Zaniósł mnie do samochodu i posadził z tyłu, też wsiadając, a bliźniaki ruszyli.
- Co to było?!
Spojrzał na mnie.
- Spierdalaj i na mnie nie krzycz!
- Chyba nie zdajesz sobie sprawy że ten typ jest niebezpieczny.
- Też jestem niebezpieczna!
- Ty też na mnie nie krzycz!
Spojrzał na mnie, a ja się uśmiechnęłam i go pocałowałam, a on westchnął.
- Chuj ci w dupę, Hugo. Jestem cholernie niebezpieczna!
- Walnij mnie.
- Co?
- Przypierdol mi, Vic. Tak trudno zrozumieć?
- Nie uderzę cię!
- No kurwa, wyobraź sobie jak cholernie mnie nienawidzisz.
- Kocham cię a nie nienawidzę.
Uśmiechnęłam się, a on westchnął, kręcąc głową i próbując się nie uśmiechnąć.
- Ja ciebie też, ale mnie walnij.
- Nie walnę cię!
- W ramię.
Chciałam go walnąć w ramię, ale złapał moją rękę i ją wygiął, odwracając mnie do siebie tyłem.
- To boli!
- Ma boleć. Ja jestem tylko jego pracownikiem, on jest silniejszy i nie będzie miał skrupułów.
- Podnieca mnie to.
Powiedziałam mu na ucho, a on się uśmiechnął, odchylając głowę do tyłu i dalej trzymając mocno moją rękę na plecach.
- Wyrwij się.
- Nie chcę.
- Vic, wyrwij się.
Pocałowałam go w szyję, a on westchnął, puszczając moją rękę.
- Odwieźć was?
Któryś z bliźniaków na nas spojrzał, a ja pokiwałam głową.
- Jutro zapiszę cię na naukę walki.
- Umiem walczyć!
- To mi pokażesz jak umiesz walczyć.
- Spierdalaj.
- Wkurwiasz.
Walnęłam go w udo, a on na mnie spojrzał i się chamsko uśmiechnął.
W jego domu westchnął, widząc swoją mamę.
- O, Victoria. A jednak.
- Dogadaliśmy się.
Powiedział, a ona się zaśmiała.
- To było do przewidzenia. Kupiłeś mi może w końcu truskawki?
- Nie, nie kupiłem, ale jutro to zrobię.
- Czekam na nie od kilku dni, kochanie.
- Wiem.
Zaśmiał się i poszedł na górę, ale ja nie. Po chwili wrócił i na mnie spojrzał, nie wiedząc o co mi chodzi.
- Chcesz posiedzieć w salonie?
- Sernik i herbata.
- Czy ty kurwa tylko po to tu przychodzisz?
![](https://img.wattpad.com/cover/215078377-288-k221508.jpg)