10.

9.5K 374 1
                                    

Za godzinę miałam spotkać się z Michaelem Brownem. Nie mogłam się spóźnić na to spotkanie, bo zapewne miał lepsze zajęcia niż czekać na jakąś dziewczynę, która miała kaprys z nim porozmawiać. Może powinien chwilę na mnie poczekać. Nie stałaby się mu przez to większa krzywda niż mnie przez niego.

Czasami w nocy, tak jak dziś, budziłam się jeszcze ze strachem, że to się nie skończyło, a ja nadal byłam przetrzymywana. Wstawałam wtedy z łóżka i bezradna siedziałam na podłodze z podkulonymi kolanami i czekałam aż zawita dzień. Wtedy dopiero znikał strach i mogłam na nowo zacząć normalnie funkcjonować.

– Ali, gdzie jesteś? - W słuchawce usłyszałam zdenerwowany głos taty.

Czym się tak denerwował, przecież Michael nie urwie mu głowy, jak spóźnię się kilka minut.

– W holu. Będę za dwie minuty.

Zdjęłam szpilki, rzucając je na kanapę w poczekalni i nie czekając na windę, wbiegłam na siódme piętro.

Przed wejściem do gabinetu ojca poprawiłam włosy i sweterek, który lekko mi się podwinął z tyłu, odsłaniając zip lateksowych legginsów.

– Sorry, jakiś kretyn zajął windę. – rzuciłam, siadając na kanapie obok taty.

Dopiero wtedy zauważyłam, że nie byliśmy w gabinecie sami. Tyłem do nas stał mężczyzna w garniturze. Był wyższy ode mnie o kilka może kilkanaście centymetrów. Nie zamierzałam jednak przepraszać za swoją uwagę ani za spóźnienie.

– Michael Brown. - Wstał i przedstawił gościa, którego rozpoznałam, dopiero gdy się do nas odwrócił. – Moja córka Alyson.

Wstałam, by się z nim przywitać. Nie potrafiłam powiedzieć ojcu, że ten facet był moim szefem. Sama jeszcze nie mogła oswoić się z tym faktem.

– Zostawię was samych. Czekam na dole. - Ojciec ucałował mnie w policzek i wyszedł.

Na twarzy mężczyzny malował się smutek. Nie było śladu po uśmiechu, który mi się spodobał od pierwszego razu, gdy go zobaczyłam. Nie potrzebowałam współczucia. Mógł też darować sobie wyrzuty sumienia.

– Czy ci ludzie coś ci zrobili? - Spojrzał na mnie z wielkim bólem.

Nie musiał się nade mną litować. Nawet jeśli to stało się z jego winy. Jakoś sobie radziłam z tym, co mnie spotkało.

– To ja miałam zadawać pytania. - Usiadłam, próbując przywrócić swoją pewność siebie, chociaż kiepsko mi szło.

– Dobrze, a powiesz mi, gdzie masz buty? - Spojrzał na moje bose stopy.

– W holu. - Zaśmiałam się. – Miałam się nie spóźnić.

– Jestem kretynem, który jechał twoją windą. - Uśmiechnął się nieśmiało.

– To winda firmy, nie moja. - Wzruszyłam ramionami.

– Co byś chciała wiedzieć? - Spojrzał na mnie wyczekująco.

Poznałam Michaela Browna i nie wiedziałam, o co miałabym go zapytać. Wszystko nagle przestało być bez znaczenia. Czy odpowiedziałby szczerze na moje pytania? Nie przygotowałam się odpowiednio do tego spotkania. Czy tak samo byłoby, gdyby okazało się, że facet nie był moim szefem i nie miałam okazji poznać go wcześniej?

– Wiedząc, że będę cię widywać częściej, wiem, że nie muszę pytać o wszystko dziś. Rozmawialiśmy w kancelarii, nie powiedziałeś, jak się nazywasz, ile masz lat i różne takie? Jak pobyt z dziewczyną? Udał się? - Byłam ciekawska, czasami za bardzo. – Ja w tym czasie miałam znacznie gorzej. Nie obwiniam cię za to, spoko – odburknęłam.

– Nie chciałem cię wtedy denerwować. Byłaś naturalna i pewna siebie.

– A teraz nie jestem? - Spojrzałam na niego.

Siedział naprzeciwko mnie i patrzył się na mnie tymi swoimi błękitnymi oczami. Nie mógł tego robić. Przez niego czułam się bezradna.

– Jesteś. - Poprawił rękawy marynarki. – Wiem, co cię spotkało. Moja była dziewczyna wiele namieszała, podając w jednej z gazet fałszywe nazwisko podczas wywiadów. Nie wiem, czy zrobiła to celowo, czy się przejęzyczyła, ale za to poniesie konsekwencje. Przepraszam za to zamieszanie. Nie powinno cię to spotkać. - Stanął przed wielkim oknem, spoglądając na Nowy Jork.

Próbowałam przetrawić wszystkie informacje, które mi właśnie przekazał. Niby jak mogła się pomylić? Nie widzieli jej, pokierowali się nazwiskiem, ale skąd znali Damiana? Owszem, mój były chłopak miał podejrzanych znajomych, ale żaden z nich nie odwaliłby czegoś takiego.

Czułam się źle ze świadomością, że gdyby nie dziewczyna Browna, nie spotkałoby mnie nic złego. Czekaj, powiedział była? Nie byli razem? Czemu? Nie, nie powinno mnie to interesować. To nie moja sprawa.

– Będę mogła zapytać o więcej innym razem? To dla mnie zbyt wiele – powiedziałam zniżonym głosem.

– Jasne. Jak długo będziesz nosić opatrunek? - Spojrzał na moje kolano, którego nie udało zakryć mi się pod legginsami.

Żałowałam, że nie zdecydowałam się na dresy albo szersze jeansy. Nie byłoby widać opaski uciskowej.

Michael spoglądał na panoramę za oknem, nie czekając na moją odpowiedź, więc stwierdziłam, że wcale nie musiałam mu odpowiadać.

– Też lubię patrzeć na Nowy Jork. - Stanęłam obok niego, opierając się o biurko.

– Nazywam się Michael Brown i mam dwadzieścia osiem lat.

– Ja mam tylko dwadzieścia jeden.

– Wiem. - Wyszczerzył rząd swoich równiutkich białych zębów. – Odkupiłem kancelarię, bo Lords sobie z nią nie radził. - Spojrzał na mnie. – Nie powiedziałem ci tego, ale nie chciałem cię przestraszyć. Mimo tego, co cię spotkało, byłaś szczęśliwa i bardzo pewna siebie.

– Stresowałam się. - Zaśmiałam się.

– Nie było widać. - I wiem, że skłamał. – Spotka ich odpowiednia kara. Obiecuję, zapamiętaj sobie, że ja obietnic dotrzymuję – szepnął mi do ucha i wyszedł, zostawiając mnie z mętlikiem w głowie.

To dla mnie zbyt wiele jak na jeden dzień. Nie byłam na to przygotowana.

Zaraz po jego wyjściu, w gabinecie zjawił się tata. Wydawało mi się, że czekał, za drzwiami, aż skończymy rozmawiać. Chciałam wracać do domu.

– Ali. - Znalazł się szybko przy mnie i mocno przytulił.

– Zabierz mnie do domu – powiedziałam zachrypniętym głosem.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz