3.16

20.8K 1.4K 338
                                    

⭐⭐ GWIAZDKUJCIE ⭐⭐
KOMENTUJCIE

- Nate spakowałeś się już? - krzyczę z pokoju Patricka.

- Prawie - odpowiada mi.

Już jutro z samego rana wyjeżdżamy do Sacramento, a wracamy dopiero w niedzielę wieczorem. Planujemy wyjazd na piątą rano, żeby być na miejscu przed południem. Sacramento to około sześć godzin drogi od Los Angeles.

Do małej torby wkładam ostatnie rzeczy naszego synka, chociaż już któreś z nas jest spakowane. Teraz spędzę wieczór na pakowaniu swojej walizy.

*Do stolicy Kalifornii dojechaliśmy po dziesiątej, bo zrobiliśmy sobie dość długą przerwę na śniadanie. Jechaliśmy prosto do Sheraton Grand Sacramento Hotel, gdzie mamy zarezerwowany nocleg w pokoju typu studio, czyli dwie sypialnie.

Po zakwaterowaniu i rozpakowaniu walizek postanowiliśmy wybrać się z Patrickiem do miejscowego zoo. Pięciolatek był wniebowzięty, nie chciał wracać do hotelu.

Wieczorem, gdy Pat już spał położyłam się z Nate'em i układaliśmy plan na jutrzejszy dzień dla moich chłopaków, bo ja już o piętnastej jadę na imprezę kończącą budowę.

*Siedzę sama w naszym hotelu, mój narzeczony i synek wyruszyli na zwiedzanie miasta. Do bankietu zostały już tylko trzy i pół godziny, więc idę pod prysznic. Depiluję się, myję włosy, wychodzę owinięta ręcznikiem, który chwilę później zamieniam na szlafrok.

Robię makijaż mocniejszy niż zwykle, doczepiam rzęsy. Ciemne oko, bronzer, rozświetlacz, czerwone usta. Włosy zakręcam w loki i układam na prawą stronę.

Na tym bankiecie będą najważniejsze osoby z całego Sacramento. Drużyna, prezes, trenerzy, właściciele, władze itp.

W końcu przyszedł czas na moją kreację. Wyjmuję z szafy długą sukienkę, zapakowaną w specjalny pokrowiec.

Ubieram się w sięgający do ziemi, czerwony, gładki materiał z wycięciem na prawie całe plecy. Suknia będzie idealnie podkreślać piersi i tyłek. Dobrałam srebrną biżuterię, a następnie założyłam czarne szpilki. Włożyłam najważniejsze rzeczy do kopertówki tego samego koloru co buty.

 Włożyłam najważniejsze rzeczy do kopertówki tego samego koloru co buty

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Gdy jestem w pełni gotowa zamawiam ubera i jadę pod adres budowy. W między czasie robię sobie szybkie selfie, wstawiam na Instagrama oraz dzwonię do Nate'a.

- Hej, jak się bawicie?

- Super, właśnie jesteśmy w kolejnym zoo - śmieje się.

- Ja już jadę na bankiet - mówię.

- Tak szybko?

- Muszę jeszcze dopilnować porządku na sali.

- A, no to wtedy tak. Dobra kończę, bo mały mi ucieka do małp.

- Hahah pa, kocham cię - kończę połączenie.

Na miejsce dojeżdżam po kilkunastu minutach. Budynek już z parkingu wygląda rewelacyjnie, a co dopiero w środku. Jestem z siebie dumna.

Kieruję się do wielkich, szklanych drzwi, gdy moją uwagę przykuwają trzy furgonetki z firmy sprzątającej, które wyjeżdżają zza budynku. Pewnie wywożą ślady po budowie.

Wzruszam ramionami, wchodzę do hallu. Za ladą siedzi recepcjonistka co oznacza, że już normalnie są tutaj pracownicy.

- Dzień dobry - witam ją uprzejmie.

- Dzień dobry - wstaje z uśmiechem - gratuluję pani takiego osiągnięcia.

- A dziękuję bardzo - w głębi duszy jestem zdziwiona, bo skąd ona mnie zna? Odpowiedź na to pytanie widzę, gdy wchodzę do sali bankietowej. Na ścianie wisi przykuwający uwagę papier, z osobami zaangażowanymi w ten projekt. Ale to jest nic, cała sala jest w okropnym stanie, śmierdzi alkoholem i papierosami, a do bankietu niecałe czterdzieści minut.

- Lia! - podbiega do mnie szef.

- Co tutaj, c-co?

- Zawodnicy zrobili sobie wczoraj popijawę - tłumaczy - nie przejmuj się, wszytko będzie idealnie na czas.

- Zostało mało czasu...

- Ale zadzwoniłem po najlepsze ekipy sprzątające - oznajmia.

- To chyba są dobrzy zawodnicy, nie tylko na boisku - prycham.

- Haha - śmieje się pan Malik.

Gorąco, gorąco...

300 gwiazdek i wstawiam dzisiaj nexta 😏
250 gwiazdek i wstawiam jutro nexta

*EDIT*
NO DOBRA 125 ⭐ I MACIE ROZDZIAŁ DZISIAJ

New neighbour, old love 1&2&3 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz