188

1.6K 139 41
                                        

Nie jest sprawdzony

Po godzinie siedzenia tu, usłyszałam kroki, więc się schowałam za słupem.

- Bianca? Jesteś tu?

To Diego. Bardziej się schowałam i pokręciłam głową, wstrzymując też powietrze. Nie chcę go widzieć. Jak zobaczyłam swój telefon na ziemi, wytrzeszczyłam oczy. Kuurwaa. Może pomyśli że zapomniałam wziąć? Schowałam się bardziej, jak tu wszedł i westchnęłam.

- Bianca? Wiem że jesteś wściekła, przepraszam... Coś mi wypadło. Nie zrobiłem tego specjalnie.

Dalej się nie odezwałam i westchnęłam. Idź stąd. Chcę tu posiedzieć i poryczeć w spokoju.

- Ja pierdolee...

Jak chyba poszedł, poczekałam jeszcze chwilę i się wychyliłam, żeby spojrzeć czy jest na dole. Mało co widzę, tak szczerze mówiąc.

- Mała...

Usłyszałam go obok, przez co od niego odskoczyłam. Kurwa mać, jak się przestraszyłam.

- Nie jestem głupi.

Pokręciłam głową i chciałam pójść, ale złapał mnie za rękę.

- Ej... Serio przepraszam.

Chciał mi dać bluzę, ale pokręciłam głową, odwracając wzrok.

- Jest na minusie, a ty jesteś w spódniczce i jakiejś bluzce, załóż...

- Nie chcę, w samochodzie mam ciepło.

Wzięłam rękę i poszłam w stronę schodów, ale on znowu mnie złapał za rękę.

- Mogę się chociaż wytłumaczyć?

- Nie chcę tego słuchać... Musiałeś coś załatwić z Mayfair? Mogłeś, kurwa, napisać.

- Pisałem.

- Byliśmy umówieni na piętnastą trzydzieści. Siedziałam u ciebie pół godziny, nic nie napisałeś. Jechałam tu też z piętnaście minut i też nic nie dostałam. Kiedy pisałeś, co?

Założył mi bluzę i pokręcił głową.

- Serio przepraszam... Tym razem ja nawaliłem, przyznaję. Chodź tu...

Przytulił mnie, przez co westchnęłam. Jest cholernie ciepły, a mi jest cholernie zimno.

Spojrzał na mnie i pocałował mnie w czoło, zdejmując też kurtkę i mi ją założył. Nie uśmiechnij się, debilko. Dupek cię wystawił.

- Pięknie wyglądasz, ale to był głupi pomysł żeby się tak ubierać w zimę.

Przejechał kciukiem po moim policzku, przez co się uśmiechnęłam i spuściłam wzrok.

- Tata wybierał.

- Zna się na rzeczy.

Rozejrzał się i zmarszczył brwi.

- Big Ben, co?

- Miało być romantyczne i pięknie przy zachodzie słońca.

- Jest tak nawet bez zachodu.

Objął mnie i poszedł w stronę tego balkonu, na którym siedziałam.
Uśmiechnęłam się lekko i westchnęłam, a on mocniej mnie do siebie przytulił.

- Co musiałeś załatwić?

Nic nie powiedział, więc na niego spojrzałam. Jak nic Mayfair.

- Nic ważnego.

- Najwyraźniej było ważne.

- Nie powiem Ci...

One Girl - Two FacesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz