70. "Jestem Lisicą."

2K 167 90
                                    

Jak lekarz przyszedł, podszedłem do niego i westchnąłem.

- Pan jest...

- Mężem Victorii.

- I rozumiem że ojcem dziecka?

- Mhm... Nie przeżyło, prawda?

- Niestety, przykro mi... Nóż był wbity zbyt głęboko.

- A Victoria?

- Jest w stabilnym stanie. Przez chwilę była przytomna i niestety musieliśmy jej podać środki uspokajające.

- Dlaczego?

- Straciła syna, wydaje mi się że przez to. Może mieć teraz ciężki czas...

- To chłopak?

- Ginekolog tego wcześniej nie przekazał?

- Miała mieć wizytę w środę... Słyszałem że po poronieniu często nie można mieć następnego dziecka czy coś takiego.

- Nie, pańska żona będzie mogła mieć następne dziecko, nie ma z tym problemu. Po prostu lepiej jest trochę odczekać, tak samo ze współżyciem.

- Ile mniej więcej?

Zmarszczyłem brwi.

- Z trzy, cztery miesiące. Oczywiście im więcej tym lepiej, nie trzeba czekać dłużej niż sześć miesięcy. W ciele będą zachodziły zmiany, wszystko musi wrócić do normy i lepiej jest poczekać.

- Mhm... Okej. Będzie można do niej wejść?

- Oczywiście, lepiej żeby ktoś przy niej był jak się obudzi. I niestety też muszę spytać, jakim cudem ten nóż znalazł się w jej brzuchu? Był mocno wbity, jakby... Ktoś to zrobił specjalnie.

- Pokłóciła się z jakimś bezdomnym pod sklepem... Czekałem na nią w samochodzie i zobaczyłem że wyjął nóż, ale nie zdążyłem podbiec.

- Proszę to zgłosić. Mogę to zrobić.

- Nie, sam pojadę, ale dziękuję.

- Jeśli miałby Pan, albo rodzina jakieś pytania to proszę przyjść.

Kiwnąłem głową i do niej wszedłem. Ja pierdole będzie ciężko... Cholernie ciężko. Zaczął mi dzwonić telefon, więc go wyjąłem, widząc że to mama.

- Halo?

- Wracasz do domu na noc?

Spytała z pełną buzią.

- Raczej nie.

- Coś się stało? Słyszę to.

- Victoria straciła dziecko... To miał być chłopak.

Zacisnąłem szczękę i złapałem jej dłoń, ciężko oddychając. Ja pierdole uspokój się.

- Co? Jak to? Kochanie tak mi przykro... Mam do ciebie przyjechać?

- Dam sobie radę... Jak na razie jest nieprzytomna.

- Nie chcę cię tym teraz męczyć... Powiedz jej że jak wyjdzie, zrobię dla niej wielki sernik. Z czym tylko będzie chciała. Truskawki, brzoskwinka, winogronka... Mogę też jej zrobi... Czy to przez to czym się zajmujesz?

- Nie z mojej winy... Nie wiem dlaczego.

- Hugo...

- Ona też się tym zajmuje, mamo. Tak się poznaliśmy. Z resztą, i tak z tym skończyłem po Florydzie.

- Ona... Co?

- Lisica, na pewno kojarzysz.

- Hugo! Przyprowadziłeś ją do domu?!

One Girl - Two FacesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz