87. "Dwadzieścia trzy miliony, Hugo."

1.9K 158 38
                                    

Pojechałam do domu, a tu spojrzałam na mamę i się lekko uśmiechnęłam, a ona mnie przytuliła.

- Jak Ci poszło?

- Dobrze... On jest zbyt dobry, powiedział że mogę zawsze do niego przyjść.

- Wydaje mi się że między wami to nie koniec. Po prostu daj temu czas, odpocznijcie od siebie.

- Nie wiem... Nie będę się na tym skupiać.

Ale chcę się naćpać kurwa.
Poszłam do Dylana i się obok niego położyłam, a on się zaśmiał.

- Co tam?

- Nic... Mam coś dla ciebie.

- Tak?

Wystawiłam do niego plik pieniędzy, przez co uniósł brwi, patrząc to na mnie, to na banknoty.

- Vic?

- To dla ciebie. Kup sobie coś...

- Niee, nie wezmę od ciebie tych pieniędzy. Ile tu jest? Pięć tysięcy? Dziesięć?

- Piętnaście.

- Ja pierdole, nie wezmę ich od ciebie.

- Wynagrodzenie za bycie okropną siostrą. Dylan no daj spokój... Uwierz że to dla mnie nic. Masz, kup sobie coś, zaproś jakąś na randkę. Są Twoje.

Położyłam pieniądze na biurku, a on westchnął i pokręcił głową.

- Ja pierdole, Vic... Serio nie chcę.

- Są Twoje.

Spojrzał na mnie, kręcąc głową i wstał, od razu mnie przytulając.

- Dzięki.

Uśmiechnęłam się, ale po chwili na mnie spojrzał i zmarszczył brwi.

- Jak poszło z Hugo?

- Dobrze... To boli, ale przejdzie, prawda?

- Będzie ciężko, nie będę kłamał. Spójrz na mnie i na Jennifer.

Kiwnęłam głową, jak pocałował mnie w czoło.

- Dasz radę.


Następnego dnia pojechałam do bliźniaków, czyli do klubu i tu spojrzałam na Brada, który pokręcił głową, widząc mnie.

- Victoria nie dopuszczę cię.

- Przepraszam, za wszystko. Okropnie cię traktowałam... Szczerze mówiąc, ciebie chyba najgorzej ze wszystkich. Nie jesteś moim pieskiem na posyłki i nigdy nie byłeś. Tobie zawdzięczam to, kim jestem. Dominicowi też. Dzięki wam osiągnęłam to wszystko... Gdyby nie wy, Michael pewnie by mnie dawno zabił, zgwałcił czy cokolwiek. Dziękuję wam za to. Zawsze mi pomagaliście. Jestem czysta, rzucam to... I daję radę, przynajmniej tak mi się wydaje. Już nie będę odpierdalać, obiecuję.

Westchnął i mnie przytulił, przez co się lekko uśmiechnęłam.

- Nie masz urazy?

- Mam, ale widzę że serio jest Ci przykro. Dlatego masz jechać do domu.

- Ale ja wracam... Na stałe. Oczywiście nie będę się wtrącać w twoje interesy.

- Poczekaj kilka dni, proszę cię... Robię transakcję na dwa miliony.

- Poczekam. A... Jeśli mogę wiedzieć, co z tobą i...

- Nie, Vic. Nie chcę o tym rozmawiać. Naprawdę nie chcę, wszystko ci już pewnie powiedziała.

One Girl - Two FacesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz