Poszłam za nim do salonu, a tu zobaczyłam młodego chłopaka.
- Nasz kret.
- Kurwa zabijcie go i po sprawie.
Wyjęłam pistolet i w niego wycelowałam, chcąc od razu strzelić, ale on wstał i zaczął gadać jak pojebany.
- Zamknij mordę.
- Mam informacje o Soho!
- Jebie mnie to. Podłożyłeś podsłuch i kamerę.
- Wiesz po co im to?
- Pierdole to.
- Chcą się ciebie pozbyć. Planują zamach i cię obserwują gdzie i kiedy wychodzisz.
- Ale z ciebie kurwa sprzedawczyk.
- Może nam się przydać... Skoro planują cię zabić, my musimy być szybsi.
Blake powiedział.
- Jak tylko tam pójdzie to nas wyda i powie co wiemy. Sorry młody.
Chciałam strzelić, ale Blake mi na to nie pozwolił i uniósł brwi.
- Przyda nam się. Założymy mu podsłuch o którym nie będzie wiedział, jeśli cokolwiek powie, wtedy możesz go zabić.
- Wkurwiasz mnie.
Spojrzałam na niego, a on się uśmiechnął, zjeżdżając wzrokiem na moje usta.
- Widzę wzrok, Blakey.
Chamsko się uśmiechnęłam i go od siebie odsunęłam, przenosząc wzrok na chłopaka.
- Masz nie podkładać podsłuchu, tylko wszystko nam przekazywać.
- Jasne.
Wieczorem pojechaliśmy na ten wyścig, więc nawet nie zdjęłam kasku, żeby nikt mnie nie rozpoznał i spojrzałam na Blake'a.
- Mała dasz radę.
- Co jeśli nie? Zabiją mnie. Moje oczy wyglądają okej?
Spojrzałam na Davida, a on kiwnął głową, odpalając papierosa, tak samo i Blake. Założyłam czarne soczewki, żeby babcia nie rozpoznała mnie po oczach.
- Ale zajebiście się ubrałam, prawda?
Zaśmiałam się, a Blake się uśmiechnął. Jak zaczynam się czymś jarać, on się od razu uśmiecha.
- Zajebiście. Spodnie z tej całej skóry do ciebie pasują. Fajnie ci podkreślają dupę.
- Pośladki, Blakey. Stresuję się. Dajcie mi...
- Nie będziesz palić.
Blake od razu powiedział, a David wystawił do mnie paczkę papierosów. Już chciałam wziąć, ale Blake mi na to nie pozwolił.
- Nic nie mówię że zabijasz, ale nie będziesz przy mnie palić.
- Jesteś dupkiem, wiesz?
- Martwię się o Twoje zdrowie, to tyle.
- To może pomartw się o zdrowie swojej dziwki.
Nie miałam zamiaru zabrzmieć jak zazdrosna kretynka. Wsiadłam na motor i pojechałam do tej całej poczekalni co tu jest, a jak powiedzieli żeby się ustawić, stanęłam na starcie. Ja pierdole... Babcia mnie dużo nauczyła, może się uda. Rozejrzałam się i zobaczyłam jej motor obok siebie, więc przejechałam wzrokiem po osobie na nim. Też skórzane rurki, tak jak ja i skórzana kurtka, też tak jak ja. Uśmiechnęłam się, widząc między nami cholernie duże podobieństwo.