Po kąpieli zeszłam na dół, a tu wzięłam swoją sałatkę owocową z lodówki i westchnęłam. Mimo wszystko muszę dbać o ciąże, nie mogę się zacząć głodzić.
- Hej piękna.
Emily się uśmiechnęła, więc na nią spojrzałam.
- Chcesz sałatkę? Mam kilka na zapas.
- Nie, jadłam przed chwilą. Czy ty i Bianca macie ochotę mi trochę pomóc?
- Czy ja i Bianca... - uśmiechnęłam się - tak, jasne...
Jakie to było cudowne. Moja córka, do kurwy nędzy. Moja jebana córka. Moja krew, moja baba.
- Tak, ja i Bianca. Możemy pomóc.
- Super. To zjedzcie sobie na spokojnie, a ja lecę się szybko umyć.
- Okej. Zjemy. Tak.
My. Kuurwaa. My. Ja i moja córka Bianca.
Wieczorem poszłam do pokoju, a tu zobaczyłam jak Hugo leży i gapi się w sufit, więc podeszłam do swoich rzeczy i wzięłam piżamkę.
- Zjadłaś coś dzisiaj?
Spojrzał na mnie, więc kiwnęłam głową.
- Chcesz coś obejrzeć, lub...
- Nie, jestem zmęczona.
- Spoko...
Przebrałam się w tą piżamę i wzięłam kocyk, chcąc iść na dół.
- Co robisz?
- Prześpię się na dole...
- Vic...
- Nie chcę z tobą spać. Przepraszam, ale nie chcę.
- Nie przepraszaj. Ja pójdę na dół, ty się wyśpij tutaj.
Wziął ode mnie kocyk i poduszkę, przez co westchnęłam i podeszłam do okna, nie patrząc jak stąd wychodzi. Naprawdę nie chcę żeby to się między nami działo ale nie chcę żebyśmy udawali przez dziecko... Nie chcę być w takim sztucznym związku.
- Dobranoc mała.
Powiedział, więc na niego spojrzałam.
- Dobranoc.
Uśmiechnął się i wyszedł, więc opadłam na łóżko i westchnęłam. Nie wiem co będzie między nami... Naprawdę.
Pov. Hugo.
Ale zjebałem po mistrzowsku serio, już nawet nie chce mnie raczej widzieć. Kuurwaa. Położyłem się na kanapie i westchnąłem, kiedy wszedł tu Blake.
- Tego się nie spodziewałem. O co chodzi?
- O co ma chodzić?
Zmarszczyłem brwi, doskonale wiedząc co miał na myśli. Wolę udawać głupiego.
- Stary, śpisz na kanapie.
- Zjebałem to cierpię.
- Ja pierdooolee.
Usiadł na fotelu i westchnął, przecierając twarz.
- Zrobimy tak. Jedź do Londynu, daj jej kilka dni, niech sobie to przemyśli i odpocznie.
- To nic nie da. I tak będzie o mnie myślała jak o najgorszym dupku.
- Po prostu to zrób. Nic jej tu się nie stanie. Możesz jej coś kupić, coś ogarnąć. Stary, to twoja narzeczona, tak?