2.40

40.8K 2K 755
                                    


Następnego dnia budzę się około 10. Chcąc wyczuć nogę Cama przeszywa mnie ból w podbrzuszu. Otwieram oczy i szczerzę się mimo tego. Wczoraj straciłam dziewictwo, niby nic takiego, ale cały czas to do mnie nie dociera.

Gdy zaczynam się zastanawiać gdzie podział się mój chłopak, ten wchodzi do sypialni ze śniadaniem.

- Dzień dobry, kochanie - całuje mnie w czoło.

Awww

- Dzień dobry - podpieram się na łokciach.

- Śniadanie dla mojej księżniczki - wskazuje na tacę.

- Kocham cię - mówię i chcę usiąść wyżej, lecz ból brzucha nasila się niemiłosiernie - jednak cię nie kocham - syczę.

- Przepraszam - odstawia posiłek na bok i klęka obok mnie na podłodze - aż tak źle?

- Mhm.

- Przepraszam, pomogę ci - oznajmia, po czym unosi mnie lekko i sadza, wkładając mi poduszki za plecy.

Brunet zawraca po moje śniadanie, dzięki czemu mogę zobaczyć, co zrobiłam mu wczorajszej nocy. Jego plecy są całe podrapane!

- Jezu Cam! Twoje plecy! Przepraszam! - zaczynam panikować.

- Huh?

- Całe plecy ci podrapałam - chowam twarz w dłoniach.

- Nawet nie czuję - cmoka mnie i odstawia tackę z jedzeniem na moje nogi.

- Ale pyszne - zachwycam się goframi.

- Wiem - wywraca teatralnie oczami, na co wybucham śmiechem.

- Cami? - zagaduję chwilę później.

- Ta?

- Jak ja wrócę do domu? - zaczynam się nerwowo śmiać.

- Zaniosę cię - puszcza mi oczko.

- Oki - szczerzę się - oby w domu nikogo nie było - dodaję w myślach.

* Jutro o 13 mój książę wylatuje do Londynu, więc postanowiłam dać mu czas na spakowanie się i chcę już iść do domu. Mam łzy w oczach na samą myśl o jego wyjeździe, no ale raczej nie zakaże mu dalszej nauki.

Korzystając z okazji, że brunet jest w łazience, samodzielnie wstaje i ubieram się mimo cholernego bólu. Zabieram telefon ze stolika nocnego, następnie przeklinając pod nosem schodzę na dół.

- Chodzisz jak pingwin - słyszę śmiech.

- Lepiej się zamknij - warczę na Dallasa.

- Chodź - podnosi mnie w stylu panny młodej i wychodzimy z domu Cama, a wchodzimy do mojego.

Już z korytarza słyszę głosy Cody'iego oraz Vicks. Cam odstawia mnie dopiero w kuchni.

- Hej gołąbeczki - witam się.

- Cześć - odpowiadają razem.

- Co tam? - zagaduje Cody.

- Dobrze - mówi Cami.

Odrywając się od chłopaka zmierzam krokiem pingwina do krzesła przy wyspie kuchennej. Siadam jak gdyby nigdy nic, po czym syczę i niestety to mnie wydaje. Mój brat razem z przyjaciółką bacznie mi się przyglądają.

- Stary! - Cody tuli Cama - rozdziewiczyłeś mi siostrę? - pyta bardzo głośno, a ja morduję go wzrokiem.

* Nadszedł dzień wyjazdu. Od rana chodzę przygnębiona i smutna, jedynym plusem jest to, że nie boli mnie mocno podbrzusze. Mimo ciepłych słów ze strony rodziny, mój humor jest gorszy niż w okres. Boję się.

New neighbour, old love 1&2&3 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz