Następnego dnia westchnęłam, biorąc beżowy top w białą koronkę, a do tego zwykłe, jasne jeansy i wzruszyłam ramionami. Co ja się będę stroić? To nie randka, zwykłe spotkanie.
- Kocha... O wooow, idziesz gdzieś?
Mama się szeroko uśmiechnęła i usiadła na łóżku.
- Na spotkanie.
- Och, na spotkanie? Z chłopakiem?
- Tak, mamo. Z chłopakiem.
- Ładnie wyglądasz... Dziewczęco. Kto to?
- Dennis.
- Jaram się.
Zaśmiała się i poprawiła mi włosy, przez co westchnęłam.
- Ile ma lat?
- Osiemnaście.
- A ty piętnaście.
- Mhm...
- Okej, spoko. Za kilka lat nie będzie nawet widać tej różnicy. To tylko trzy lata. Masz jego zdjęcie?
- Nie.
- Ma prawo jazdy?
- Chyba. Mamo widziałam go raz na oczy i rozmawiałam z nim dziesięć minut.
- Gdzie się poznaliście?
- W parku. Źle się czułam i dał mi tabletkę.
- Kto normalny nosi ze sobą tabletki z facetów?
- Nie wiem.
- Jak wygląda?
Zaśmiałam się i unioslam brwi, a ona się uśmiechnęła.
- Ma tatuaże... Podobają mi się. Ciemne włosy, ciemne oczy, opalony. Umięśniony.
- Ideał, co?
- Mhm...
Zaśmiała się i mnie przytuliła.
- Ładnie wyglądasz, spodobasz mu się.
Jak przyjechał, zeszłam na dół, a tu tata od razu na mnie spojrzał i pokręcił głową.
- Nie mów że to jest to, o czym myślę. Bianca nie.
- To nie randka.
- To co?! Przyjechał tu umięśniony, wytatuowany chłop.
- Bez przesady, ma kilka tatuaży. Też masz.
- Ile on ma lat?!
- Osiemnaście.
- O kurwa, nie młoda damo. Zostajesz w domu.
- Nie masz nic do gadania.
Mama się zaśmiała, a on się uśmiechnął i pokręcił głową, przytulając mnie.