- Wszystko okej?
Blake się zaśmiał, więc kiwnęłam głową.
- Tak.
- Znam cię. Co chwilę się zmieniasz, ale cię znam. Co jest?
Wystawił do mnie kawałek batonika, więc wzięłam i oparłam głowę na jego klatce piersiowej.
- Hugo... Dał mi pierścionek. To znaczy, chrupka.
- Mhm, wiem.
- I myślałam że to coś dla niego znaczyło.
- Mała nie nastawiaj się tak, dopóki nie dostaniesz prawdziwego pierścionka.
Chciałam wziąć szklankę, ale spadła i się zbiła, więc spojrzałam na niego, czując że się zaraz poryczę. Kuuurwaa głupie humorki.
- O Jezu te ciążowe wahania nastroju, co?
Pokiwałam głową, a on się zaśmiał i mnie przytulił.
- Pozbieram to szkło, nie martw się.
- To moje serce w tym momencie.
Pokazałam na kawałki szkła, przez co parsknął i pokręcił głową.
- Chcę się napierdolić. Tak ostro. Dlaczego kurwa nie mogę pić? Chcę się naćpać. Chcę kurwa pojechać do Londynu.
- Dasz radę. Już niedługo urodzisz.
- Niedługo?! Za kilka miesięcy! Nawet kurwa nie jestem w połowie. Mogę się napierdolić?
- Nie.
- Hugo mogę się napierdolić? Miałam z tobą wszystko konsultować.
Hugo na mnie spojrzał jak na śmiecia, przez co się zaśmiałam i pokręciłam głową.
- Rozumiem że to teraz będzie tak wyglądało. Jesteś ze mną ze względu na ciąże. Masz mnie dość, chyba zrozumiałeś jaka jestem. Patrzysz na mnie jak na śmiecia. Liczy się dla ciebie tylko to, co mam w brzuchu. Nic więcej kurwa.
- Vic, daj spokój.
Blake westchnął.
- To co było między nami chyba się wypaliło przez ciąże. Liczy się dla ciebie tylko Bianca.
- Jesteś nieodpowiedzialna, to tyle.
- Nawet nie zaprzeczysz.
- Bo nie chcę znowu stracić dziecka przez twoje zachcianki, humorki i nieuwagę do cholery.
Spojrzałam na niego, a on westchnął i pokręcił głową. Zabolało. Cholernie zabolało. Obwinia mnie o to co się ostatnio stało. Moje serce serio jest teraz jak ta szklanka. Nabrałam dużo powietrza do płuc, żeby się nie poryczeć i pokiwałam głową.
- Urodzę i ci ją oddam. Nie będziesz musiał się martwić, że coś jej się przy mnie stanie. Jest cała twoja. Poświęciłam dla niej wszystko... Upozorowałam swoją śmierć, żeby była bezpieczna, a ty mi kurwa mówisz że...
Blake mnie złapał za rękę, ale ją wzięłam i poszłam na górę.
Pov. Emily.
Zeszłam do kuchni i się uśmiechnęłam, widząc Blake'a i Hugo.
- Hej moi chłopcy.
Blake ma wzrok jakby chciał zabić Hugo, coś się stało?
- Przesadziłeś.
- Wiem.
- Powiedziałeś jej, że przez nią tamto dziecko nie żyje.
Zerknęłam na Hugo i zmarszczyłam brwi, widząc szkło na podłodze. O co chodzi?
