Jak wróciłam do domu, poszłam do Sama i zapukałam, jakby była jeszcze Lisa. Otworzył mi bez koszulki i się zaśmiał.
- Ja pierdole jak ty wyglądasz. Pociąg cię przejechał?
- Hej Sam, też cię miło widzieć.
Uśmiechnęłam się i weszłam, pociągając nosem. Z godziny na godzinę coraz bardziej czuję się jak gówno. Położyłam się na łóżku i owinęłam kocykiem, a Sam położył się obok mnie.
- Co się wczoraj działo, opowiadaj.
Uśmiechnęłam się i obróciłam na bok, żeby na niego spojrzeć.
- Wystawił mnie.
- Nie pierdol.
- Siedziałam z jego mamą z pół godziny i pojechałam sama na ten cały Big Ben. On przyjechał dopiero po godzinie. Spóźnił się półtorej godziny.
- I ty kurwa siedziałaś godzinę w taki mróz na Big Benie w samej spódniczce i bluzeczce?
- Mhm... Tak. Dlatego się rozchorowałam. Chciał mnie pocałować, ale mi leciało z nosa i o mój boże.
Zaśmiałam się, tak samo i on.
- Ale jak wysmarkałam nos i nie wiedziałam co zrobić z chusteczką, wziął ją ode mnie i włożył do kieszeni. To było urocze.
- Jarasz się, że wziął twoje gluty do ręki?
- Tak. Nie brzydził się.
Zaśmiał się, kręcąc głową.
- Później jak wychodziliśmy stamtąd, zaczął nas gonić ochroniarz i skręciłam kostkę. Jego mama mi założyła bandaż.
Parsknął i mnie przytulił, kręcąc głową, przez co sama się zaśmiałam.
- Ty jebana niezdaro. Co dalej? Poszliście do łóżka.
- Jezu tak! Sam jakie to było cudowne... Nigdy tak nie miałam, czułam się jakbym była naćpana i nie miała mózgu.
- Bo nie masz, ja pierdole.
Walnęłam go w ramię, a on się zaśmiał.
- A z Lisą? Jak było?
- Nic. Wróciła do domu.
Słyszę w jego głosie że jest mu przykro. Wydaje mi się że mu nie chodzi o seks z nią.
- Co? Dlaczego?
- Odepchnąłem ją. Powiedziałem że ma wracać.
- Słucham?!
Położył się na plecach i spojrzał na sufit.
- Nie chcę się z nią od razu pieprzyć. Nie wiem, nie potrafię tego ogarnąć.
Uśmiechnęłam się, nie chcąc mu tego wytykać. Podoba mu się tak na poważnie. Niech sam do tego dojdzie, ja mu nie będę mówić. Nie chcę go zniechęcić do tej myśli, niech to zrobi swoim tempem.
- Zaproś ją na randkę.
- Pojebało cię? Kurwa.
- Sam... No weź. Skoro nie chcesz jej zaciągnąć tylko do łóżka, to może...
- Nie ma szans, nie chodzę na randki na poważnie. Lisa tego nie zmieni, znowu ci nie wyszło. Ciągle masz nadzieję, że jakaś się zjawi i mnie zmieni.
- Nie o to chodzi... Jesteś zajebisty i kocham cię takiego, jaki jesteś. Po prostu chciałabym, żebyś miał dziewczynę i się zakochał. To cudowne uczucie.