Po kilku godzinach jak wróciłam z łazienki, zobaczyłam że Hugo wstał, trzymając się za ranę.
- Hugo Jezu... Miałeś leżeć.
- Plecy mnie już bolą od tego stołu. Pójdę do łóżka i będę leżeć, okej?
- Pomogę Ci...
Objął mnie, idąc powoli na górę. Coś mu się też stało w nogę bo kuleje. Pomogłam mu powolutku dojść do pokoju, a tu się położył i westchnął.
- Musisz mnie przebrać.
Spojrzał na mnie, przez co się zaśmiałam i kiwnęłam głową.
- Masz na sobie tylko majtki, Hugo.
- No właśnie.
Pokręciłam głową i zdjęłam mu bokserki, od razu widząc że mu stoi.
- Niepełnosprawny a jednak sprawny.
Zaśmiałam się na jego słowa, siadając mu na podbrzuszu tak, żeby nie naruszyć rany i go pocałowałam, a on westchnął, jeżdżąc dłońmi po moim ciele.
- Tęskniłem.
Uśmiechnęłam się, jak zdjął mi bluzkę.
- Ja też...
Westchnęłam, poruszając powoli ręką na jego penisie, więc na mnie spojrzał i chciał się podnieść do pozycji siedzącej, ale nie dał rady.
- Ja pierdole...
Jęknął z bólu, a ja się uśmiechnęłam i go pocałowałam, bo pewnie to chciał zrobić. Zeszłam z niego i zdjęłam swoje spodenki z majtkami, przez co zaczął jeździć po mnie wzrokiem.
- Jesteś piękna. Cholernie piękna.
Lekko się uśmiechnęłam i z powrotem weszłam na łóżko, powoli siadając na jego penisie. Westchnęłam, odchylając głowę do tyłu i się uśmiechnęłam, kiedy ktoś zapukał i wszedł. Kurrwa.
- Hugo jak się czu...
Emily parsknęła śmiechem, wiec spojrzałam na nią, unosząc brwi, a ona od razu wyszła. Uśmiechnęłam się i pokręciłam głową, powoli zaczynając się unosić i z powrotem na niego siadać.
W następnym miesiącu jak zobaczyłam Hugo, wyszłam przed dom i się uśmiechnęłam. Nie było go przez kilka dni bo musiał coś załatwić i tak mi się cholernie nudziło... Siedziałam tu sama przez tydzień.
- Hugo!
- Mam coś dla ciebie.
Zaśmiał się, przytulając mnie i otworzył bagażnik. Zmarszczyłam brwi i się uśmiechnęłam. Rzadko mi daje prezenty tak bez okazji... Wyjął bukiet róż i jakieś siatki z jedzeniem, przez co rozchyliłam usta, patrząc na niego. Jakie to urocze... Co mu się tak nagle stało?
- Jezu Hugo...
Otworzył drzwi samochodu i wyskoczyła z niego Minnie, tak samo Mickey.
- Będą ci towarzyszyć, jakbym musiał znowu gdzieś pojechać. Pewnie się tu cholernie nudzisz.
- Zostają ze mną? Twoi rodzice nie mają nic przeciwko?
- Nie, dla nich nawet lepiej.
Szeroko się uśmiechnęłam i go mocno przytuliłam, przez co się zaśmiał. Przejechał dłońmi po moim brzuchu i zmarszczył brwi.
- Jest większy.
- Nie wiem.
- Jest. Ile cię nie widziałem? Tydzień?
![](https://img.wattpad.com/cover/215078377-288-k221508.jpg)