Nie jest sprawdzony
Po chwili też jemu zaczął dzwonić, więc odebrał.
- Co tam? O czym ty pierdolisz? - zaśmiał się, więc ja chciałam wstać i pójść do kuchni, ale z powrotem popchnął mnie na kanapę. - dobra, to jesteśmy w kontakcie. Jutro jedziemy, więc się przygotuj. Dexter ma nie wiedzieć gdzie jedziemy. Zajebiście. Dobra ja idę zrobić księżniczce jedzenie, więc po prostu przyjeżdżaj.
Po chwili się rozłączył, więc znowu wstałam i chciałam pójść, ale on znowu mnie popchnął z powrotem.
- Kurwa.
- Nigdzie nie idziesz, w szczególności do kuchni. Dobrze wiem że tam wszystko trzymasz.
- Niby kurwa skąd wiesz gdzie co trzymam?
- Bo znam cię nie od dziś. Od zawsze najczęściej towar chowasz w kuchni.
- Spierdalaj. Chcę sobie nalać soku.
- Naleję Ci, ale pewnie nawet żadnego nie masz.
Spojrzałam n niego, a on się uśmiechnął.
- Blake no kurwa.
Westchnął i usiadł obok mnie, przecierając twarz.
- Kończysz z tym... I to zaakceptuj.
- Przez ciebie zaczęłam.
Pokiwał głową, patrząc na swoje ręce. Nie chciałam na niego zwalać i naskakiwać, ale nie panuję nad sobą.
- Wiem że przeze mnie. Uwierz że jeśli bym mógł, cofnąłbym się w czasie i inaczej rozegrał tę sytuację.
- Nie możesz, więc spierdalaj.
- Przyniosę Ci coś do picia.
Potarł moje udo i wstał, od razu idąc do kuchni. Ma poczucie winy, cholernie duże poczucie winy. Położyłam się i westchnęłam, kręcąc głową. Debilko opanuj się. On chce dla ciebie jak najlepiej. Ale kurwa potrzebuję cokolwiek wziąć. Chcę mieć wyjebane. Sięgnęłam po telefon i pokręciłam głową, próbując się czymś zająć. Nie mogę tak na niego naskakiwać.
Po chwili przyniósł mi chyba herbatę, ale na niego nie spojrzałam. Usiadł obok, więc się posunęłam i westchnęłam.
- Hugo zaraz będzie.
Kiwnęłam głową, a on się nade mną pochylił i zaśmiał.
- Też w to gram.
- Gdzie jesteś?
Spróbowałam opanować nerwy, ciągle patrząc na telefon. On ci nic nie zrobił.
- Na setnym poziomie.
Zerwałam się i na niego spojrzałam, a on uniósł brwi. Co za typ.
- Jak przeszedłeś osiemdziesiąty piąty?!
- Tajemnica.
- Ty jebany dupku.
- Widzę że macie milutko.
Hugo tu wszedł i zdjął bluzę. Kuuurwaa.
- On tu czego?
Spojrzałam na Blake'a, a on się zaśmiał i pokręcił głową.
- Jedziemy gdzieś, więc się zbieraj.
- Spierdalaj.
- Ubieraj się.
Hugo do nas podszedł, jedząc jakieś czekoladki. Jak zobaczył że na nie patrzę, wystawił do mnie kilka.
- Hm?