~ dalej pov Emily, tylko trochę czasu wstecz ~
Weszłam do Hugo i się lekko uśmiechnęłam, widząc go jak leży i obok niego leży pusta butelka wódki.- Śpisz?
- Spierdalaj.
- Ej, bez takich.
- Kocham cię, ale spierdalaj.
- Lepiej.
Położyłam się obok niego, a on westchnął i na mnie spojrzał.
- Po co przyszłaś?
- Bo od tygodnia pijesz i się martwię?
Sięgnął do szafki i wyjął skręta, od razu wkładając go między wargi.
- Też palę, to jest cholernie zdrowe.
- Przesadzasz i to jest niezdrowe. Myjesz się chociaż?
- Codziennie kurwa. Muszę pachnieć dla dup. Co ty sobie wyobrażasz?
- Och, czyli jeszcze jakieś dupy tu przychodzą?
Zapalił tego skręta i się zaśmiał.
- Ja do nich przychodzę. Nie włożę im brudnego chuja w mordę do cholery, jesteś chora.
Parsknęłam i wstałam, pomagając mu wstać.
- Możesz mi zrobić coś dobrego do jedzenia.
Spojrzał na mnie, przez co się uśmiechnęłam i uniosłam brwi.
- Żartujesz sobie ze mnie. Ally zaraz wpada.
- Wypieprzyłbym ją. Kurwa. Ciebie nie, ty jesteś za bardzo jak siostra.
- Zabolało, dupku.
Zaśmiałam się, a on się uśmiechnął, ledwo się trzymając na nogach i mnie przytulił.
- No tak, bujasz się we mnie od pierwszego spotkania.
- Na zabój.
Przewróciłam oczami, kiedy Ally weszła w bluzce z dużym dekoltem. O kurwa jak trafiła.
- Zajebiście. Zmień bluzkę kurwa.
Rzucił w nią swoją koszulką, a ona zmarszczyła brwi, kiedy za nią wszedł też Tommy. Przybili piątkę z Hugo i Tommy się zaśmiał, patrząc na niego.
- Stary za dużo pijesz.
- Spierdalaj.
Zerknęłam na Ally i się położyłam, a Hugo po chwili położył się na mnie i westchnął.
- Ale mi się kurwa nie chce. Idziemy się najebać?
Ktoś do niego zadzwonił, więc odebrał i uniósł brwi.
- O kurwa. Przeproszę was na chwilę.
Dexter. Zawsze jak do niego dzwoni, on znika. Myśli że nie wiemy. W sensie, wie że ja wiem, ale myśli że oni nie wiedzą.
Po chwili wrócił i zerknął na mnie, biorąc swoje rzeczy. No nie. Ma zamiar w takim stanie tam jechać i bawić się bronią?
- Hugo?
- Muszę coś załatwić.
- Hugo.
Wyszedł, więc ja poszłam za nim i pociągnęłam go za rękę w swoją stronę, więc na mnie spojrzał i westchnął.
- Nie rób tego, do cholery.
Wyjął kluczyki z kieszeni, więc pokręciłam głową i mu je zabrałam, a on się zachwiał i pokręcił głową.