W następnym tygodniu w siedzibie, usiadłam na kanapie i westchnęłam.
- Nie lecisz jeszcze?
Brad na mnie spojrzał, więc pokręciłam głową.
- Muszę coś załatwić z Dexterem.
- I nic nie wiem?
Wzruszyłam ramionami.
- To nic poważnego.
- I tak zostanę.
Westchnął, kiedy wszedł tu Dexter z Hugo. Kurwa. Hugo. Od razu zakryłam malinkę na szyi włosami, a Brad się zaśmiał, kręcąc głową.
- Co was tu sprowadza?
- Załatwiam coś z twoją piękną szefową.
- Przed chwilą mi powiedziała.
Spojrzałam na Hugo i jak natrafiłam na jego wzrok, od razu westchnęłam.
- Mówiłeś że załatwiasz coś z Bradem.
Hugo powiedział, a Dexter się zaśmiał. O mój boże ten głos... Zakuło mnie mocno w sercu, więc usiadłam, próbując się nie poryczeć. Bądź twardą babą.
- Kłamałem.
Jak Hugo usiadł, od razu rzuciło mi się w oczy kawałek malinki wystającej spod jego koszulki. Wiem że sama nie jestem lepsza, ale to tak cholernie zabolało... Związałam włosy tak, żeby nie było widać tej malinki i westchnęłam, siadając na kanapie. Brad z Dexterem usiedli obok siebie, przez co Hugo usiadł obok mnie. Odsunęłam się lekko, jak poczułam że stykamy się kolanami i spojrzałam na Dextera.
- Od razu interesy?
Uśmiechnął się.
- Mów o co chodzi...
Westchnęłam, a on się zaśmiał.
- Jedna osoba przeżyła. Zgadnij kto.
- Co przeżyła?
- Z tych bandy idiotów. Jeden zdążył uciec.
- No nie...
- Tak. Przeżył ten, którego śledziłaś z Davidem o ile się nie mylę. Tak Hugo?
- Mhm...
- No właśnie. Musimy go namierzyć i zabić jak najszybciej, widział twoją twarz.
- Każdy widział moją twarz, to nic nowego.
- To nie są żarty. Typ jest niebezpieczny.
- Słyszałem na mieście że coś planuje.
Hugo się odezwał, ale na niego nie spojrzałam. Błagam nie odzywaj się. Zerknęłam na Brada a on się lekko uśmiechnął.
- Dam sobie radę sama. Nie musicie tu specjalnie przychodzić żeby mnie ostrzec. Można to równie dobrze zrobić przez telefon.
- Victoria... Nie dasz sobie z nim rady. Znowu próbuje nastawić ludzi przeciwko tobie, znowu może zrobić strzelaninę pod twoją szkołą, albo nawet gorzej. Hugo go prześledził i naprawdę planuje coś niebezpiecznego dla ciebie, twojej rodziny, twoich przyjaciół, twojego chłopaka...
- Jakiego chłopaka?
Czuję się okropnie rozmawiając o tym przy Hugo.
- Ten z którym się spotykasz. Chodzą różne plotki.
- Ja pierdole. Nie ma żadnego chłopaka.
- Ten co tu był, twój przyjaciel? Ratował Blake'a.