36. "Ktoś Ci sprzedał?"

2.2K 170 125
                                    

Pov. Hugo.

Wziąłem telefon i zobaczyłem tu kilka nieodebranych połączeń od Victorii, tak samo od Brada i też wiadomości.

Brad:
Zadzwoń do Vic jak najszybciej

Brad:
Jest z nią słabo

Brad:
Okej sytuacja opanowana

Brad:
Ale przyjedz do niej jak najszybciej

Ja pierdole, poważnie akurat jak coś się stało musiałem zostawić telefon? Zadzwoniłem od razu do Victorii i wsiadłem do samochodu, jak odebrała.

- Ty to masz czas.

Brad powiedział, przez co westchnąłem.

- Co się stało? Zostawiłem telefon w siedzibie i pojechałem z Dexterem.

- Miała załamanie, cholernie duże załamanie i jest z nią źle. Nie zostanę u niej na noc bo i tak jej rodzice chyba mnie nie lubią. Jej matka się na mnie wydarła.

- Co? Jest zajebista.

- Vic jej chyba powiedziała że brała. Obie są w słabym stanie. Prawie znowu wzięła, więc...

- Kuuurwaa, zaraz będę.

Rozłączyłem się i do niej pojechałem, a tu wszedłem na górę i spojrzałem jak śpi przytulona do Brada.

- Długo śpi?

- Trochę ponad pół godziny.

Zobaczyłem na jej biurku woreczek, więc go wziąłem i wysypałem do toalety, a po tym wróciłem do pokoju i na nią spojrzałem.

- Zajmę się nią.

- Zajebiście, bo ręka mi już zdrętwiała.

Wstał, a ona się obróciła, od razu macając miejsce obok niej. Brad mnie popchnął na łóżko, więc się do mnie przytuliła, a on się uśmiechnął.

- Lecę, jak coś to dzwoń.

- Jasne.

Poszedł, więc spojrzałem na Vic i przejechałem ręką po jej włosach, przez co mocniej mnie przytuliła i na mnie spojrzała.

- Hugo...

Spłynęły jej łzy. O kurwa moje serce. Nienawidzę patrzeć na nią w takim stanie.

- Śpij...

- Mama mnie nienawidzi.

- Twoja mama cię kocha.

Przytuliłem ją do siebie, a ona wytarła oczy o moją koszulkę.

Po godzinie wszedł tu Dylan i na nas spojrzał, marszcząc brwi.

- Ej mieliśmy spędzić wieczór razem.

Spojrzałem na nią i wstałem tak, żeby jej nie obudzić.

- Pokłóciła się z rodzicami.

- Co?

- Chyba im powiedziała że brała, była podobno w cholernie słabym stanie. Brad tu siedział dwie godziny.

Dylan pokiwał głową, patrząc na nią.

- Mogłem ją mocniej wspierać. Prawie w ogóle mnie przy niej nie było.

- Dlaczego wy ciągle się o coś obwiniacie? Byłeś przy niej tyle ile mogłeś, nie ma ci nic za złe.

- Nie zrań jej. Nie możesz się wycofać. Nie poradzi sobie.

- Nie zranię jej, spokojnie.

Wyszedł, a ja przejrzałem szafki czy już nic tu nie ma schowanego.

One Girl - Two FacesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz