Jak się obudziłam, rozejrzałam się i westchnęłam, łapiąc się za nogę.
- Która jest?
- Koło dwudziestej trzeciej.
Zerwałam się i stąd wyszłam, idąc od razu do samochodu. Nie wystawię Monic...
Pojechałam do niej i tu weszłam, wcześniej pukając. Jaden mi otworzył i zmarszczył brwi.
- Hej? Jak się...
- Daruj to sobie.
Weszłam do środka kulejąc, a Monic szeroko się uśmiechnęła i mnie przytuliła.
- Hej! Co tam?
- Nic... Spadłam ze schodów i moja noga umiera.
Nie lubię jej okłamywać.
- Głupia.
Usiadła na kanapie, więc na nią spojrzałam.
- Możemy u ciebie?
- Hm? Jaden...
- Nie chcę z nim...
Spojrzała po nas i kiwnęła głową, marszcząc brwi.
- Victoria...
Jaden westchnął, ale go zignorowałam i poszłam na górę do pokoju Monic, od razu pijąc.
- Co się między wami stało?
- Hm? Och... David nie żyje.
- Twój pierwszy, tak?
- Mhm... Tak.
- Co on ma wspólnego z tym, że się nie odzywasz do Jadena?
- Poszłam po Hugo do Brada, wiesz gdzie?
- No mają tam swoją jakąś kryjówkę czy coś, wspominał o tym.
- Poszłam tam do Hugo... I jak usiadłam na kanapie, Jaden, Dylan, Brad, Dominic mnie otoczyli... Dosłownie stanęli naokoło żebym nie mogła przejść i powiedzieli że David nie żyje. Jak chciałam pójść, nawet mi nie dali. Stali i się gapili jakbym była jakąś dziwką w klubie. Nawet żaden mnie nie przytulił, ani nic... Kazali mi siedzieć.
- O Jezu... Dlaczego..?
- Bo uważali że coś wezmę.
- Powiedziałaś że nie weźmiesz. Hugo chyba nawet obiecałaś, tak?
- Tak. Ale mi nie uwierzyli. Chciałam po prostu pobyć sama... Uważali że się naćpam.
- Ale się nie naćpałaś.
- Jestem czysta... Wiem że się martwią, ale nie mogą mi tak robić. Hugo mógł mi powiedzieć jak byliśmy sami, nawet kurwa Brad lub Dylan na osobności.
- Nie przejmuj się... Ej, możesz się tu wypłakać i nikt nie będzie cię oceniał. Pamiętasz jak płakałaś bo Jennifer zepsuła ci ulubioną bluzkę?
Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową, kładąc się na jej łóżku.
- Jaden się ze mnie śmiał...
- Idiota jebany. Nie przejmuj się. Jeśli chodzi o Davida... Wiem że się przywiązałaś, ale... Uwierz że to minie. Ważne żeby został w twoim sercu, ale go nie odrzucaj.
- Nie odrzucę... Po prostu najgorsze jest to, że dzień wcześniej nawet z nim pisałam, rozmawiałam przez telefon, śmialiśmy się... I następnego dnia się dowiedziałam że on nie żyje. Już nigdy się z nim nie pośmieję, nie pogadam...
