Pod prysznicem, jak się pochyliłam po żel do ciała i z powrotem się wyprostowałam, zobaczyłam że Sam na mnie patrzy. Zaśmiałam się i go przytuliłam, a on westchnął i mnie podniósł, opierając o ścianę.
- Jesteś naprawdę... Piękna.
Szeroko się uśmiechnęłam, przytulając go, a po chwili mnie postawił i się lekko odsunął. Stoi mu.
- Sam?
- Sama mnie tu zaprosiłaś.
Kiwnęłam głową, a on westchnął i pokręcił głową, zmieniając wodę na zimną.
- Chcę jeszcze raz.
Znowu wypaliłam, a on uniósł brwi. Dlaczego nie panuję nad tym co mówię do cholery?
On od razu mnie pocałował, mocno opierając o ścianę i westchnął.- Nie wiem czy dam radę być delikatnym.
- Wytrzymam. W końcu ból przejdzie.
- Nie mam już gumki, szczególnie nie przy sobie.
Wyszłam spod prysznica i wyjęłam jedną z szuflady, podając mu. Wyszedł i do mnie podszedł. Podniósł mnie, więc owinęłam nogi wokół jego bioder, a on mnie oparł o ścianę i jednym ruchem we mnie wszedł, przez co westchnęłam.
- Powiedz mi od razu czy boli.
- Trochę, ale nie przejmuj się tym.
Poprawił mnie sobie na rękach i zaczął się poruszać, przez co westchnęłam. Jest przyjemniej, przyznaję. Uśmiechnęłam się, odchylając głowę do tyłu, a on usiadł na fotelu, który tu jest i westchnął, patrząc na mnie. Sama powoli zaczęłam ruszać biodrami, a on się uśmiechnął, siadając wygodniej. Po chwili sam zaczął się poruszać dość szybko, przez co westchnęłam. Zaczyna mi się to podobać i chyba czuję że może tym razem dojdę.
Po paru minutach serce zaczęło mi mocniej bić, przez co odchyliłam głowę, mocno zaciskając ręce na jego ramionach.
- Sam...
- O kuuurwaa.
Jeszcze bardziej przyspieszył, mocno trzymając mnie w biorąc i westchnął. Zaczęłam ciężko oddychać, starając się nie zachowywać głośno, bo rodzice są za ścianą. Sam też odchylił głowę, coraz mocniej zaciskając dłonie na moich pośladkach i się na nich wyżywać. Po chwili poczułam idealne uczucie w sobie, przez co się uśmiechnęłam, czując się jak w niebie.
- O boże....
Sam mnie z siebie zdjął i znowu doszedł na mój brzuch, przez co się uśmiechnęłam przytulając do niego.
- Teraz kurwa możemy iść spać.
- Tak, to było cudowne...
Pocałował mnie w czoło i westchnął, mocno przytulając.
Następnego dnia westchnęłam, łapiąc się za głowę. O kurwa...
- Wstawaj, no już.
Sam mnie odkrył i rzucił we mnie czymś, przez co zmarszczyłam brwi.
- Co?
- Szkoła?
Zaśmiał się, więc pokręciłam głową i westchnęłam.
- Nie idę, spierdal... - zerwałam się i od razu na niego spojrzałam, a on się uśmiechnął - ...aj. O kurwa.
- Wstawaj, hm?
Chciał wyjść, przez co westchnęłam.
- Sam. - spojrzał na mnie, więc lekko się uśmiechnęłam - nie żałuję... Jak coś.