między uroczą siedemnastolatką, a nieziemsko przystojnym chłopakiem...