56. "Nie zdradzi cię."

2K 173 82
                                    

Po lekcjach wróciłam do domu i usiadłam do mojej szafeczki, z której jestem tak cholernie dumna. Jeszcze tylko muszę ogarnąć szufladę i te całe szyny. Ktoś zapukał i wszedł, więc tam spojrzałam i się uśmiechnęłam, widząc tatę.

- Siema mała, co robisz?

- Kończę szafkę.

- Zajebiście, jedziemy na zakupy.

- Co?

- No. Muszę matce kupić coś ładnego.

- A mi coś kupisz?

- Spodziewałem się że coś będziesz chciała. Mam troszkę pieniążków do wydania. No, chyba że mam wziąć Dylana.

- Z chęcią pojadę.

- To zostaw szafeczkę i jedziemy.

Odłożyłam ją na bok i wzięłam torebkę, od razu idąc do samochodu taty.

W centrum handlowym poszliśmy najpierw do sklepu z butami.

- Wiesz jaki ma rozmiar?

- Taki jak ja.

- Zajebiście. Musimy kupić jej jakieś ładne buty. Ty się na tym znasz.

- Jest twoją żoną, tato.

- Nie znam się na butach.

- Okej...

Podeszłam do ślicznych, czarnych butów na platformie.

- Nie, kurwa.

- Dlaczego?!

- Są wysokie.

- O to chodzi. Mama raczej nie chce jakiś sportowych butów. Dlaczego kupujesz jej jakieś niespodzianki?

- Bo jest dalej wkurwiona na swoją matkę i ciągle płacze. Prezenty chyba poprawiają humor.

- W sumie racja.

Podeszłam do innych butów i się uśmiechnęłam, pokazując mu zamszowe, czarne buty też na platformie.

- Sabi... Vic, co ty z takimi masz?

- Ładne są! Bierz te i koniec kropka.

Westchnął i wziął pudełko, które do niego wystawiłam.

- A może jakaś bielizna?

- Mam z córką kupować bieliznę dla jej matki?

- Wiesz, że wiem jaką ma bieliznę? Jest takie coś jak suszarka i pranie, tato. Ja bym się ucieszyła z ładnego kompletu bielizny.

- Dobra, kurwa. Dlaczego ty mną rządzisz?

- Geny mamusi.

- Spierdalaj.

Zaśmiał się i mnie objął, jak podeszliśmy do kasy. Kasjerka najpierw spojrzała na tatę, a po tym na mnie, a po chwili znowu na tatę.

- Uu, a może kupić mamie jakieś kosmetyki? Narzekała że nie ma.

- Uuu, pewnie chcesz mnie zaciągnąć do kosmetyków żebym Ci coś kupił.

- Nie? Okej może troszkę. Potrzebuję śliczną szminkę, pomadkę, coś do oczu też by się przydało, tatku.

- Ja pierdole chodź.

Szeroko się uśmiechnęłam i poszłam z nim w stronę sklepu, ale po drodze zaczepiła nas jakaś szmata.

- Jason, hej.

- Hm? Czekaj kojarzę cię skądś..

- Pracowaliśmy razem. Mieliśmy obok siebie nasze biura.

One Girl - Two FacesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz