Na przerwie Jaden złapał mnie za rękę i pociągnął do miejsca, gdzie nikogo nie ma.
- Chcesz mi o czymś powiedzieć?
- Nie.
- Dlaczego Hugo przyjechał jak nienormalny żeby ratować ciebie?
- Martwił się?
- Masz coś wspólnego z tym całym gangiem i Lisicą. Hugo to wie.
- Jaden co brałeś?
- Nie okłamuj nas.
Naprawdę nie chcę.
- Nie wiem o co ci chodzi... Hugo przyjechał bo nie chciał, żeby coś mi się stało.
- Normalna osoba by uciekła, a ty dwa razy się wróciłaś. Jakbyś miała wyrzuty że to przez ciebie.
- Nie chciałam żeby coś wam się stało.
- Nie, Vic. Zareagowałaś jakbyś była na to gotowa i miała w tym wprawę. Widziałem jak strzelałaś.
- Hugo mnie nauczył. Nie rozumiem naprawdę o co ci chodzi... Nie wiem kim jest Lisica.
- Hugo wie.
- Nie powie.
Czuję się okropnie że go tak okłamuję. Naprawdę jestem okropna... Boję się że ich stracę jak się dowiedzą, tak samo jak Dylan stracił Jennifer. Nie poradziłabym sobie bez nich.
- Nie kłam... Masz coś z tym wspólnego.
- Nie wtrącaj się...
- Dlaczego nie chcesz powiedzieć?
- Bo Dylan przez to stracił Jennifer. Zostawiła go przeze mnie, nie chcę was stracić, Jaden.
- Nie stracisz nas do cholery. Naprawdę myślisz że cię zostawimy? Od kilku miesięcy zachowujesz się zupełnie inacz... Od śmierci Michaela.
- Nie, Jaden.
- Tak. Zrobiłaś się pyskata, pewna siebie... Odkąd zostałaś Lisicą.
- Przestań.
- To ty.
- Kurwa, Jaden. Przestań...
Uśmiechnął się i pokiwał głową.
- Jeszcze bardziej mnie kręcisz. Ej, a może raz pobaw się przy mnie pistoletem. Uwierz że na samą myśl mi stanął.
- Ja pierdole. Zapomnij o tej rozmowie.
- Nie powiem nikomu.
Zaśmiał się, a ja unioslam brwi.
- Nie masz co mówić.
- Okej, jasne. Och, wiem że jesteś z Hugo i tak dalej, ale jeśli będziesz wolna... Przyjdź do mnie z pistoletem. Poważnie stoi mi na ten widok.