Po może godzince tata przyniósł karty i zaczął tasować, zerkając na mnie. Nie mam pojęcia o czym teraz myśli i boję się, że nie ma zaufania do tego co robimy pod kocykiem. Nie chcę, żeby myślał że coś tu robimy. Jak złapaliśmy kontakt wzrokowy, odkryłam nas i odłożyłam kocyk na bok, przez co tata się uśmiechnął i pokręcił głową. Mam z nim ostatnio naprawdę dobry kontakt i nie chcę, żeby się zepsuł. Usiadłam wygodniej na kolanach Diego, a on się zaśmiał.
- Nie za wygodnie?
- Właśnie fajnie.
Pocałował mnie w głowę, jeżdżąc dłonią po moim udzie i westchnął. Jest taka fajna atmosfera rodzinna... Podoba mi się i to mocno.
Ktoś tu wszedł, a w odbiciu lustra na ścianie zobaczyłam Blake'a. Wszedł do salonu i pocałował mnie w głowę, tak samo mamę, a z tatą i Samem przybił piątkę. Chyba z Diego nawet nie próbował, są w dość słabych relacjach. Ostatnio się dowiedziałam, że jedno do drugiego celowało, bo się o coś pokłócili. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że Blake spotyka się z mamą Diego.- Dobra mam do was sprawę. Przerwę wam na chwilę. Co mogę kupić Lisa'ie na święta? I oczywiście Emma'ie.
Usiadł na oparciu kanapy i zerknął na Diego. Nie lubię jak są razem w jednym pomieszczeniu, czuć wtedy wielkie napięcie.
- Ja bym kupił Lisa'ie na twoim miejscu coś wow. Nigdy nie dostała takiego zajebistego prezentu. Rok temu zjebałeś.
Sam powiedział, a Blake kiwnął głową.
- Co to może być?
- Samochód.
Sam znowu powiedział. Chyba doskonale wie co by chciała.
- Bez przesady, i tak na razie nie jeździ. Kupię jej jak zrobi prawko, żeby nie jeździła jak ktoś tu bez prawka.
Spojrzał na mnie, przez co się zaśmiałam.
- Sam mnie do tego namawiałeś.
- Dobra, ale myślałem że zrobisz w końcu to prawko. Może być jakiś naszyjnik, czy coś?
- Nie.
San od razu odpowiedział, więc Blake teraz spojrzał na niego.
- Powiedziała ci co by chciała.
- Zależy co będę z tego miał.
- Co chcesz? Proponuję... Pięć gram.
- Siedem.
- Sześć.
- Sporo tego wymieniła. Tą taką kulę co w środku jest śnieg i jakieś gówna, podobno kojarzy jej się z dzieciństwem i to ma dla niej dużą wartość, coś ładnego z ubrań i sam musisz wybrać. Ty sam, żeby później jej się to z tobą kojarzyło...
Blake zmarszczył brwi i spojrzał na Sama.
- Nie rozmawia ze mną ostatnio na takie tematy prywatne i sercowe. Dlaczego z tobą tak?
Sam wzruszył ramionami i wyjął telefon.
- O, też coś z kosmetyków, ale ja się na tym nie znam... Najlepiej jakbyś wpadł na jakiś swój zajebisty pomysł. Wyślę Ci listę.
- Spoko, dzięki. A Emma?
Teraz spojrzał na Diego, a on się uśmiechnął i pokręcił głową.
- Spierdalaj.
- Okej nie lubimy się, ale tu chodzi o twoja matkę.
- Wymyśl coś. Nie zrobię tego za ciebie. Jeśli Ci zależy to się postarasz.