Jak zjadłam, poszłam na górę i westchnęłam, zaglądając do Emily. Uśmiechnęłam się do niej i usiadłam na łóżku, a ona usiadła mi na kolanach i się zaśmiała.
- Hejka Vic.
- Hej piękna.
Obie parsknęłyśmy, kiedy Ally tu weszła i na nas spojrzała. Wyjęłam ze stanika samarkę z ziołem, po chwili marszcząc brwi.
- Hugo!
Wszedł tu i po nas spojrzał, marszcząc brwi.
- Co?
- Masz jakieś bletki lub lufkę?
- Nie gadaj ze chciałaś palić beze mnie.
- Może?
- Szmata.
Cicho powiedział, patrząc mi w oczy. Zaśmiałam się, a on wyjął z kieszeni lufkę i mi podał, więc ją nabiłam i się uśmiechnęłam.
- Ty rozpalasz.
Podałam mu, więc wziął też zapalniczkę i usiadł na łóżku, po chwili przenosząc wzrok na Emily.
- Ty nie palisz.
- Możecie zapalić na balkonie w tamtym pokoju.
Hugo wystawił do mnie rękę, więc ją złapałam i poszłam z nim do tamtego pokoju. Zaciągnął się kilka razy i mi oddał, opierając się o barierki. Po chwili usiadł na fotelu i wziął ode mnie lufkę, jak ją wystawiłam w jego stronę. Pociągnął mnie za rękę na swoje kolana, przez co się uśmiechnęłam i do niego przytuliłam.
- Wiesz co? Jesteś, kurwa, kobietą mojego życia.
- A ty facetem mojego życia.
Zaśmiałam się, a on się uśmiechnął i pokiwał głową.
- Serio, cholernie cię kocham, nawet jeśli się ciągle kłócimy. A ten towar jest zajebisty.
- Chcę się kochać.
- Nie musisz dwa razy powtarzać.
Zjechał wzrokiem na mój dekolt i od razu mnie pocałował, przez co się uśmiechnęłam i zdjęłam bluzkę, a on westchnął, kręcąc głową.
- Jesteś piękna. Cholernie piękna... Nasze bachory będą zajebiste.
- Zgadzam się.
Zaciągnęłam się znowu kilka razy, a on mnie pocałował, więc wydmuchałam dym do jego ust, którym sam się zaciągnął. Zjechałam dłonią na jego krocze i się uśmiechnęłam, czując że jest twardy. Wstałam i zdjęłam od razu spodenki, a on się uśmiechnął, zaciągając się marihuaną. Boże jak ja uwielbiam ten widok. Usiadłam mu z powrotem na kolanach, a on wyjął z mojego stanika samarkę i znów nabił, przez co się uśmiechnęłam.
- Teraz ty zaczynasz.
Podał mi nabitą lufkę, więc rozpaliłam i zaciągnęłam się kilka razy, a jak mu oddałam, zeszłam z jego kolan i przed nim kucnęłam, wyjmując ze spodni jego penisa. Odchylił głowę do tyłu, wzdychając i się zaciągnął.
- Wiesz co? Jesteś perfekcyjna. Masz kiedyś kurwa nosić moje nazwisko.
Moje serce podskoczyło, więc na niego spojrzałam. O kurwa. On mi się do cholery tak jakby oświadczył. Chce spędzić ze mną resztę życia. Z powrotem usiadłam okrakiem na jego kolanach, więc oddał mi lufkę i przejechał dłońmi po moich plecach, po chwili zjeżdżając nimi na moje pośladki. Uśmiechnęłam się i od razu go pocałowałam, podnosząc biodra. Nakierowałam jego penisa na moje wejście i powoli na nim usiadłam.