Po rozmowie z Dylanem, Hugo wziął ode mnie telefon, ale jak zobaczył moją minę, uniósł brwi.
- Nie dam ci go.
- Chcę zadzwonić do Monic.
- Mała...
- Proszę. Tylko Monic. Ona i tak mi nic nie da.
Dał mi, przez co lekko się uśmiechnęłam.
- Hugo już śpię, co chcesz?
- To ja. Nie chciałam cię obudzić.
- Co się stało?
- Nic. Chciałam porozmawiać.
Stresuję się.
- Najebałaś się.
- Trudno. Co u ciebie?
- Jakoś leci.
Chwilę nic nie powiedziałam i westchnęłam.
- Przepraszam za moje zachowanie. Byłam okropną przyjaciółką.
- Jesteś, jak już. Nie skreśliłam cię, Vic. Dalej jesteś moją przyjaciółką.
Uśmiechnęłam się, siadając wygodniej.
- Co z twoją mamą?
- Wraca do zdrowia, teraz prowadzi zdrowy tryb życia, przez co my też.
- Współczuję.
- Dobra Vic jutro możemy porozmawiać, bo naprawdę muszę się na jutro wyspać.
- Okej, jasne. Dobranoc.
- Dobranoc.
Westchnęła i się rozłączyła, więc oddałam telefon Hugo i się uśmiechnęłam.
- Zadowolona?
Pokiwałam głową, a on się zaśmiał i pokręcił głową.
- Widzisz? Byłam grzeczna i nie kłamałam. Nie zamówiłam sobie nic.
- I tak nie dostaniesz telefonu.
Wstał z kanapy i wystawił do mnie rękę, przez co westchnęłam i ją złapałam.
- Ej gołąbeczki... Idę spać. Zostajecie z Hugo.
Spojrzałam na Blake'a z Veronicą.
- Też idę. Nie będę z nimi siedział.
Zaśmiał się, więc Veronica na nas spojrzała i się do mnie uśmiechnęła, a ja kiwnęłam głową. Pasują do siebie i ją lubię. Naprawdę chcę żeby był szczęśliwy.
- Dobranoc.
- Dobranoc mała.
Blake westchnął i odchylił głowę, a ja się uśmiechnęłam.
- Śpisz w pokoju co zawsze?
- Hm? A, to twój pokój. To nie... Idźcie tam. Ja się mogę tu przespać.
- Albo u mnie.
Hugo na mnie spojrzał, przez co się uśmiechnęłam i pokiwałam głową.
- Właśnie. Śmiało idźcie do tamtego pokoju.
- Jak coś to przychodź.
- Wolę nie.
Zaśmiałam się, a on uniósł brwi i się uśmiechnął, kręcąc głową.
- Ja pierdole. Nic nie będzie.
- Jasne.
- Nie dam mu przy pierwszym spotkaniu.