68. "Czyje jest to dziecko?"

2K 168 96
                                    

Hugo tu wszedł i uniósł brwi, śmiejąc się ze mnie.

- Vic?

- Spierdalaj. Dlaczego każdy kurwa mówi do mnie Vic? To brzmi jak jakaś jebana nazwa leku na przeziębienie.

- Mmm... Humorki. Zajebiście. Co masz na śniadanko?

- Czekoladę i kawę.

- Ha! Nie ma szans.

- Co?

- Poczytałem trochę o tym, kawa prowadzi do poronień. Nie pijesz kawy. Czekoladę sobie zjedz.

- Łaskawca jebany.

- Mhm, zajebiście.

Oparł się obok mnie o blat i się do mnie pochylił, przez co się uśmiechnęłam i sama go pocałowałam. Jestem z nim naprawdę szczęśliwa.  

- Zawiozę cię do szkoły, więc się ogarniaj.

- Ale chcę jeszcze buzi.

Tata tu wszedł, jak Hugo zjechał ręka na moje pośladki, przez co się zaśmiałam, przytulając go.

- Dzień dobry.

Tata westchnął, a Hugo przybliżył mnie do wysepki, przez co tata nie widzi gdzie ma ręce.

- Hej!

Zaśmiałam się, a on się uśmiechnął i nastawił sobie wodę w czajniku.

- Weź moją kawę. Hugo mi nie pozwala pić.

- I dobrze. Też nie pozwalałem twojej matce. Jesteście cholernie nieodpowiedzialne podczas ciąży.

- Można pić kawę ale trzeba mieć umiar.

Mama tu weszła, a ja szeroko się uśmiechnęłam, odwracając do Hugo tyłem żeby spojrzeć na mamę. Czuję że Hugo ma ochotę na seks. Tylko wtedy mnie jakkolwiek dotyka przy rodzicach.

- Mogę pić kawę! Tato oddaj.

- Nie, jest za mocna na ciążę.

Poczułam ręce Hugo na biodrach, a po chwili zjechał nimi niżej. Palił. Jak nic palił. Uśmiechnęłam się i przysunęłam biodra do jego krocza, a on westchnął.

- Prowokujesz.

- Paliłeś.

Spojrzałam na jego oczy i się uśmiechnęłam, jak zjechał wzrokiem na moje pośladki.

- Leć się ogarniać. Odwiozę cię.

Przetarł twarz, przez co się zaśmiałam, łapiąc go za rękę.

- Chodź.

Poszliśmy na górę, a tu jak zamknęłam drzwi, od razu przygwoździł mnie do ściany i wpił się w moje usta, przez co westchnęłam, jak naparł na mnie swoim ciałem. Uwielbiam jak tak robi.

- Co jeśli powiem że nie chcę?

Spojrzałam na niego, próbując opanować oddech.

- Pierdoli mnie t... To znaczy, zrozumiem to kochanie.

- Jezu chodź tu.

Zaśmiałam się, wieszając mu się na szyi. Od razu zdjął mi bluzkę i spodenki, kładąc dłoń na mojej kobiecości.

- Przyznaj że paliłeś.

Spojrzałam na niego, a on się uśmiechnął i kiwnął głową, zaczynając poruszać palcem. Też zsunęłam jego spodnie, przejeżdżając dłonią po jego torsie.

One Girl - Two FacesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz